Jeden z czołowych prawicowych komentatorów w USA chwali prezydenta Obamę za jego wczorajsze przemówienie podsumowujące misję bojową USA w Iraku.
W nocy z wtorku na środę czasu polskiego Barack Obama po raz drugi w czasie swojej prezydentury wygłosił z Gabinetu Owalnego polityczne przemówienie. Tym razem tematem był Irak, a konkretniej - oficjalny koniec misji bojowej wojsk USA w tym kraju. Obama miał do spełnienia trudne zadanie - jako kandydat na prezydenta zbudował swoją polityczną pozycję na atakowaniu Demokratów którzy - jak Hillary Clinton - wojnę w jej początkowym okresie popierali.
I według relacji komentatorów - nawet tych z prawej strony sceny politycznej, Obama wywiązał się ze swojego zadania dość dobrze. William Kristol na łamach Weekly Standard pisze:
Trudno było oczekiwać, że Obama wygłosi takie przemówienie jakie McCain wygłosiłby przy tej okazji. Obama po prostu nie wierzy, że Irak jest częścią Wojny z Terrorem itd. (...) Ale w sumie było to całkiem niezłe przemówienie. Szczególnie końcówka, w której prezydent stwierdził, że żołnierze którzy zginęli w Iraku są w tej samej linii bohaterów, od Lexington do Khandharu, którzy oddali swoje życie w imię wartości żyjących w sercach naszego narodu przez dwieście lat była bardzo dobra. Obama oddalił pośrednio widmo appeasmentu w stylu Nevilla Chamberlaina, chwaląc żołnierzy za walkę "w dalekim miejscu o nieznajomych ludzi".
Również znany (sympatyzujący z Demokratami) komentator Washington Post, Eugene Robinson chwalił prezydenta za przemówienie, które jego zdaniem :
W szczególnie dobry sposób rozdzieliło ogromne koszty wojny z trudnymi ekonomicznie czasami w których przyszło nam żyć. Obama w perfekcyjny sposób wykorzystał ikoniczny Gabinet Owalny, by podkreślić swoją władzę i poczucie patriotyzmu.
Inny wpływowy komentator, Roger Simon z POLITICO skrytykował Obamę za niewystarczające podkreślenie winy Busha, który rozpoczął wojnę w Iraku na podstawie "ogromnego błędu albo oburzającego kłamstwa". Simon zarzuca też Obamie, że nie odpowiedział w przemówieniu na pytanie, czy wojna w Iraku była błędem i czy sprawiła że Ameryka jest bezpieczniejsza. Simon kończy złośliwością: może czas wysłać naszych żołnierzy na Wall Street, niech zrobią tam coś dobrego dla naszego kraju.
W tonie komentarzy niemal wszystkich przedstawicieli lewicy w USA da się wyczuć niezadowolenie, że Bush nie był wymieniony w przemówieniu w innym kontekście niż pozytywnym (Obama wspomniał na przykład że zadzwonił wczoraj do byłego prezydenta, który "kocha USA i zawsze wspierał żołnierzy"). Tymczasem prawica wydaje się pozytywnie rozczarowana powściągliwością Obamy i jego deklarowanym zaangażowaniem jeśli chodzi o Afganistan.
Warto odnotować, że do szefa MSZ Radosława Sikorskiego zadzwonił James Jones, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa i podziękował za wkład Polski w misję stabilizacyjną w Iraku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/105274-william-kristol-przemowienie-obamy-o-iraku-nie-bylo-zle