Pamiętacie to Państwo? „Kiedy Kara Mustafa, wielki mistrz Krzyżaków. Ze swoim wojskiem szedł przez Alpy na Kraków”. Tak w czasach mojej młodości wyśmiewano historycznych nieuków. Albo fantastów.
Przypomniał mi się ten wierszyk podczas lektury eseju Jacka Zakowskiego „Czas reformacji” w najnowszej Polityce. Publicysta próbuje charakteryzować rolę Kościoła w dziejach III RP i czyni to w sposób dość przewidywalny – ani bardziej oryginalny ani bardziej błyskotliwy niż w dziesiątkach innych lewicowych tekstach na ten temat. Ale wyróżnia się jednym: nader dowolnymi rozważaniami o najnowszej historii.
„Najpierw zaczął pękać Kościół. Radio Maryja, a potem różne grupy świeckich faktycznie wymówiły hierarchii posłuszeństwo. W krótkim czasie spontaniczne ruchy związane z integrystami i tradycjonalistami, którzy zawsze patrzyli nieufnie na kompromisy z państwem i światem, zmusiły do ustąpienia dwóch arcybiskupów (Warszawy i Poznania), a potem całą hierarchię wzięły w kleszcze lustracji, która boleśnie naruszyła autorytet skostniałej instytucji” – płynie dramatyczna relacja.
A więc zwolennika „kompromisów z państwem i światem”, poznańskiego arcybiskupa Paetza obalili integryści. Dowodzeni jak rozumiem przez Gazetę Wyborczą i redaktorów Tygodnika Powszechnego i Więzi. Czy Żakowski naprawdę nie dostrzega, w tym przypadku muszę tak napisać, choć niechętnie używam podobnych kwalifikacji, bałamutności swoich uogólnień? Owszem w koalicji katolików świeckich, którzy domagali się załatwienia gorszącej historii tego hierarchy w duchu przyzwoitości byli również tradycjonaliści typu Tomasza Terlikowskiego czy Macieja Giertycha. Tylko co z tego? To był ich spisek? Fakt, że Paetza do końca broniło Radio Maryja nie wprowadza do tego obrazka jak z politgramoty żadnych komplikacji?
A arcybiskup Wielgus, który musiał ustąpić, gdy okazał się autorem obszernych relacji dla peerelowskiego wywiadu? Kto go atakował, a kto bronił? To samo radio Maryja i większość konserwatywnych biskupów do dziś uważa go za ofiarę. Jednym z nielicznych, którzy się od niego wówczas zdystansowali był kojarzony z Platformą arcybiskup gdański Gocłowski? Czyli było tak jak pisze Żakowski, ale nie całkiem tak. Bo wprawdzie Kara Mustafa atakował kiedyś Polaków, ale nie przez Alpy i nie z Krzyżakami. Jednak poza tym wszystko się zgadza.
Już wcześniej zauważyłem taką naturalną łatwość Żakowskiego w dociskaniu historii kolanem. W niedawnym tekście o TVP, też w Polityce, Walendziak był jego zdaniem nominatem Wałęsy (było dokładnie na odwrót), a program Semki Refleks został przesunięty o parę lat – żeby przypisać go pampersom. Żakowski ma tak słabą pamięć? A może po prostu uważa, że historia to tylko tworzywo polityki i ideologii? Fakty zgadzać się nie muszą. Byle interpretacje były właściwie.
I pomyśleć, że nielubianym przez siebie publicystom komentator Polityki nie szczędzi epitetu „nierzetelny”. Jak nazwać wobec tego takie zabawy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/104990-zakowski-bawi-sie-historia-zmienia-fakty-jak-chce
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.