Janina P. żartuje z wdziękiem niemieckiego komika

W pure nonsensownym, a zdaniem wielu obrzydliwym filmie "Sens życia według Monty Pythona" mam swoją ulubioną scenę. Lokal przyszłości, jakiś artysta śpiewa piosenkę o wacku (dla mniej wtajemniczonych, nie chodzi o imię mężczyzny). Towarzystwo przysłuchuje się z pełnymi aprobaty uśmiechami.   Przy stoliku panie wdają się w głośną rozmowę. Jedna opowiada drugiej, że ma okres i może pobrudzić krwią krzesło. Jednym słowem: wszystko wolno. Ale przychodzi kara.

Karą jest tak zwany pan Gruby, który pojawia się na sali i żąda od kelnera wszystkich potraw z karty. Pan Gruby jest tych rozmiarów, że kelner wie co się święci, ale jeszcze podsyca jego apetyt. W ostateczności dochodzi do głośnej eksplozji. Wnętrzności pana Grubego wydostają się na wierzch, a jego wymiociny opryskują wszystko dookoła. Wszystko i wszystkich. Zwłaszcza amatorów piosneczek o Wacku i rozmówek o okresie.

Nie będę tłumaczył  morału tej sceny. Raczej już napiszę, z czym mi się ona skojarzyła. Oto bloger Chinaski z salonu 24 zacytował fragment blogu Janiny Paradowskiej, znanej publicystki „Polityki”. Cytuję więc za nim i ja: "Ostatnio Palikot zasłynął wpisem, że na peronie we Włoszczowie widziano Gosiewskiego, więc pewnie i inni z prezydenckiego samolotu żyją uprowadzeni przez ruskich. I zakończył rzecz stwierdzeniem o powszechnym szaleństwie, co dla naszej obecnej sytuacji wydaje się puentą wyjątkowo trafną. Nie wszystkie słowne „figury” Palikota uważam za najwyższej próby, czasem niepotrzebnie zbytnio szarżuje, ale uważam, że akurat moment na taki „skandalizujący” wpis jest wyjątkowo stosowny i nie uważam go za jakiś wielki skandal. Raczej za groteskowy opis tej nierzeczywistości, jaki po katastrofie.(...)A tak na marginesie, ponieważ z dużą częstotliwością kursuję między Warszawą a Krakowem właśnie przez Włoszczowę, często widuję posła Gosiewskiego, bo jakoś, gdy widzę napis “Włoszczowa” od razu mam skojarzenie - Gosiewski. I jest to zupełnie sympatyczne skojarzenie. Dlaczegóż to piękną nocą miałby się nie przechadzać po tym bardzo porządnym peronie?"

Żeby być uczciwym – sięgnąłem do źródła.  Figlarna Paradowska jest w swoim najnowszym blogowym wpisie zarazem Paradowską poważną, bo między tymi dwoma fragmentami przywołuje cytaty z Joachima Brudzińskiego i Michała Kamińskiego. I oto nagle z toporną sieroznością ciotki jeśli nie babki polskiej publicystyki wypomina im nienawiść. Jak również przekonuje, że oni są nienawistni, a Palikot co najwyżej dowcipny.

Nie wiem, czy można sobie wyobrazić coś obrzydliwszego, jak żarty z cudzej śmierci, zwłaszcza gdy żyją bliscy zmarłego. Paradowska sama usiłuje robić takie żarty, nota bene z wdziękiem komika z najcięższej  niemieckiej telewizji.  Nie wiem także, czy żeby czymś takim się zabawiać, przydaje się nienawiść. A może jakaś inna o wiele brzydsza, będę się upierał, emocja. Ale czuję, że przekonywanie o tym kogokolwiek, zwłaszcza redaktor Janiny, mija się z celem.

Ja po prostu przestrzegam, że babka polskiej publicystyki może skończyć jak panie z „Sensu życia według Monty Pythona”, rozprawiające z zapałem o swoich okresach. Na salę wejdzie pan Gruby, tryśnie wymiocinami, a wtedy nie będzie przebacz.

I wtedy redaktor Paradowska podniesie straszny krzyk, jak to ją bardzo znieważono. Ale będzie za późno. Na razie spokojnie sobie dowcipkuje o martwym Gosiewskim. Robiąc konkurencję komikom z niemieckich telewizji.

Brrr! A może raczej błeee!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych