Na początek - w związku z pytaniami kilka wyjaśnień odnoszących się do zmian w Prawie i Sprawiedliwosci. Dlaczego piszemy o wyłonieniu nowego komitetu politycznego PiS jako o decyzji Jarosława Kaczyńskiego, skoro jego członków wybierała rada polityczna? Dlatego ponieważ w PiS wszystkie organy wladz wybierane są wyłącznie na wniosek prezesa. Nie ma zgłaszania "z sali". Oczywiście charyzmatyczny lider musi uzyskać potwierdzenie swoich decyzji i zawsze to się dzieje. Jest to więc partia demokratyczna, ale można tu mówić o demokracji wysoce sterowanej. Co nie znaczy, że nie dzieje sie tak za przyzwoleniem mas członkowskich, ktore uznają przywódcę w praktyce za nieomylnego. W Platformie Obywatelskiej mamy do czynienia z podobnym obyczajem, choć formalnie szef partii nie ma monopolu na zgłaszanie kandydatów.
Po drugie, co to za zakonnicy tworzący tak zwany Zakon PC? Tak nazywa się w PiS starych druhów Jaroslawa Kaczyńskiego, ktorzy najczęściej jeszcze od początku lat 90. robili politykę u jego boku, najpierw w Porozumieniu Centrum, a potem w PiS. Klasycznymi przykladami takich postaci są Adam Lipiński czy Marek Kuchciński. Nieco młodsi, ale także zaczynający swą karierę jeszcze w PC, są Joachim Brudziński czy Mariusz Błaszczak. Choć różnią się temparamentem, a częściowo i poglądami, ich cechą charakterystyczną jest unikanie jakichkolwiek rozbieżności z aktualną linią prezesa. Dotyczy to nie tylko spraw zasadniczych, ale nawet tonu wypowiedzi. Stąd ta analogia do zakonu, choć ostatnio ich przeciwnicy w partii zaczęli ich nazywać, przesadnie, talibami.
Stworzenie nowego komitetu politycznego prawie wyłącznie z zakonników uderzyło w sporą grupę ambitnych polityków na ogół nieco młodszych - od Pawła Kowala po Jacka Kurskiego, od Adama Hofmana po Michala Kamińskiego. W teorii za kilka miesięcy skład kierownictwa będzie rozszerzany, ale w praktyce Kaczyński do wielu dotychczasowych kłopotów dołożył sobie nowy. Jeśli sondaże zaczną spadać, winą za to będzie obciązany prezes i grupa najbliższych mu ludzi. Odsuwając wiele ambitnych jednostek poza miejsce, gdzie formalnie podejmuje się decyzje, lider zafundował sobie. może nie dziś, nie jutro, ale pojutrze, zarzewie ewentualnych personalnych tarć. PiS może stać się partią dużej liczby nudzących się malkontentów, których można by zagospodarować.
Na tym tle jeden ruch jest jednak interesujący i ma nieco inny sens. Oto jedynym młodszym politykiem pozostawionym w komitecie jest Zbigniew Ziobro. Był wiceprezesem i pozostał nim nadal. W ostatnim czasie nawiązał dobre stosunki z Kaczyńskim i zgadzał się z nim wyraźnie broniąć obecności krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Lider PiS do niedawna wyraźnie nie ufał Ziobrze. A jednak uznał, że właśnie on ze swoim twardym językiem, reputacją ofiary Platformy i koneksjami w Radiu Maryja pasuje do obecnego czasu, gdy partia staje się wojskiem.
Czy to oznacza, że popularny w prawicowym elektoracie Ziobro zaczął nowy etap kariery uwieńczony pozycją sukcesora samego prezesa? Czy to tylko mądrość kolejnego etapu, po którym przyjdą następne?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/104430-na-placu-ostal-sie-ziobro
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.