O tym, jak dwaj harcerze nawarzyli sobie piwa, czyli kto ustawił krzyż pod Pałacem

O krzyżu sprzed Pałacu mówi się, iż ustawili go “harcerze”. Ale przecież odpowiedzialność za ten “groźny” dla ładu i porządku publicznego czyn nie może być aż tak rozmyta. Trzeba winnych wskazać palcem. Winnych tego, że w Warszawie – skandal! – znów nie ma spokoju. Do tego wniosku słusznie doszła “Gazeta Wyborcza”, i posłała swoich śledczych (chyba jeszcze nie “cyngli”, za mało znane nazwiska) w teren, czyli między harcerzy.

“Postawili go harcerze. Miał ponad podziałami jednoczyć wszystkich Polaków. Dziś stał się najbardziej upolitycznionym krzyżem w kraju” – tak brzmi lead tekstu Dominiki Olszewski i Iwony Szpali. Reszta tekstu do leadu pasuje. Zresztą w “GW” zawsze pasuje.

Czego się dowiadujemy? Ano tego, że trop wiedzie do druhów ZHR Michała Kuczmierowskiego i Piotra Trąbińskiego, założycieli inicjatywy "Polsce i Bliźnim". Oczywiście, nie był to gest spontaniczny, bo przecież tak odrażających aktów jak ustawienie krzyża nie dokonuje się spontanicznie:

“To nie był wyłącznie prosty odruch serca. Kuczmierowskiego i Trąbińskiego namówił do postawienia krzyża urzędnik Biura Bezpieczeństwa Narodowego” - zdradza “Wyborczej” “stołeczny harcerz” – oczywiście anonimowy.

Dalej “GW” raportuje, iż “32-letni harcmistrz Kuczmierowski, b. komendant mazowieckiej chorągwi ZHR, bywa gościem telewizji internetowej "Gazety Polskiej".  Naszym zdaniem to już wystarczająco wiele, by unieważnić każde działanie człowieka (wykluczenie poza “wspólnotę ludzi przyzwoitych”), ale reporterki ciągną dalej.

Swój kolejny akapit tytułują “Apolityczna Inicjatywa, czyli śladem prezesa”. Jakiego prezesa? No, wiadomo, tego prezesa. Jakie są powiązania? Ano takie: “ZHR radykalizuje się 16 lipca. Tego dnia, gdy Jarosław Kaczyński zapowiada poszukiwanie odpowiedzialnych za katastrofę.” Co więcej, gdy dziennikarze mają wątpliwości co do postawy harcerzy, Jarosław Kaczyński rzuca: “Radzę zaczekać na odpowiednie oświadczenie ZHR.”

Czyli Kuczmierowski i ten drugi to agenci PiS, możemy domniemywać. Słusznie. Bo chwilę później, informuje “GW”, Inicjatywa "Polsce i Bliźnim" wydaje komunikat w którym wzywa, by do czasu postawienia pomnika krzyż pozostał na swoim miejscu.

Jest jeszcze gorzej, bo inicjatywie “Polsce i Bliźnim” doradza niejaki Bartosz Niemczynowicz, też z ZHR, za rządów PiS w gabinecie politycznym ministra skarbu, a potem - asystent prezesa TVP Bronisława Wildsteina.

W sumie chłopaki nawarzyli sobie niezłego piwa. Bo reporterki Olszewska i Szpala cytują kolejnego anonimowego harcerza, który mówi: - Szefowie wściekli się na Kuczmierowskiego i Trąbińskiego, że uprawiają politykę i mieszają w to całe harcerstwo. Dostali wybór: albo zamilkną, albo pożegnają się z harcerstwem.

Czyli druhowie mają poważne kłopoty. Co zresztą jest prawdą, bo wiemy to z innych źródeł. Tyle, że piwa nawarzyli sobie nie za związki z PiS, ale ogólnie – że po co tak ostro, że przecież krzyż nie nasza sprawa, że trzeba to szybko wyciszyć, itp. My jednak uważamy, że to druhowie Kuczmierowski, Trąbiński i Niemczynowicz ocalili prawdziwy etos ZHR.

Bo przyznają państwo – Ci harcerze, którzy w kordonie policji i straży miejskiej, odgrodzeni barierkami od tysięcy ludzi, poszli dziś po krzyż sprzed Pałacu, wyglądali jakoś tak… mało harcersko. Harcerzom przenoszenie krzyży nie przystoi, bo krzyż - harcerski krzyż - to ich znak.

Właściwe pytanie brzmi: którzy harcerze dali się bardziej rozegrać i użyć politycznie: Ci, którzy postawili krzyż i chcą porządnego pomnika, czy też Ci, którzy z namaszczenia nowego lokatora Pałacu, w kordonie policji, po krzyż poszli?