Choć brzmi to niewiarygodnie, Waldemar Pawlak do końca wierzył, że zdobędzie co najmniej 5 procent głosów. Tyle obiecał partyjnym towarzyszom. Ufał, że silne struktury terenowe w końcowym rozliczeniu przyniosą mu premię. Przeliczył się jak nigdy dotąd. Tłumaczenie, że „wybory prezydenckie nie są specjalnością Stronnictwa”, to tylko zasłona dymna. Ludowcy zrozumieli, że i oni są śmiertelni. Dotąd zachowywali się jak doświadczony w boju żołnierz, który widział śmierć wielu kolegów, ale wciąż nie dopuszcza myśli, że i jego może trafić kula przeciwnika.
Tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników, szef ludowców rzucił w kierunku najbliższych współpracowników: - Platforma nas zjadła.
Krótka, jasna definicja sytuacji. To musiało być niemiłe uczucie – wiedza, że choć PSL ma ponad 100 lat tradycji, podzieliło ten sam los, co polityczne nowalijki – Samoobrona i LPR. Pawlak wie, że musi coś zmienić. Tylko co?
Co ciekawe, wicepremier może być raczej spokojny o swoją pozycję w partii, i to pomimo ostrej krytyki ze strony Janusza Piechocińskiego, który grzmiał w „Gazecie Wyborczej”. - Jak się nie ma woli zwyciężania, tylko się odrabia pańszczyznę, to nie ma co liczyć na sukces. Zawodnikowi zabrakło tlenu, by dobiec do końca. Piechociński to jednak raczej singiel. Dziś już widać, że nie znalazł naśladowców, a przez samego Pawlaka został skarcony stwierdzeniem, iż „strzela w plecy”. – Pawlak dla ludzi z terenu to swój chłop, niespecjalnie widać kogoś, kto mógłby mu zagrozić – mówi nasz informator.
Co zmieni Pawlak? Nie ma wielu ruchów. Ministrowie jego stronnictwa wcale nie rwą się do przechodzenia do opozycji. Stronnictwo wie, że powrót do władzy po kolejnych wyborach może okazać się iluzją. Koalicja będzie więc trwała, z tą różnicą, że możemy spodziewać się serii widowiskowych konfliktów, za pomocą których PSL spróbuje odróżnić się od większego partnera. Czy możliwy jest związek z Prawem i Sprawiedliwością? Do tego jeszcze daleka droga. Pawlak nie ufa Kaczyńskiemu, i jest to nieufność głęboko zakorzenia; to wręcz jeden z fundamentów obecnej linii wicepremiera.
Co ważne, odmieniony Kaczyński jest najpoważniejszym zagrożeniem właśnie dla ludowców. Pawlak trzymał się na wsi dość mocno tylko dzięki agresywnej polityce PiS, która odstraszała część spokojnych chłopów. Kaczyński stonowany jest dla tego elektoratu jak magnes – lepiej czuje wieś, jej emocje, i daje rolnikom poczucie opieki ze strony dużej partii. Pawlak to wie, i ma rację: w koalicji z ugrupowaniem Kaczyńskiego ludowcy traciliby wyborców jeszcze szybciej, niż w koalicji z Platformą.
Scenariusz jest więc następujący: ludowcy pozostaną w koalicji, choć dla wzmocnienia swojej pozycji poflirtują z PiS. A w ramach wyciągania wniosków z porażki, pomogą Platformie przejąć media publiczne. Bo naprawdę wierzą, że gdyby Pawlak miał takie wsparcie mediów, jak Napieralski, to i wynik osiągnąłby podobny.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/104043-pawlak-w-pulapce-platforma-zjada-mu-elektorat-kaczynski-zjadalby-jeszcze-szybciej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.