PO demontuje komisje

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

 

Gdy przyjdzie dokonać wkrótce podsumowania rządów Platformy, wyjdzie na to, że jednym z jej głownych osiągnięć będzie nie żadna fundamentalna reforma, a  całkowite zdemolowanie instytucji komisji śledczych.

    W tak zwanej komisji hazardowej przewodniczący Mirosław Sekuła (nazwany nie tak dawno przez profesora Śpiewaka Pinokiem) pisze raport o niezakończonym jeszcze dochodzeniu nawet specjalnie nie ukrywając, że czym szybciej skończy tę kłopotliwą dla rządzących sprawę, tym prędzej partia wynagrodzi mu to startem w wyborach na prezydenta Zabrza. Wnioski opozycji o tak oczywiste kroki jak konfrontacja Tuska z Kamińskim są odrzucane.  

   W tej komisji może zdarzć się wszystko, bo i tak nie ma prawa zdarzyć sie nic. We wtorek szefowa Departamentu Ekonomiczno-Finansowego w Ministerstwie Sportu Bożena Pleczeluk podważyła de facto zeznania bylego ministra Drzewieckiego - okazało się, że wniosek o skasowanie tak zwanych doplat do gier hazardowych nie było skutkiem błędu urzędnika, jak twierdził pan minister, a śiadomej intencji. O to skasowanie lobbowali hazardowi nababowie. Sześć lat temu podczas śledztwa dotyczącego afery Rywina podobne zeznanie legislator rządowej  Bożeny Szumielewicz przyniosło przełom w jednym z wątkow afery - pisania ustawy na boku przez nieuprawnionych do tego ludzi. Słowa jednego świadka zmieniły rzeczywistość. Ale teraz na przełomy miejsca nie ma. Gdyby w tej komisji pojawił się Alexander Butterfield, świadek, ktory zmienił bieg afery Watergate, poseł Sekuła ziewnąłby, a potem nie umieścil jego zeznań w swoim raporcie.

To że PO zamorduje to dochodzenie, było jasne właściwie od początku. Wystarczyło stosować rygorystycznie przepisy regulaminu, gdzie prawie nic nie jest kwestią obowiązku większości a dobrej woli, a także zasady wyroku Trybunału Konstytucyjnego, ktory nałożył na komisje śledcze absurdalny kaganiec, a raczej wiele kagańców. Ale dodatkowo Sekule pomaga sytuacja. Większość komentatorow twierdziła, że żałoba po Smoleńsku to dar dla PiS, bo wygasza debatę o IV RP. A pomogla też Platformie. Dziś nawet PiS jest zajęty czym innym, przede wszystkim kolataniem w sprawie katastrofy. A SLD nigdy nie czuł się dobrze w roli tropiciela afer. Zostali samotni Arłukowicz (naprawdę śledczy z klasą) i zaplakana posłanka Kempa, niezbyt miła, ale na koniec nawet ona budzi współczucie.

    A stawka jest duża. Poza ogólnym spokojem PO, pozostanie w polityce Chlebowskiego i zwłaszcza Drzewieckiego. Były minister krząta się wokól tego podczas żałoby a formalny awans protektora jego kariery Grzegorza Schetyny zwiekszył jego szanse. Zresztą Drzewiecki kolatał do wszystkich. Nawet do Komorowskiego. Skoro zaś to CBA jest sprawcą przecieku, a były minister to sprawca zaledwie drobnych uchybień, dlaczego mialby nie kandydować z list PO. Oburzy się może poseł Mężydło i Gowin. I tyle.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych