Poręba o Migalskim: Był naszą nadzieją, ale nie grał fair. Teraz dostał bilet w jedną stronę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

- Marek Migalski pokazał, że bliższy mu jest świat mediów niż poważna polityka. Decyzja Komitetu Politycznego jest jednoznaczna. Trudno sobie wyobrazić żebyśmy za jakiś czas wracali do tego tematu - mówi wPolityce.pl Tomasz Poręba, poseł PiS do Parlamentu Europejskiego, współautor (wspólnie z prof. Ryszardem Legutko) wniosku o wyrzucenie Migalskiego z europejskiej delegacji Prawa i Sprawiedliwości.

 

wPolityce.pl: To pan, wspólnie z Ryszardem Legutką, złożył wniosek do Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości o wykluczenie z Waszej delegacji w Parlamencie Europejskim Marka Migalskiego. Dlaczego pan się na to zdecydował, europosłowie zazwyczaj unikają otwartej wzajemnej krytyki.
Tomasz Poręba
: Ostatnie publiczne i mocno nagłaśniane wypowiedzi Marka Migalskiego, kwestionujące rolę Jarosława Kaczyńskiego jako lidera partii nie pozwoliły przejść obok sprawy obojętnie. Musieliśmy zareagować i dlatego skierowaliśmy wniosek do Komitetu Politycznego PiS o rozważenie wykluczenia Marka Migalskiego. Komitet to przyjął, widać, że zdecydowana większość ludzi Prawa i Sprawiedliwości ma poczucie, że jego zachowanie nie było fair.

 

Migalski twierdzi, że chodzi mu o dobro PiS.
Jeżeli rzeczywiście ma się na sercu dobro PiS i chce mówić poważnie o naszej przyszłości, to dobrze by było najpierw porozmawiać o tym z osobą, którą się publicznie atakuje. A więc w tym przypadku z Jarosławem Kaczyńskim.  To dużo lepsze rozwiązanie niż publikowanie publicznego listu, pełnego ostrych zarzutów.

 

Tyle, że wykluczony europoseł twierdzi, że 11 miesięcy czeka na audiencję u prezesa PiS.
Z mojej wiedzy wynika, że Marek Migalski nigdy formalnie nie zgłosił się na rozmowę. Był też członkiem sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego i miał setki okazji by o spotkanie poprosić, by wewnątrz powiedzieć o swoich wątpliwościach, obawach czy  zarzutach. Przecież w lipcu i sierpniu codziennie niemal widywał się z prezesem Kaczyńskim. A co zrobił? Zaatakował publicznie czyniąc wielki prezent Platformie Obywatelskiej. Partii, która źle rządzi krajem, lekceważy zły stan finansów publicznych, zadłuża kraj, zaniechuje wszelkich reform, prowadzi złą politykę zagraniczną. A precyzyjniej - w ogóle jej nie prowadzi. I czy tym zajął się Marek Migalski? Nie. Zajął się publiczną krytyką własnej formacji, skutecznie odwracając uwagę opinii publicznej od spraw naprawdę ważnych, od złej jakości obecnych rządów. Tego nie toleruje się w żadnej partii.

 

Nie wolno krytykować PiS?
Wolno, ale ten list nie musiał być publiczny. Zadaniem posłów opozycji jest głośne mówienie o rządach PO, a nie wymyślanie jakby tu od środka uderzyć lidera własnej formacji. To nie jest ani mądre ani poważne. Sytuacja w której za sprawą Marka MIgalskiego nikt ine mówi o wprowadzanej przez rząd podwyżce podatku VAT, a wszyscy mówią o Marku Migalskim i jego zarzutach, jest nie do zaakceptowania. Musieliśmy jakoś zaregaować, tym bardziej, że Migalski nie rozumiał do końca, że robi źle. Groziła więc nam co chwila podobna sytuacja, powtórka z rozrywki.

 

Nie jest tak, że Migalski wziął na siebie, jak mówił "na klatę" powiedzenie głośne tego co myśli przynajmniej część działaczy? Czy krytyka formy nie zabija rozmowy o treści jego krytyki?
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Marek Migalski ma prawo do krytyki i swojego zdania. Ale nie powinien tego robić w taki sposób. Mamy przed sobą wybory samorządowe, mamy jesienną debatę o stanie rządów. Potrzebujemy teraz przede wszystkim spokoju a nie gorącej dyskusji o nas samych. Potrzebujemy konsolidacji, a nie rozedrgania wywoływanego przez takie działania. Mówiłem o tym Markowi wiele razy wprost i osobiście: "Marek, nie może być tak, że bedziemy publicznie debatowali o sprawach PiS, tego nie robi żadna poważna partia. To niczemu nie służy, a jedynie pomaga Platformie i chroni jej złe rządy". Nie słuchał.

 

Droga na którą wkroczył Migalski podobna jest do drogi Marcinkiewicza, Dorna czy Palikota?
Na pewno jest to dla nas gorzka lekcja, bo łączyliśmy z Markiem Migalskim, młodym naukowcem, ogromne nadzieje. Miał szansę pokazać wielu młodym osobom na uczelniach, osobom pragnącym zmian w świecie akademickim, że Prawo i Sprawiedliwość jest formacją dostrzegającą ich problemy.  Niestety, Marek nie zrobił praktycznie nic by spełnić te nadzieje, by otworzyć PiS na ten świat, co było jego głównym zadaniem.
A kim chce być? Mam wrażenie, że w momencie kiedy przeskoczył ze świata komentatorskiego do polityki cały zcas szukał pomysłu na siebie. Wchodził w nieprzemyślane debaty z Palikotem, debaty uwiarygodniające tego człowieka, a nam nie pomagające. Następnie zajął się promocją w tabloidach. Dużo mniej energii poświęcał pracy dla partii. I to chyba wygrało. Nie miał pomysłu na siebie innego niż ciągła obecność w mediach. Od dłuższego czasu w  roli dla nas szkodliwej - gwiazdy mediów występującej z ciągłymi opowieściami jak mu się PiS nie podoba. Nie tak wyobrażaliśmy sobie działania człowieka, którego uważaliśmy za naszą nadzieję.

 

Możliwy jest powrót Marka Migalskiego w obręb PiS?
Na pewno pokazał, że bliższy mu jest świat mediów niż poważna polityka. Decyzja Komitetu Politycznego jest jednoznaczna. Trudno sobie wyobrazić żebyśmy za jakiś czas wracali do tematu Marka Migalskiego. To decyzja ostateczna, bilet w jedną stronę.

 

 

rozmawiał kam

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych