Wprost.24
Marek Migalski został wykluczony z delegacji PiS do europarlamentu po tym, jak publicznie wytykał Kaczyńskiemu nieudolność w przewodzeniu partii. Powodem wykluczenia miało być jednak podejrzenie o współpracę Migalskiego z doradcą medialnym Platformy.
„- Taka pogłoska rzeczywiście krąży. – przyznaje sam Migalski. Przekonanie o prawdziwości tego podejrzenia ma również podzielać sam prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński.
Migalskiemu doradzać miał Eryk Mistewicz, który rzekomo podsunął Migalskiemu pomysł napisania feralnego listu. Wśród znaczącej większości polityków PiS przeważa opinia, że Mistewicz ściśle współpracuje z Platformą Obywatelską. – Namawiając Migalskiego do napisania tego listu, skutecznie odwrócił uwagę od tego, co dla rządu niewygodne: od podwyżki podatków. Migalski odegrał w tym spektaklu rolę pożytecznego idioty, jak powiedziałby Włodzimierz Lenin – komentuje jeden z czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości.
- Słyszałem o tej teorii, ale to nieprawda. Mistewicz do niczego mnie nie namawiał. Rozmawiałem z facetem trzy raz w życiu, czasem wymieniamy złośliwe SMS-y, ale jestem z nim na „pan". Mój pech polega na tym, że umówiłem się z nim kiedyś na kawę w miejscu, w którym widzieli nas koledzy z PiS. To cała tajemnica – powiedział podczas rozmowy z „Wprost" Migalski. – Zresztą nie wykluczam, że Mistewicz sam rozpuszcza plotki na temat naszej współpracy w sprawie tego listu – snuje Migalski.
Sam Mistewicz na temat pogłosek zdania nie zabiera. ”
A może lepiej rzucić inny scenariusz. Politycy PiS uruchamiają plotkę o tym, ze Migalski został wmanipulowany przez Mistewicza aby odwrócić uwagę od Kluzik, Poncyliusza i reszty.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/105370-migalski-i-doradcy-medialni-po-czyli