FTC – Federal Trade Commision to agencja rzadu federalnego USA zajmująca się przede wszystkim ochroną amerykańskich konsumentów przed monopolami i innymi nieuczciwymi praktykami biznesowmi. W zakresie jej kompetencji leżą również sprawy dotyczące mediów, marketingu itd.
Ponad rok temu FTC postawiła sobie za cel przedstawienie analizy, w jaki sposób zmieniają się media i jaka powinna być rola rządu federalnego w kształtowaniu i regulacji „nowego” rynku medialnego (a zwłaszcza dziennikarstwa informacyjnego) opartego na internecie. Raport, który został niedawno przedstawiony przez FTC został ostro skrytykowany przez wielu czołowych graczy w tej przestrzeni.
Zdecydowanie najostrzejszą krytykę raportu FTC przedstawiło Google. Jak pisze znany bloger Jeff Jarvis, Google w swojej odpowiedzi na dokument rządowy potraktowało Wujka Sama ( i stojące za nim korporacyjne media tradycyjne) jak dziecko, którego trzeba nauczyć nowych reguł panujących w szkole.
Odpowiedź Google zatytułowana jest „Problemy biznesowe potrzebują biznesowych rozwiązań”. Główne ostrze krytyki internetowego giganta jest proste: nowe media wypierają media tradycyjne, ale nadmierne regulacje rządowe – niektóre z propozycji FTC zakładają wprowadzenie swoistego „podatku od linkowania,” wprowadzenie dodatkowych prawnych możliwości ochrony treści w internecie, blokowanie możliwości jej agragacji/linkowania, rządowe subsydia dla mediów – mogą tylko spowolnić tempo rozwoju branży a i tak nie uratują mediów tradycyjnych, które opierają się na antycznych modelach biznesowych. „Tylko innowacja i tworzenie produktów oraz usług które będą kupowane przez użytkowników może gwarantować na dłuższą metę komercyjny sukces” twierdzi w swej odpowiedzi Google. Co więcej, „FTC nie rozumie podstaw działania wyszukiwarek, i w swym raporcie błędnie pisze, że wyszukiwarki i serwisy agregacyjne kanibalizują zyski z reklam twórców treści”.
Szczególnie niepokojąco brzmią propozycje FTC wprowadznia tzw. hot news doctrine czyli prawnej ochrony treści, polegającej na tym, że dziennikarze nie mieliby możliwości przez określony czas cytowania, powoływania się i opisywania treści „zastrzeżonej” przez innych. Na przykład Rolling Stone mógłby zastrzec, że nie można byłoby przez określony czas cytować ani wprost opisywać/przepisywać szczególnie waznych fragmentów tekstu o generalne McChrystalu który spowodował jego dymisję.
W obecnych czasach brzmi to absurdalnie. Trudno się dziwić - doktryna ta ma swoje korzenie w wyroku sądowym z 1918 roku. Hot news doctrine szczególnie uderzyłaby w serwisy agregacyjne, wyszukiwarki i media społecznościowe takie jak Twitter.
Miejmy nadzieję, że federalne regulacje nie będą ratować mediów tradycyjnych w ten sposób.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/104373-google-kontra-ftc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.