Młode i zazwyczaj ładne dziewczyny marzą o karierze modelki. Młode ale bardziej wymagające marzą o pracy w mediach, kojarząc dziennikarstwo z pokazywaniem się na ekranie telewizyjnym czy podpisywaniem się imieniem i nazwiskiem pod tekstem, lepszym lub gorszym. Najważniejsze, żeby zaistnieć. W rezultacie tylko nieliczne wyrabiają sobie pozycję i nazwisko, pozostałe zostają wyrobnikami, ciężko pracującymi na tych co błyszczą. Z polityką jest podobnie. A zwłaszcza w Polsce, gdyż naród mamy rozpolitykowany do niemożliwości, czego dowodem jest porzekadło: gdzie dwóch Polaków tam cztery poglądy. Zatem do polityki garną się liczne rzesze rodaków, bardziej naiwni sądzą, że polityk nie musi ciężko pracować, nawet jak nic nie robi, to go pokazują w telewizji, robią z nim wywiady radiowe oraz prasowe. Co czyni go sławnym, w kraju i za granicą.
W rzeczywistości w życiu politycznym, podobnie jak w wolnych zawodach, także artystycznych aby zaistnieć trzeba mieć talent, a przynajmniej powołanie. I ponosić ryzyko utraty twarzy, stanowiska i reputacji. I co najważniejsze, nie wystarczy ukończenie stosownej uczelni i stosownego fakultetu, żeby zostać rasowym dziennikarzem, politykiem czy malarzem. Znam wielu wybitnych dziennikarzy, którzy nie ukończyli studiów dziennikarskich, ich pasją było wyrażanie poglądów w formie pisanej i zrobili wszystko, żeby móc zrealizować swoje marzenia. Niemało jest, niestety, absolwentów tych studiów, którzy nie mają pojęcia o napisaniu najprostszej informacji, nie mówiąc już o publicystyce i zajmują w redakcjach miejsce ludzi utalentowanych.
Z jakiegoś powodu panuje wśród kandydatów do wolnych zawodów opinia - polityka jest takim zawodem jak najbardziej - że odpowiednie studia otworzą im drogę do kariery politycznej. Ale wolny zawód, to nie jest wcielanie w życie wiedzy teoretycznej, to praktyka zdobywana w aktywnej działalności i w czasie gromadzenia wiedzy wynikającej z doświadczenia. Zdarza się, tak było w przypadku Ronada Raegana, uznanego za najwybitniejszego prezydenta w historii Stanów Zjednoczonych, że człowiek ma talent. Nie mniej aktor Raegan otoczył się gronem wybitnych doradców i współpracowników, zaś sam nakreślał, zgodny z jego ideałami, kierunek działania.
Historia i współczesność pokazuje nam liczne przykłady utalentowanych polityków, że wymienię kanclerza Niemiec Konrada Adenauera, który został nim w wieku 73 lat, ale tę karierę poprzedzała wieloletnia działalność polityczna. Był nadburmistrzem Kolonii, jako przeciwnik nazizmu przerwał działalność polityczną za czasów Hitlera, był dwukrotnie aresztowany. Współzałożyciel partii chrześcijańsko - demokratycznej CDU, w latach 1949 -1963 jako kanclerz przyjął amerykański Plan Marshalla, odbudował Niemcy gospodarczo i opowiadał się za integracją Europy. Za cel postawił sobie pojednanie z Francją, Izraelem i Polską.
Był wielkim kanclerzem, drugim również wielkim, nazywanym kanclerzem zjednoczenia był żyjący jeszcze Helmut Kohl. On dla odmiany działalność polityczną rozpoczął jeszcze w gimnazjum, w młodzieżówce CDU Junge Union. Jego polityczna aktywność od najniższego szczebla partyjnego poczynając doprowadziła go do stanowiska premiera Nardenii Palatynatu, a następnie kanclerza, które piastował przez 16 lat czyli cztery kadencje.
Ani Adenauer ani Kohl ani tym bardziej Raegan nie byli z wykształcenia politologami. Pierwszy był prawnikiem, drugi humanistą i historykiem. Przekonanie niektórych politologów ( np. Marka Migalskiego), że dzięki studiom znają się nie tylko na teorii ale są w prawie traktować głoszone przez siebie poglądy jak działalność polityczną bardzo często nie pokrywają się z rzeczywistością. Czy każdy krytyk sztuki albo historyk sztuki jest w stanie namalować godne zachwytu dzieło albo sporządzić jakąkolwiek rzeźbę? Życie wymaga aktywności, albo się maluje albo krytykuje.
Na palcach obu rąk można policzyć politologów piastujących wysokie funkcje w życiu publicznym. Natomiast z jakiegoś powodu wśród znanych polityków jest mnóstwo ludzi po studiach historycznych. Dlaczego? Może dlatego, że potrafią wyciągać wnioski z historii, choć nie wszyscy, niestety.
Zachodni politolodzy służą ekspertyzami, ocenami sytuacji politycznej i pełnią rolę doradców partyjnych liderów i rządzących. Można się z nimi zgadzać lub nie, problem powstaje wówczas, gdy politolog myli teorię z praktyką polityczną i w swojej pysze posyła do kąta wybitnych przywódców partyjnych. Zapomina przy tym, że wprawdzie potrafi ocenić dzieło sztuki ale go nie stworzy. Najpierw musi stworzyć siebie, medialny szum może go wykreować na celebrytę, który jest znany z tego, że jest znany. Pogląd, że należy doświadczonych polityków zastąpić młodymi, nowoczesnymi jest tylko wówczas słuszny, jeśli młody polityk zajmuje się polityką od dawna, od czasów szkolnych. Chyba, że ma wielki talent. Co zdarza się niezwykle rzadko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/105360-krystyna-grzybowska-czy-dobry-politolog-musimoze-byc-dobrym-politykiem-rysuje-zawistowski