Lepszy swój wróg

Jarosław Kaczyński nie od dziś cieszy się opinią zdolnego polityka. Przedstawienie wyborcze po raz kolejny pokazuje, że jest też świetnym aktorem. Nie można odmówić mu jeszcze jednego talentu – jak nikt potrafi zrażać do siebie przychylnych mu ludzi. Wywiad, jakiego prezes Prawa i Sprawiedliwości udzielił portalowi pis.org.pl, jest serią ciosów wymierzoną w Pawła Lisickiego, jednego z bardziej przychylnych Kaczyńskim publicystów.

W wywiadzie tym Kaczyński zarzuca Lisickiemu gwałtowną zmianę frontu i przejście na stronę Komorowskiego i Tuska. Głównym argumentem mającym przemawiać za tezą Kaczyńskiego, jest stanowisko naczelnego „Rzeczypospolitej” wobec sprawy krzyża spod Pałacu Prezydenckiego. Lisicki wywiad Kaczyńskiego odebrał jako polemikę z własnym felietonem. I oczywiście odpowiedział Kaczyńskiemu, zarzucając mu wyrachowanie i zgrywanie „jedynego sprawiedliwego, sędziego cudzych sumień i intencji, niezłomnego obrońcy prawdy o Smoleńsku.”

Prezes PiS doigrał się. W piątkowym wywiadzie utyskiwał, że PiS i jego samego można bezkarnie atakować, a jednocześnie sam mierzył razy w redaktora naczelnego medium, które do tej pory było jednym z bardziej przychylnych Kaczyńskiemu. Nic dziwnego, że Lisicki stracił cierpliwość i odciął się pisząc, że nic tak nie złości Jarosława Kaczyńskiego, jak prawda.

Kaczyński krzyża spod Pałacu Prezydenckiego broni równie zaciekle, jak ludzie okupujący Krakowskie Przedmieście. Atakuje wszystkich: przeciwników politycznych, publicystów i zwykłych obywateli, z których część na pewno na niego głosowała. Tyle, że miecz którym wymachuje jest obusieczny. Nienawistne i pełne goryczy słowa, którymi miota Jarosław Kaczyński dla ludzi takich jak Lisicki, to zaledwie draśnięcie. Dla Kaczyńskiego i PiS-u to kolejne punkty stracone w notowaniach.