Do dziś pamiętamy ten roztopiony wosk z tysięcy rozgrzanych zniczy, wsiąkający w chodniki w całej Polsce.
Pamiętamy ból i rozpacz, poczucie, że ten przeklęty Katyń znowu nas dopadł... I obietnicę, że zrobimy wszystko by wyjaśnić przyczyny katastrofy. Czy robimy? W dzisiejszej "Rzeczpospolitej" czytamy, że żaden polski prokurator nadal nie pracuje w Rosji. Pamiętamy powypadkowe pogorzelisko, rozdrapywane przez przypadkowych ludzi. Tak, ta ocena nie wypada dobrze.
Na zdjęciu prezentujemy Rafała Zawistowskiego z portretem trumiennym śp Lecha Kaczyńskiego. To forma artystyczna mocno osadzona w polskiej tradycji. Rafał namalował go w dniach 13-14 kwietnia 2010 roku.
A poniżej fragmenty książki "Lech Kaczyński. Portret", w której wspomnienia bliskich Lecha Kaczyńskiego i publicystów układają się w fascynującą biografię niezwykłego i odważnego człowieka.
A może Państwo, nasi czytelnicy, mają swoje wspomnienia związane ze śp Prezydentem Kaczyńskim i Jego Małżonką? Zachęcamy do nadsyłania tekstów:
LECH KACZYŃSKI. PORTRET
Leszek bez korony na głowie, Lejb Fogelman
To byli chłopcy roztargnieni, zwłaszcza Leszek był trochę takim gapą. Co nie znaczy, że byli frajerami. Jak ktoś im podskakiwał, próbował fikać, to miał zawsze do czynienia z dwoma. Jeden łapał wtedy z przodu, drugi z tyłu i napastnik nie miał szans. Wszyscy szybko się o tym przekonali.
Pierwsza Dama, Justyna Karnowska
Boleśnie przeżyła słynną sprawę reklamówki wnoszonej do rządowego samolotu. Wyśmiano ją wówczas za to, że rzekomo nie potrafiła należycie się zachować, że nie zna etykiety, że jest „prowincjonalna” i „mało światowa”. Ogłoszono, że nie nadaje się do roli Pierwszej Damy, powtarzając to później do znudzenia, bez oglądania się na rzeczywistość. W kuluarach cierpliwie tłumaczyła, że reklamówka pojawiła się, ponieważ Lech Kaczyński bardzo chorował. To była przewlekła grypa i lekarze zalecali odwołanie wizyty zagranicznej do Stanów Zjednoczonych, ale on nie chciał o tym słyszeć. Maria Kaczyńska, jak każda opiekuńcza żona, w drodze na lotnisko wstąpiła więc do pierwszego lepszego sklepu i kupiła golf. Bała się, że w klimatyzowanym samolocie prezydent rozchoruje się na dobre. Zapakowała sweter w reklamówkę, taką torbę miała pod ręką. Reakcja na to „wydarzenie” była wyjątkowo brutalna: reklamówka stała się medialnym tematem miesiąca. Ale nawet wówczas Maria Kaczyńska pokazała klasę. W obliczu fali ostrych kpin nie straciła wewnętrznego spokoju ani dystansu do siebie. Satyrykowi Szymonowi Majewskiemu, w odpowiedzi na jego żart prześwietlający reklamówkę, przysłała do programu taką samą foliówkę z kanapkami w środku.
Marta przyciąga do siebie ludzi, Hanna Foltyn-Kubicka
W roku stanu wojennego zima była strasznie sroga, podobna do tej ostatniej, choć jeszcze gorsza. Pamiętam, że Marylka Kaczyńska kupiła wtedy córce Marcie, na jakimś rynku, używany amerykański kożuszek. Do dziś pamiętam scenę, kiedy idziemy na spacer,razem z ubraną w kożuszek Martą.Trzymam ją za rękę, ale ona wciąż się wywraca. Na ziemi leży śnieg, ale ona jest dzielna: co chwilę upada, ale zawsze sama się wygrzebuje, bez płaczu, i próbuje iść dalej. Marta Kaczyńska to była dzielna dziewczynka.
Mówiliśmy o nim „Paragraf ”, Róża Janca-Brzozowska
Marylka wynajmowała wówczas pokój na piętrze willi przy ul. Armii Czerwonej (obecnie Armii Krajowej) 73. Co najmniej dwa razy dziennie przechodziliśmy obok jej domu, idąc do i z pracy. Zapraszała, żeby ją odwiedzić. Kiedyś to zrobiliśmy. Siedzimy przy herbacie i rozmawiamy, a tu pukanie do drzwi. Młody mężczyzna prosił o pożyczenie cukru. Marylka przedstawiła go jako Leszka i zaprosiła do rozmowy. Leszek był prawnikiem zatrudnionym na Wydziale Prawa UG. Pracował nad doktoratem z prawa pracy.
Co będę pamiętał. Wspomnienie o Prezydencie Leszku Kaczyńskim, Zbigniew Romaszewski
Spotkaliśmy się na I Krajowym Walnym Zjeździe Delegatów Solidarności. Z jednej strony przeżywaliśmy radość sukcesu z powołania dziesięciomilionowej organizacji,z drugiej odczuwaliśmy rosnące napięcie powodowane sytuacją polityczną i agenturalną infiltracją Zjazdu. Zadanie eliminowania z Ruchu ludzi posiadających jakąś odwagę i doświadczenie w działalności społecznej, SB wykonywała bardzo sprawnie. Spośród ludzi, którzy tworzyli WZZ na Wybrzeżu i organizowali strajk sierpniowy, poza Wałęsą, delegatami na Zjazd byli chyba tylko Andrzej Gwiazda i Leszek Kaczyński. Annę Walentynowicz, Bogdana Borusewicza, Joannę Gwiazdową i Alinkę Pieńkowską udało się SB, wykorzystując manię wielkości Wałęsy, wyeliminować. W wyborach do Komisji Krajowej NSZZ Solidarność mnie udało się prześlizgnąć w piątym głosowaniu, Leszek odpadł w szóstym. Ale sukces SB był tylko połowiczny, bo potrzeba było jeszcze stanu wojennego, aby Solidarność złamać, a i tak okazało się, że nie do końca – po prostu zeszła do podziemia.
Wspomnienie więzienne, Mariusz Muskat
W środku nocy z 12 na 13 grudnia 1981 ujrzałem, przebijające się przez zaspy, rozmaite wozy, a w każdym siedział tylko jeden aresztant.„A więc nie jestem sam”,pomyślałem i było to dla mnie dość irracjonalnym źródłem ulgi. Brama więzienia to nie była dla mnie pierwszyzna, ale potem jakoś dziwnie staliśmy bardzo długo stłoczeni w korytarzu, czekając nie wiadomo na co. Od razu spostrzegłem Leszka Kaczyńskiego. Mówiliśmy do niego i na niego „Leszek”, co w tamtych latach było wygodne, bo odróżniało go od Lecha Wałęsy. A zatem Leszek nie stał, lecz przykucnął pod ścianą, jakby przyczajony do skoku. (Wcześniej i później nieraz widziałem tę jego specyficzną pozycję, przyjmowaną w chwilach szczególnego napięcia). Widząc, że intensywnie myśli, postanowiłem nie przeszkadzać mu pochopnymi pytaniami. Właściwie wszyscy milczeliśmy, tkwiąc tam nieruchomo. Nie wiedzieliśmy przecież, co się tak naprawdę stało w sensie polityczno-prawnym, ani też co stanie się z nami samymi. Przytłaczał nas ogromny niepokój.
Nigdy nie zawiódł, Artur Balazs
Nie bał się szarej strefy służb specjalnych, która w politykach budzi największe ze wszystkich zagrożeń przerażenie. Lech Kaczyński tego się w ogóle nie bał, nie zwracał uwagi na to, co tak często i ze szkodą dla państwa paraliżowało innych. Jego poczucie sprawiedliwości i wola napiętnowania przestępców, wyjątkowa prawość i szlachetność, czynią z niego wzorzec dla kolejnych pokoleń.
Musimy jeszcze raz zacząć rewolucję Solidarności, Wojciech Reszczyński
Lech Kaczyński był jednym z nas i to Jemu zawdzięczamy, że po 20 latach od odzyskania niepodległości, także dzięki utworzonemu za Jego sprawą Muzeum Powstania Warszawskiego, udało się przywrócić naszą wiarę w patriotyzm, w poczucie dumy z faktu bycia Polakiem. To odczucie jest silne i uodparnia na działania tych, którzy wolą Polskę słabą i skłóconą. Musimy jeszcze raz zacząć rewolucję Solidarności – tak jak powiedziała Anna Walentynowicz – którą prezydent Lech Kaczyński tak szczególnie cenił i wyróżnił.
On jeden powiedział, że tak jednak nie wypada, Piotr Semka
W grudniu 1991 roku ukazała się książka Zbigniewa Bujaka pod prowokacyjnym tytułem Przepraszam za Solidarność. Niedługo potem dowiedzieliśmy się o wystawieniu na sprzedaż przez Bujaka legitymacji Grup Oporu Solidarni, chyba z Kalisza. Na domiar złego legitymacja znalazła się na aukcji organizowanej przez żonę generała Kiszczaka. Symbol upokorzono podwójnie. Po pierwsze wystawiono go w ogóle na sprzedaż. A po wtóre sprzedano go za grosze. Zaczęliśmy kręcić zdjęcia do kolejnego odcinka Refleksu na ten temat. Istotą programu było rozpaczliwe poszukiwanie przez nas na korytarzach sejmowych kogoś, kto zareagowałby na takie świętokradztwo, na obrażanie sprawy i idei, o którą tak ciężko i długo walczono. Szybko niestety odkryliśmy, że wszyscy raczej dziwią się, że to my się dziwimy. Tylko Ryszard Bugaj i Lech Kaczyński zgodzili się w tej sprawie wystąpić przed kamerą. Pamiętam do dziś nagrane słowa Kaczyńskiego: – Takich rzeczy robić nie wolno. – Nawet jeśli pieniądze z aukcji miały iść na cele charytatywne? – dopytujemy. Leszek podkreśla raz jeszcze: – Nawet jeśli tak było, to takich rzeczy robić nie wolno.
Tu czuł się u siebie, Jan Ołdakowski
Lech Kaczyński chętnie do nas wracał, przyjeżdżał na każdą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, spotykał się z kombatantami. Czuł się tu dobrze, rozkwitał, bo choć tego nie pokazywał, źle znosił te nagonki na niego, tę niechęć prymitywną i popkulturową, ale niekiedy wyczuwalną. I po ostatnich obchodach, a był to piękny, ciepły dzień, udało się nam go wyciągnąć do parku Saskiego, do jednego z ogródków restauracyjnych. Ludzie przechodzili, kłaniali mu się, ale szanowali jego prywatność. W pewnym momencie przypadkowo przechodził Władysław Stasiak z żoną. Do dziś pamiętam jego zadziwioną minę i uśmiech Prezydenta. Lech Kaczyński tu, w Muzeum Powstania Warszawskiego, był u siebie, nabierał wiary w sens walki o silną Polskę, ładował akumulatory.
Autentyczny i uczciwy – kampania prezydencka 2005, Piotr Zaremba
Nie rozpieszczany przez sondaże, walczył bez gigantycznego obciążenia, jakie stało się udziałem faworyta, Donalda Tuska. Już po wyborach powiedział, że nigdy nie uważał się za dziecko szczęścia, że wszystko przychodziło mu z trudem, więc każdy sukces uznawał za błogosławieństwo losu. Szkoda, że podczas prezydentury Polacy zbyt rzadko widzieli jego twarz ujawnioną podczas kampanii – człowieka ciepłego, dowcipnego i wyluzowanego. Ale to już całkiem inna historia.
„Coś ty Atenom zrobił…”, Krystyna Lachowicz
W gabinecie Prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego na eksponowanym miejscu umieszczona była niewielka fotografia Marszałka Józefa Piłsudskiego w niezwykle szlachetnej i gustownej oprawie.W taki sposób,z taką starannością traktuje się zazwyczaj fotografię kogoś bliskiego, rodzonego. Ten drobny szczegół miał dla mnie zawsze mocną, symboliczną wymowę wyrazistej deklaracji ideowej, uwzględniającej podjęcie odpowiedzialności za współczesne państwo polskie w duchowej łączności wielu, wielu pokoleń Polaków.
Przywracanie pamięci, Liliana Sonik
To było założenie klarowne, niemal naiwne w swej aksjologicznej prostocie: ludziom, którzy wiele dla wolnej Polski poświęcili, należało się od wolnej Polski słowo podziękowania. Lech Kaczyński w to wierzył i realizował metodą właściwą Prezydentowi RP: przyznając ordery i przywracając pamięć. PRL swoje służki wynagradzała stanowiskami, talonami na dobra rzadkie, przydziałami mieszkań i specjalnymi emeryturami, o zachowanie których do dziś toczy się bój. Wolna Polska, słusznie przecież, naśladować PRL nie chciała. Ale nie o gratyfikacje chodziło, tylko o pamięć i szacunek.
Szczęście?, Andrzej Zybertowicz
Dni żałoby, łzy, inny rytm życia, tłumy przed Pałacem – dla wielu rodaków to był prawdziwy czas refleksji. Dla socjologa ta refleksja miała wymiary dodatkowe. Patrzenie na Polaków, którzy są razem, są i chcą się czuć silni, było jak powiew optymizmu. Mogliśmy przekonać się, że jest w nas potencjał, że patriotyzm, który zawsze leżał u podstaw działań Prezydenta, nie jest tak przestarzałą ideą, jak by się mogło wydawać. Lech Kaczyński często patrzył dalej niż inni. Problemy oceniał z długiego dystansu, z perspektywy, która dla współczesnych polityków bywa tak niewygodna. Rozwiązywanie problemów w perspektywie długofalowej może powodować tymczasowe pogorszenie sytuacji, niezadowolenie społeczne, namacalne koszty.
Wiara jak kromka chleba, ks. Henryk Zieliński
Po latach od tego wydarzenia trzeba zauważyć, że ani Prezydent, ani środowisko, z którego wyrastał, nie miało żadnego politycznego interesu w zamianie abp. Wielgusa na – jak już wtedy można się było spodziewać – abp. Kazimierza Nycza. Swoisty radykalizm, solidaryzm, antyliberalizm i demaskowanie dekadencji ideologii postmodernistycznej, stale obecne w nauczaniu abp. Wielgusa, były przecież bliższe pisowskiemu opisowi świata niż postawa i sympatie abp. Nycza. Ale inspiracją do działania nie były korzyści polityczne, tylko swoisty puryzm w spojrzeniu na Kościół, którego Lech Kaczyński zawsze czuł się prawowitym członkiem. To dlatego nie zawahał się użyć wszelkich środków, aby jego Kościół, w jego Warszawie, był biblijnie „bez skazy i zmarszczki”.
Lech Kaczyński i polityka zagraniczna, Marek A. Cichocki
Coraz wyraźniej dociera do mnie, że w polityce zagranicznej Lecha Kaczyńskiego sprawą absolutnie kluczową była polityka wschodnia. W jego rozumieniu Polska nie ma żadnego ważniejszego zadania w Europie, jak współtworzenie nowego ładu wolnych, demokratycznych państw Europy Wschodniej. Z tego punktu widzenia relacje transatlantyckie czy polityka wewnątrz UE były dla niego raczej uzupełnieniem, instrumentem do tego podstawowego celu, a nie wartością samą w sobie.
Polska straciła wielkiego patriotę, Europa – lidera walczącego, Micheil Saakaszwili
Lech Kaczyński nie mieścił się w ramach tradycyjnej, racjonalnej polityki, stawiał on wyżej moralność, politykę prawdziwych wartości, jeżeli tak można powiedzieć, stawiał moral-politic nad real-politic. Właśnie dlatego zaryzykował w sierpniu 2008 roku, wraz z innymi liderami Europy Wschodniej, i przyleciał do Tbilisi, aby wesprzeć Naród Gruziński walczący o wolność, niepodległość oraz wartości demokracji. Stał obok Gruzji wtedy, kiedy nasz kraj tego najbardziej potrzebował. Właśnie dlatego wszyscy w Gruzji płakali, kiedy dowiedzieli się o jego śmierci.
Zawsze stał po stronie najsłabszych, Grzegorz Bierecki
Śmierć Prezydenta RP profesora Lecha Kaczyńskiego jest dla mnie szczególnie bolesna. To był wyjątkowo uczciwy, mądry, prawy, dobry człowiek. Kochał Polskę jak nikt inny i wiedział, jak ważna jest nie tylko praca dla rozwoju Rzeczypospolitej, lecz także pamięć i pielęgnowanie historii, co pragnął wyrazić właśnie w powołaniu Muzeum Powstania Warszawskiego i hołdzie katyńskim. Jako niezłomny patriota od zawsze walczył z próbami zawłaszczania wartości narodowych, stawiał na rozwój i bezpieczeństwo kraju, niejednokrotnie padając ofiarą ostrej, niczym nieuzasadnionej krytyki i niesprawiedliwych komentarzy. Pana Prezydenta poznałem w 1981 roku w czasie pierwszej Solidarności, kiedy na moją prośbę przygotował statut Federacji Młodzieży Szkolnej. Był wówczas doktorem praw, specjalizującym się w prawie pracy. W podziemiu Lech Kaczyński kierował tajnym zarządem regionu gdańskiego Solidarności, w którego pracach uczestniczyłem jako przedstawiciel Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Później pomagałem Mu w odbudowaniu Solidarności, gdy po 1989 roku pracowaliśmy w Komisji Krajowej NSZZ Solidarność.
Warto być człowiekiem przyzwoitym, Krystyna Grzybowska
Wykonywał swoje obowiązki zgodnie z własnym sumieniem i maksymą: warto być przyzwoitym. Nie mógł postępować inaczej, bo bronili go tylko nieliczni dziennikarze, a wielu uważanych za obiektywnych szło za głosem zmanipulowanej przez antypisowskie media publiczności. Zmanipulowanej i ogłupionej plastikowym wizerunkiem europejskości, wpędzonej w kompleks niższości wobec lepszego, zachodniego świata, który ma być wzorem do naśladowania dla każdego Polaka. Patriotyzm, duma z historii i poczucie wartości własnej, wyrosłej z narodowych korzeni, to były cechy naganne i nie europejskie. Ludzie zaczęli popierać polityków wysokiego wzrostu, którzy swoją niekompetencję zastępowali bezczelnością i poczuciem bezkarności.
Państwo według Lecha Kaczyńskiego, Marek Migalski
Rzeczpospolita w wizji Kaczyńskiego miała być oparta na tym, co w polskich dziejach najpiękniejsze i najlepsze. To miała być Rzeczpospolita nie wstydząca się swojej tradycji, tego co konstytuowało nasz naród i nasze państwo od stuleci. Prezydent bardzo dbał o to, by obecne państwo nagradzało tych, którzy współtworzyli najpiękniejsze karty jego historii, by kultywowało pamięć o przeszłych pokoleniach naszych rodaków. Było więc w wizji Kaczyńskiego owo postulowane państwo polskim, zakorzenionym w polskich dziejach, bo miało służyć wszystkim Polakom, odwoływać się do polskiej historii. To miało być państwo dla wszystkich Polaków, tych biednych i tych bogatych, tych wykształconych i tych niewykształconych, mieszkających w wielkich miastach i małych wioskach, dla żywych i dla zmarłych…
Lech Kaczyński – niepokorny polityk w świecie „postpolityki”, Zdzisław Krasnodębski
Był to pierwszy prezydent nie tylko z wyższym wykształceniem, lecz także z habilitacją i uniwersytecką profesurą, mimo to przedstawiano go jako niewykształconego, co przyszło tym łatwiej, że w Polsce – kraju, który wyprodukował przez ostatnie dwadzieścia lat setki tysięcy ludzi z pseudowyższym wykształceniem – za inteligencję uchodzi pewien rodzaj operatywnej bezczelności i tupetu. Był to pierwszy prezydent, którego przeszłość nie kryła w sobie żadnych mrocznych tajemnic. Był jednym z przywódców Solidarności, jednak w świetle przekazów medialnych można było sądzić, że nie miał nic wspólnego z walką o wolność i dekował się na uniwersytecie, pisząc doktorat o Leninie. W otoczeniu Lecha Kaczyńskiego nie było ludzi pokroju Mieczysława Wachowskiego, Andrzeja Majkowskiego czy Marka Ungiera, ale oceniano je niezwykle krytycznie. W Pałacu nie balowali oligarchowie, on sam nigdy nie reklamował mebli japońskich, nie chwiał się pijany na grobach pomordowanych, nie niszczył urzędowych dokumentów, nie spiskował z generałami w Drawsku, mimo to właśnie jego oskarżano o zakulisowe machinacje i pomawiano o alkoholizm. Nikt nigdy nie zarzucił prezydentowi działań korupcyjnych, ale też niewiele mówiono o tym, że jest uczciwym, przyzwoitym człowiekiem. Wyśmiewano się z jego wzrostu i wyglądu. Jego małżonka była prawdziwą damą, ale i ona z początku była obiektem niewybrednych ataków.
Smoleńsk, 10 kwietnia 2010, Marek Pyza
Dzień zaczyna się powoli. W zadumie, wzruszeniu. Na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu już kilka setek ludzi. Za 10 minut przy głównym wejściu na teren Memoriału pojawi się Prezydent. Koledzy skupieni na swojej pracy sprawdzają ustawienia kamer, świateł, podłączenia kabli. Dla wszystkich to jedna z najważniejszych transmisji. Obejrzy ją cały świat. Musi wypaść perfekcyjnie. Stoimy obok plenerowego studia Jedynki. W altance czeka krzesło Lecha Kaczyńskiego. Po mszy ma udzielić wywiadu. Nagle spokojna atmosfera przyspiesza. Na twarzach pojawia się niepokój, który budzi trwogę. W jednej chwili misterne przygotowania przestają mieć znaczenie. „Podobno samolot się rozbił”.
Gdy dojeżdżamy pod bramę Lotniska Północnego w Smoleńsku, już wiemy. Na pewno.
Widziałem Polskę dumną, Jan Pospieszalski
Ludzie zaczęli mówić jeden przez drugiego. Tłumiąc łzy, młody człowiek prawie wołał: „To trzeba głośno powiedzieć – jak można było zapakować do jednego samolotu prezydenta, całe dowództwo sił zbrojnych, tylu wybitnych ludzi? Jak można! Czy myśmy się niczego nie nauczyli katastrofą w Mierosławcu? Jak to się mogło stać? Takie rzeczy nie zdarzają się zwyczajnie ot tak, to po prostu nie mieści się w głowie!”. Stojąca obok kobieta dodaje: „Straciliśmy wspaniałych ludzi. Wielkiego patriotę, męża stanu.
Prezydent, który nie miał luk w pamięci, Rafał A. Ziemkiewicz
Myślę,że powiedzieć trzeba przede wszystkim o jednym,o rzeczy absolutnie bezdyskusyjnej: Lech Kaczyński był pierwszym prezydentem III Rzeczypospolitej, który sprawował swój urząd w sposób godny. Nie musiał kręcić ani niszczyć archiwalnych dokumentów, by ukryć cokolwiek ze swej przeszłości, nie patronował żadnym cwaniackim geszeftom i nie chwiał się na nogach. W państwie zdemoralizowanym utratą elit i półwieczem komunistycznej inżynierii społecznej, skazanym, generalnie, na polityczny establishment bardzo niskiej jakości, to naprawdę wiele.
Lech Kaczyński czyli państwowiec, Bronisław Wildstein
Idea sprawiedliwości była fundamentalna dla Lecha Kaczyńskiego. Jego krótka kadencja jako ministra sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka przyniosła mu popularność i wizerunek szeryfa. Ta postać w popularnej kulturze amerykańskiej, która nabrała charakteru uniwersalnego,jest uosobieniem człowieka walczącego, często samotnie, o sprawiedliwość, a więc przywracającego światu ludzkiemu elementarny ład. Fakt, że wizerunek taki uzyskał Lech Kaczyński, dużo mówi nam zarówno o nim samym, jak i o rzeczywistości polskiej pod koniec ubiegłego wieku. Brak poczucia sprawiedliwości był wówczas dojmujący. Jego efektem był również brak bezpieczeństwa odczuwany zwłaszcza przez zwyczajnych obywateli. To dla nich działanie nowego ministra przeciw przestępczości miało tak wielkie znaczenie.
****
Lech Kaczyński.Portret
wydawnictwo M wydanie 2010 r. ISBN: 978-83-7595-202-5 Format: 16.0x23.0cm Ilość stron: 404 Oprawa: Twarda z obwolutą
O Lechu Kaczyńskim – polityku, przyjacielu, ojcu i mężu – opowiadają jego współpracownicy, przyjaciele, znajomi, ale także historycy i publicyści.
Autorzy: Artur Balazs, Grzegorz Bierecki, Teresa Bochwic, Ryszard Bugaj, Marek A. Cichocki, Lejb Fogelman, Hanna Fołtyn-Kubicka, Zyta Gilowska, Andrzej Godlewski, Krystyna Grzybowska, Piotr Gursztyn, Danuta Holecka, Róża Janca-Brzozowska, Jarosław Kaczyński, Justyna Karnowska, Jacek Karnowski, Michał Karnowski, Anna Kasprzyszak, Michał Kolanko, prof. Zdzisław Krasnodębski, Krystyna Lachowicz, Bogumił Łoziński, Marek Migalski, Eryk Mistewicz, Mariusz Muskat, Andrzej Nowak, Krystyna Olszewska, Jan Ołdakowski, Jan Pietrzak, Jan Pospieszalski, Marek Pyza, Wojciech Reszczyński, Jan Maria Rokita, Zbigniew Romaszewski, Micheil Saakaszwili, Tomasz Sakiewicz, Piotr Semka, Liliana Sonik, Janusz Śniadek, Maciej Walaszczyk, Bronisław Wildstein, Krzysztof Wyszkowski, Piotr Zaremba, ks. Henryk Zieliński, Rafał A. Ziemkiewicz, Andrzej Zybertowicz, Piotr Zychowicz, Jan Żaryn.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/104213-10-lipca-2010-rowno-trzy-miesiace-po-smolensku-najwiekszej-tragedii-narodowej-po-1945-roku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.