Żona ofiary Smoleńska: Nie traktujcie nas jak komentatorów

Media w sprawie katastrofy Smoleńskiej szukają sensacji, nie wyjaśnienia prawdy, rodzin ofiar nie powinno się traktowac jak komentatorów, bo trauma tragedii jest dla nich zbyt świeża, dotychczasowa wiedza na temat dramatu w Smoleńsku nie przybliża do prawdy - Alicja Zając, senator RP, wdowa po tragicznie zmarłym 10 kwietnia senatorze Stanisławie Zającu,  udzieliła wywiadu w "Naszym Dzienniku".

Fakt, że po katastrofie izraelskiego śmigłowca premier Beniamin Netanjahu wysłał na miejsce elitarną jednostkę ratunkową w celu odnalezienia ciał, sprowadzenia ich do Izraela i zabezpieczenia szczątków rozbitej maszyny, tak by żadna jej część nie wpadła w niepowołane ręce, podczas gdy rząd Donalda Tuska na własne życzenie oddał śledztwo w ręce Rosjan, a wrak tupolewa dziś niszczeje pod Smoleńskiem, zdaniem Alicji Zając tylko pokazuje, jak do sprawy podeszły polskie władze. Byłam przekonana, że osoby pełniące funkcje publiczne, najwyższe urzędy w państwie - osoba prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego żony, posłowie, senatorowie, ministrowie, prezydent Ryszard Kaczorowski, a więc osoby historycznie i z racji zajmowanych urzędów oraz zasług bardzo ważne dla Polski i jej pozycji w świecie - zasłużyły sobie na więcej troski po śmierci i wyjaśnienie przyczyn tej katastrofy. Tymczasem bardzo się rozczarowałam. Czy to, że już nie żyli, upoważniało kogoś do pozostawienia ich na pastwę losu?

A. Zając krytykuje też przebieg rosyjskiego śledztwa w s. katastrofy: błędem było niewłączenie się od samego początku polskiej strony we wszystkie działania i oddanie śledztwa w ręce strony rosyjskiej. To spowodowało, że wciąż jesteśmy w roli petenta, a nie pełnoprawnego uczestnika postępowania. Z tego z kolei wynikają wątpliwości na temat wartości i rzetelności przekazywanych przez Rosjan informacji, o które, niestety, musimy się dopominać. To niedopuszczalne. Myślę, że kiedyś te zaniechania polskich władz zostaną ocenione w sposób właściwy. Chciałabym natomiast możliwie jak najszybciej poznać i czekam cierpliwie na efekty śledztwa - oby one satysfakcjonowały zarówno mnie, jak i pozostałe rodziny.

Kolejny problem stanowi sama organizacja wizyty prezydenckiej delegacji w Smoleńsku 10 kiwetnia: mogę powiedzieć, że nie przyłożono należytej wagi do rangi tej wizyty z udziałem głowy państwa już przy jej organizacji, jak i później do odpowiedniego zabezpieczenia i troski o ciała ofiar, ich pamięć i wyjaśnienie sprawy. Osobiście jako rodzina ofiary smoleńskiej katastrofy nie czuję się opuszczona, ale jak sądzę, wynika to z funkcji, jaką przyszło mi pełnić, i życzliwości środowiska, w jakim przebywam.

Wdowa po Stanisławie Zającu krytycznie ocenia też zachowanie mediów w sprawie katastrofy:

Myślę, że w wielu wypadkach media szukają sensacji, zapominając o sednie sprawy, którym jest wyjaśnienie tego, co się rzeczywiście wydarzyło w Smoleńsku 10 kwietnia br. Proszę też, by rodzin ofiar nie traktowano jako zwykłych komentatorów. Mijają dopiero cztery miesiące od tragedii i wszystko jest w nas jeszcze bardzo świeże. Ja nie jestem skłonna do używania słów na wyrost, natomiast z pełną odpowiedzialnością i powagą trzeba powiedzieć, że jest to tragedia dla państwa polskiego, myślę, że również dla Europy, a szczególnie dla bliskich.

Alicja Zając w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" stwierdziła też, że nie wierzy w winę pilotów: Piloci wojskowi to elita i gdybym miała wpływ na przebieg śledztwa, to tę hipotezę odłożyłabym na sam koniec. Uważam to za najmniej prawdopodobne.

Więcej w www.naszdziennik.pl

hp (źródło: "Nasz Dziennik")

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych