Paweł Mażejka dla wPolityce.pl: "Na Białorusi nic, co dzieje się wokół opozycji czy wokół środowiska niezależnych dziennikarzy, nie jest przypadkowe"

Białoruskie środowisko dziennikarskie wciąż nie może otrząsnąć się z szoku po śmierci 36-o letniego Aleha Biabienina, twórcy i szefa krytycznego wobec Aleksandra Łukaszenki portalu Karta’97.

Jak informują media, znaleziono go powieszonego w jego domku letniskowym na działce pod Mińskiem. Zabity dziennikarz był bliskim przyjacielem opozycyjnego polityka, lidera ruchu "Europejska Białoruś" Andrej Sannikaua. Władze podają, że było to samobójstwo.

O ocenę sytuacji na Białorusi i wątpliwości wokół śmierci dziennikarza portal wPolityce.pl poprosił Pawła Mażejkę, niezależnego białoruskiego dziennikarza:

"Nie chcę powielać tych głosów, które z pełnym przekonaniem głoszą, iż śmierć, w niewyjaśnionych okolicznościach, dziennikarza Aleha Biabenina jest z pewnością zabójstwem politycznym. Na razie nie ma twardych dowodów na poparcie tej tezy. Musimy poczekać na wyniki dochodzenia.

Taka jest rzeczywistość białoruska: każda śmierć opozycjonisty, zwłaszcza w niezbyt jasnych okolicznościach, jest podejrzana. Głośno mówią o tym niezależne media i opozycyjni politycy; oni zawsze szukają śladów działań reżimu, w tym śladów „szwadronów śmierci”. I w pewnym sensie mają rację: bo jeżeli śmierć Aleha Biabienina jest naprawdę morderstwem politycznym, to właśnie głośne mówienie o tej możliwości jest dla opozycjonistów jedyną szansą na ocalenie. Odpowiedzialność za tę sytuację ponosi wyłącznie Aleksander Łukaszenko, za czasów panowania którego atmosfera strachu stała się na Białorusi  wszechobecna.

W historii Białorusi ostatnich lat było kilka podejrzanych przypadków śmierci. Gdy tylko kraj przeżywał poważne wydarzenie polityczne, zaczynało się dziać coś strasznego. W 1999 roku, zaraz po przeprowadzeniu przez opozycję alternatywnych wyborów prezydenckich, bez śladu zniknęli czołowi politycy opozycyjni. W 2004 roku, zaraz po referendum, w którym Łukaszenko dał sobie prawo do rządzenia bezterminowego (nieograniczona liczba kadencji), zamordowana została znana dziennikarka Veranika Charkasava. Tych podejrzanych śmierci było więcej. I jeszcze nigdy społeczeństwo białoruskie nie dostało oficjalnej odpowiedzi na pytanie, kto jest sprawcą, a kto zleceniodawcą tych przestępstw. Mam oczywiście na myśli informację, która byłaby wiarygodna. Teraz, przed kolejnymi wyborami prezydenckimi, w samobójczej pętli znaleziono opozycyjnego dziennikarza Aleha Biabienina.  

Na Białorusi nic, co dzieje się wokół opozycji czy wokół środowiska niezależnych dziennikarzy, nie jest przypadkowe. Śmierć Aleha Biabienina będzie wykorzystywana przez władze białoruskie do dalszego zastraszania aktywnej części białoruskiego społeczeństwa. I jest oczywistym, że kampania wyborcza opozycji powinna odbywać się pod hasłami wyjaśnienia okoliczności śmierci dziennikarza. Kampania tak władzy, jak i opozycji. Pierwsza ma otwarcie dowieść, że nie ma z tą śmiercią nic wspólnego, a druga ma walczyć o to, by ta śmierć była ostatnią."

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych