Sekcja w obskurnym baraku

"Nasz Dziennik" publikuje wywiad z lekarzem, który przeprowadził sekcję zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Każdy, wchodząc, już na korytarzu zderza się ze szpitalnymi łóżkami, na których leżą ciała ludzi. Przez otwarte drzwi widać salę sekcyjną, charakterystyczny odór przenika powietrze i dusi, prawie zwala z nóg.

- tak reporter "Naszego Dziennika" opisuje miejsce, w którym przeprowadzono sekcję zwłok tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej - Lecha Kaczyńskiego. Budynek sekcyjny to obskurny barak, odbiegający wyglądem od znajdujących się w Smoleńsku urzędów państwowych. Doktor Michaił Piotrowicz Maksymienko, który w nocy z 10 na 11 kwietnia przeprowadzał sekcję prezydenta zgodził się na rozmowę z "Naszym Dziennikiem". W opinii dziennikarza na początku był nieufny, jednak

gdy widzi, że nie szukamy sensacji - stara się być życzliwy. Jego opowieść jest zimna, rzeczowa. Każdy przypadek musi być traktowany przez niego tak samo, fachowo i zgodnie z procedurą.

Sekcja zwłok Lecha Kaczyńskiego nie różniła się zbytnio od innych:

To była zwykła sekcja zwłok, z tym że tę sekcję zwłok przeprowadzaliśmy w nocy. Brało w niej udział dwóch oficerów śledczych z prokuratury [rosyjskiej], którzy tę ekspertyzę zarządzili. I jeszcze był z nami przy tym badaniu zastępca dyrektora rosyjskiego Centrum Medycyny Sądowej z Moskwy.

Obskurny barak jest jedynym miejscem w Smoleńsku, gdzie można przeprowadzić sekcję. Ze strony polskiej w oględzinach zwłok prezydenta brał udział naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski.

My mu wszystko pokazywaliśmy, ale on tak jakby... my o wszystkim przy nim rozmawialiśmy, on słuchał (...) widział wszystkie nasze czynności, no i, jakby to powiedzieć, nie miał nic przeciwko.

Ciało tragicznie zmarłego Lecha Kaczyńskiego było w bardzo złym stanie:

Prezydent miał bardzo dużo obrażeń. Ciało było dosłownie zmiażdżone(...) Tam był bardzo ciężki uraz. Bardzo dużo urazów cielesnych. Brakowało nóg.

Rosyjskie lekarz nie stwierdził podczas sekcji niczego zaskakującego ani niepokojącego:

stan zły, ale można było pomyśleć, że tak się stało z powodu katastrofy samolotu. Rozumiecie sami, kiedy spada samolot, w salonce znajduje się dużo rzeczy powodujących urazy.

Maksymienko tłumaczy też rozbieżności dotyczące podawanych w aktach sekcji godzin zgonu ofiar:

określenie czasu śmierci jest zawsze w przybliżeniu, my zawsze podajemy to w pewnym przedziale czasowym. Ani nasi eksperci sądowi, ani wasi nie podadzą nigdy dokładnej godziny zgonu.

Więcej w "Naszym Dzienniku"

hp (źródło: "Nasz Dziennik")

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych