Samodzielne myślenie, czytanie oraz słuchanie ze zrozumieniem nie jest w cenie. Wręcz przeciwnie - jest dziś w pogardzie. No bo jak by się słuchało i starało zrozumieć, to przez przypadek można dojść do niewlaściwych wniosków. Dzisiejszym przykładem myślenia emocjami i słusznymi stereotypami, zamiast rozumem jest dla mnie wpis Krzysztofa Leskiego. Podobnego absurdu jak dyskusja na temat wystapienia Jaroslawa Kaczynskiego na zjedzie Solidarnosci oraz na temat "opieprzu", który uznala za stowne mu dać Henryka Krzywonos - dawno już nie czytałam.
Jaroslaw Kaczynski wyglosił przemówienie niezłe i najzupełniej na miejscu. I wbrew temu co twierdzi nawet zaczarowany przez Krzysztofa GW 1990, nie nadużywał imienia swego brata. To jego brat był długoletnim działaczem Solidarności (a wczesniej doradcą WZZtów) i to dla niego "S" była ważniejsza niż dla Jarka. To było jasne, że przemawia niejako w jego zastępstwie. Pozostałą część przemówienia można oceniać dobrze lub źle - w zalezności od poglądów - ale była to spójna i podzielana przez wielu wizja tego o co i jak walczyla "S" oraz tych kwestii, które pozostają akualne do dziś dnia. Osobiście zgadzam się ze znaczną częścią diagnozy dotyczącej manipulacji, zmieniania znaczenia słów i problemu niezbędnej w życiu spolecznym EMPATII.
Wystąpienie Henryki Krzywonos kompletnie sie nie odnosiło do tego co Kaczyński powiedział. Czy to dla tego, że Henryka, skąd inąd dobra i porządna kobieta, bardzo lotna nigdy nie była, czy to dlatego, że przez ostatni czas była ustawicznie i z dobrym skutkiem "pompowana" przez salon (jaka to jest zasłużona, mądra i SKROMNA). Sama widziałam przejawy tego "pompowania" (pod hasłem "gdzie znaleźć drugą tak skromną kobiete i tak szlachetną, która nie zrobiła kariery..."). A zapewniam was koledzy, że nikt lepiej się nie wypraktykował w "patroszeniu" dobrze zapowiadających się i pozytywnych działaczy robotniczych z aspiracjami, niż niektóre z postaci salonu. Robiło to się za pomoca połączenia własnej przewagi wykształcenia i intelektualnej z jednoczesnym sprytnie stosowanym pochlebstwem i pozornym brataniem się, co wielu z tych ludzi (nie będę wymieniać nazwisk, ale parę sztandarowych osób mam po prostu przed oczami, a i wy ich znacie - sprzedawałi potem legitymacje "S"...) szalenie imponowało i "wciągało". Tak czy inaczej Henia Krzywonos zostala użyta, choć zapewne za swoją wolą i wiedzą.
A gwizdac i tupać wolno. Zwlaszcza na zjeździe jednej z najbardziej, w swoim czasie, demokratycznych organizacji jakie widziała historia. Demokratycznej do bólu. Przypatrzcie się parlamentowi brytyjskiemu. Oni tak już mają, że rytualnie bucza i tupią. Nie moge słuchac tej dulszczyzny, jak się ten i ów gorszy okropnie. A jak mają wyrazić inaczej swojój protest i oburzenie ci, których gazety jakos szczególnie nie rozpieszczają a juz zwlaszcza nie naglaśniają ewentualnych powodów ich niezadowolenia (które jak wiadomo sa nieracjonalne i egoistyczne oraz wynikaja z krotkowzroczności i postawy roszczeniowej).
Dajmy spokój hodowaniu świętościi td. Swięta i wspaniała była idea i to ja szanujmy. To co się stało wtedy było naprawdę niezwykłe i niepowtarzalne, ale ludzie byli i są po prostu ludźmi. Raz siegają wielkości a innym razem (zuplenie ci sami o dziwo) popadają w konformizm, bywają niezmiernie przenikliwi i bywają manipulowani. A przede wszystkim bywają próżni. Henryka zatrzymała tramwaj i chwała jej za to. Leszek ryzykował prawniczą karierę naukowa i dobrobyt rodziny, a na koniec wolność, doradzając dziwacznym ekstremistom, którym się marzyły wolne związki (tak to wtedy przed rokiem 80 było widziane przez wielu). A ja po maturze, jak ojca zamknęli i siedział w kółko kolejne 48 przekazywalam bieżące info ze Stoczni Szczecinskiej do Kuronia. Z budki bo telefon nam wyłączyli. Nawet nie wiem dokładnie kto sie z nami kontaktował. A potem nie pomagałam internowanym, jak Henia, tylko sama bylam internowaną (najmłodszą). No i co będę teraz z jakiejś trybuny zjazdowej kogoś opieprzać bo mam kombatanckie szlify? No może Leskiego :-) :-) Z trybuny Salonu 24.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/105224-swietosci-i-nauka-niemyslenia