Bronek, Donek, Grześ - Trójkąt Bermudzki?

Coraz więcej obserwatorów, politologów, a także dziennikarzy (ostatnio Stankiewicz i Śmiłowicz w "Newsweeku") wprost pisze i mówi o istotnych podziałach w PO. Na "niepodległość" wybił się Komorowski, który już kilka miesięcy temu zawarł taktyczny sojusz ze Schetyną, siłą rzeczy skierowany w Tuska. Schetyna wzmocnił się - a nie osłabił, moim zdaniem, mimo wielu odwrotnych opinii - obejmując laskę marszałkowską. Wygrał wybory regionalne (poza Lublinem, którego i tak nie miał, i Białymstokiem, który niespodziewanie strącił), a wiktoria prezydencka Komorowskiego jest znacznie bardziej zwycięstwem Schetyny niż Tuska, który w kampanii kandydata PO zameldował się dość późno. Nie oznacza to, że między panem Grzesiem a panem Bronkiem panować będzie idylla: przykład nominacji do KRRiTV pokazuje, że to polityczne małżeństwo zawarte zostało z rozsądku, a nie ze specjalnej miłości. Ale jak to bywa z takimi małżeństwami: może długo potrwać właśnie dlatego, że jest z rozsądku, interesu, a nie chwilowych emocji. Tusk - ten specjalista od partyjnych wycinanek (Olechowski, śp. Płażynski, Gilowska, Rokita, Piskorski etc.) będzie chciał osłabić wpływy obu rywali, a precyzyjnie mówiąc: osłabić Schetynę i nie dopuścić do nadmiernego wzrostu roli Komorowskiego. Przy czym ta wojna "w trójkącie" nie będzie wcale doraźna, ale będzie "trwałym fragmentem gry" w PO, by użyć terminologii piłkarskiej, ulubionej skądinąd przez dwóch głównych rywali w kierownictwie Platformy. Ta wojna o wpływy, interesy, stołki, nominacje w partii rządzącej będzie trwać aż do wyborów parlamentarnych w 2011 roku i siłą rzeczy będzie z czasem coraz bardziej ważna, coraz mocniej absorbująca, niczym - wypisz, wymaluj - wojna domowa lewicy z udziałem Kwaśniewskiego i Millera, dla których wzajemne zwalczanie stało się ważniejsze od polowania na prawicową opozycję.

Słowem: będzie się działo w PO. Będzie taka wojna o pokój, przepraszam: o zgodę, że kamień na kamieniu nie zostanie... Czeka nas "polityka miłości" w wydaniu wewnątrzpartyjnym, a więc nie mniej okrutna niż ta wobec Kaczyńskich i PiS...

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych