W różnych miejscach, również na naszym portalu, tematem dnia stała się historia radiowej dziennikarki Janiny Jankowskiej. Stefan Bratkowski oznajmił jej, że nie ma dla niej miejsca w szkole, w której przygotowywała ona adeptów dziennikarstwa do zawodu. Nie ma ze względu na jej ponoć propisowskie poglądy. Bratkowski zrobił to jako szef fundacji prowadzącej szkołę.
W komentarzach niektórych internautów powracał wątek: przecież to prywatna szkoła, opinii publicznej nic do tego, w oparciu o jakie kryteria zatrudnia czy wyrzuca. Odpowiedziałem wtedy pytaniem: czy właściciel prywatnej knajpy ma prawo ogłaszać, że nie obsługuje określonej kategorii ludzi (Murzynów, Żydów, czy choćby blondynów)? Otóż na podstawie współczesnego prawodawstwa w państwach demokratycznych z reguły nie ma. Prywatny właściciel udzielający publicznych usług (a edukacja to także usługa) jest zobowiązany do przestrzegania szeregu norm. A zarazem argument: „prywatny ma prawo” pojawia się nawet w tekstach krytykujących zachowanie Bratkowskiego (np. Rafała Ziemkiewicza w Rzeczpospolitej).
Prywatny pracodawca tak jak państwowy nie może stosować mobbingu, wiąże go też prawo pracy, które nie pozwala zwalniać bez odpowiednich powodów i procedur. Naturalnie w przypadku pani Jankowskiej trudność polega zapewne na tym, że umowę z nią podpisuje się co rok, szkoła ma więc możliwość pozbycia się jej bez tłumaczenia przyczyn. Ale skoro pan Bratkowski był na tyle niemądry, że przyznał się do politycznych motywów decyzji o jej „wyczyszczeniu z grafika”, ona ma z kolei prawo przynajmniej do publicznej debaty. Zwłaszcza, że, jak przypomniała Agnieszka Romaszewska, akurat Szkoła imienia Wańkowicza nie jest szkołą typowo komercyjną, została założona przez SDP, więc jej związek ze sferą publiczna jest wyjątkowo mocny.
Na świecie umacnia się tendencja do coraz mocniejszej ochrony pracownika przed różnymi rodzajami dyskryminacji. Zapewne to Stefan Bratkowski i jego polityczni przyjaciele są większymi ode mnie sympatykami tropienia, czy nie dyskryminuje się kobiet albo homoseksualistów. Niekiedy ustawodawstwo antydyskryminacyjne potrafi być absurdalne – w Anglii pozwala na przykład narzucać instytucjom religijnym pracowników, którzy nie lubią religii i walczą z jej zasadami. Tym niemniej akurat ochrona przed dyskryminacją polityczną wydaje mi się dobrze osadzona w demokratycznej tradycji, i w pełni uzasadniona.
Oczywiście gdyby pani Jankowska była socjalistką żądającą zatrudnienia w czysto politycznej akademii założonej przez konserwatystów (lub na odwrót), nie trzymałbym jej strony. Ale Wańkowicz to szkoła z założenia apolityczna, ucząca rzemieślniczych podstaw wykonywania zawodu. To nawet dobrze aby przyszli dziennikarze mieli wykładowców o różnych poglądach, ale tak naprawdę nikt tym wykładowcom w poglądy nie powinien zaglądać, o ile oni sami nie próbowaliby młodzieży indoktrynować. Jankowska tego nie robiła, zresztą akurat jej związki z PiS są wydumane. Ale nawet gdyby nie były, nie powinna być za nie karana. To standard demokratycznego społeczeństwa. Tak istotny, że glos w tej sprawie powinna zabrać rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz. Nawet gdyby w prawie pracy brakowało przepisu w oparciu o który dziennikarka mogłaby się bronić w sądzie.
Argument „to przecież prywatne”, wydaje mi się absurdalny także w innych dyskusjach: na przykład o mediach. To prawda tylko tak zwane media publiczne są ustawowo zobowiązane do bezstronności i obiektywizmu. Prywatne – nie. Ale czy to oznacza, że nie możemy wytykać dziennikarzowi albo wysokiemu funkcjonariuszowi prywatnego medium braku obiektywizmu, na przykład wtedy gdy zapoznaje nas z faktami. Jest zresztą jeszcze coś takiego jak obyczaj. Są standardy, w teorii jednakowe dla wszystkich. I jest prawo prasowe. Nie ma za to czegoś takiego jak prawo do kłamstwa dla stacji czy gazety tylko dlatego, że nie należy ona do państwa.
Rynkowe społeczeństwo nie oznacza wolnej amerykanki, zwłaszcza gdy mówimy o prawie do sekowania ludzi. Mamy prawo żądać od „prywatnych” aby zachowywali się przyzwoicie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/105378-sprawa-jankowskiej-czy-prywatny-wlasciciel-ma-prawo-sekowac-ludzi-za-poglady-rysuje-zawistowski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.