O Lechu Kaczyńskim wspomnienia bliskich, świadków i publicystów. Fragmenty wydanej właśnie książki "Lech Kaczyński.Portret"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Leszek bez korony na głowie

Lejb Fogelman

To byli chłopcy roztargnieni, zwłaszcza Leszek był trochę takim gapą. Co nie znaczy, że byli frajerami. Jak ktoś im podskakiwał, próbował fikać, to miał zawsze do czynienia z dwoma. Jeden łapał wtedy z przodu, drugi z tyłu i napastnik nie miał szans. Wszyscy szybko się o tym przekonali.

Pierwsza Dama

Justyna Karnowska

Boleśnie przeżyła słynną sprawę reklamówki wnoszonej do rządowego samolotu. Wyśmiano ją wówczas za to, że rzekomo nie potrafiła należycie się zachować, że nie zna etykiety, że jest „prowincjonalna” i „mało światowa”. Ogłoszono, że nie nadaje się do roli Pierwszej Damy, powtarzając to później do znudzenia, bez oglądania się na rzeczywistość. W kuluarach cierpliwie tłumaczyła, że reklamówka pojawiła się, ponieważ Lech Kaczyński bardzo chorował. To była przewlekła grypa i lekarze zalecali odwołanie wizyty zagranicznej do Stanów Zjednoczonych, ale on nie chciał o tym słyszeć. Maria Kaczyńska, jak każda opiekuńcza żona, w drodze na lotnisko wstąpiła więc do pierwszego lepszego sklepu i kupiła golf. Bała się, że w klimatyzowanym samolocie prezydent rozchoruje się na dobre. Zapakowała sweter w reklamówkę, taką torbę miała pod ręką. Reakcja na to „wydarzenie”była wyjątkowo brutalna: reklamówka stała się medialnym tematem miesiąca. Ale nawet wówczas Maria Kaczyńska pokazała klasę. W obliczu fali ostrych kpin nie straciła wewnętrznego spokoju ani dystansu do siebie. Satyrykowi Szymonowi Majewskiemu, w odpowiedzi na jego żart prześwietlający reklamówkę, przysłała do programu taką samą foliówkę z kanapkami w środku. Marta przyciąga do siebie ludzi.

Hanna Foltyn-Kubicka

W roku stanu wojennego zima była strasznie sroga, podobna do tej ostatniej, choć jeszcze gorsza. Pamiętam, że Marylka Kaczyńska kupiła wtedy córce Marcie, na jakimś rynku, używany amerykański kożuszek. Do dziś pamiętam scenę, kiedy idziemy na spacer, razem z ubraną w kożuszek Martą. Trzymam ją za rękę, ale ona wciąż się wywraca. Na ziemi leży śnieg, ale ona jest dzielna: co chwilę upada, ale zawsze sama się wygrzebuje, bez płaczu,i próbuje iść dalej. Marta Kaczyńska to była dzielna dziewczynka.

Mówiliśmy o nim „Paragraf ”

Róża Janca-Brzozowska

Marylka wynajmowała wówczas pokój na piętrze willi przy ul. Armii Czerwonej

(obecnie Armii Krajowej) 73. Co najmniej dwa razy dziennie

przechodziliśmy obok jej domu, idąc do i z pracy. Zapraszała,

żeby ją odwiedzić. Kiedyś to zrobiliśmy. Siedzimy przy herbacie

i rozmawiamy, a tu pukanie do drzwi. Młody mężczyzna prosił

o pożyczenie cukru. Marylka przedstawiła go jako Leszka i zaprosiła

do rozmowy. Leszek był prawnikiem zatrudnionym na Wydziale

Prawa UG. Pracował nad doktoratem z prawa pracy.

Co będę pamiętał.

Wspomnienie o Prezydencie

Leszku Kaczyńskim

Zbigniew Romaszewski

Spotkaliśmy się na I Krajowym Walnym Zjeździe Delegatów

Solidarności. Z jednej strony przeżywaliśmy radość sukcesu z powołania

dziesięciomilionowej organizacji,z drugiej odczuwaliśmy

rosnące napięcie powodowane sytuacją polityczną i agenturalną

infiltracją Zjazdu. Zadanie eliminowania z Ruchu ludzi posiadających

jakąś odwagę i doświadczenie w działalności społecznej,

SB wykonywała bardzo sprawnie. Spośród ludzi, którzy tworzyli

WZZ na Wybrzeżu i organizowali strajk sierpniowy, poza

Wałęsą, delegatami na Zjazd byli chyba tylko Andrzej Gwiazda

i Leszek Kaczyński. Annę Walentynowicz, Bogdana Borusewicza,

Joannę Gwiazdową i Alinkę Pieńkowską udało się SB, wykorzystując

manię wielkości Wałęsy, wyeliminować. W wyborach

do Komisji Krajowej NSZZ Solidarność mnie udało się prześlizgnąć

w piątym głosowaniu, Leszek odpadł w szóstym. Ale

sukces SB był tylko połowiczny, bo potrzeba było jeszcze stanu

wojennego, aby Solidarność złamać, a i tak okazało się, że nie do

końca – po prostu zeszła do podziemia.

Wspomnienie więzienne

Mariusz Muskat

W środku nocy z 12 na 13 grudnia 1981 ujrzałem, przebijające

się przez zaspy, rozmaite wozy, a w każdym siedział tylko jeden

aresztant.„A więc nie jestem sam”,pomyślałem i było to dla mnie

dość irracjonalnym źródłem ulgi.

Brama więzienia to nie była dla mnie pierwszyzna, ale potem

jakoś dziwnie staliśmy bardzo długo stłoczeni w korytarzu, czekając

nie wiadomo na co. Od razu spostrzegłem Leszka Kaczyńskiego.

Mówiliśmy do niego i na niego „Leszek”, co w tamtych latach

było wygodne, bo odróżniało go od Lecha Wałęsy. A zatem

Leszek nie stał, lecz przykucnął pod ścianą, jakby przyczajony do

skoku. (Wcześniej i później nieraz widziałem tę jego specyficzną

pozycję, przyjmowaną w chwilach szczególnego napięcia). Widząc,

że intensywnie myśli, postanowiłem nie przeszkadzać mu

pochopnymi pytaniami. Właściwie wszyscy milczeliśmy, tkwiąc

tam nieruchomo. Nie wiedzieliśmy przecież, co się tak naprawdę

stało w sensie polityczno-prawnym, ani też co stanie się z nami

samymi. Przytłaczał nas ogromny niepokój.

Nigdy nie zawiódł

Artur Balazs

Nie bał się szarej strefy służb specjalnych, która w politykach budzi

największe ze wszystkich zagrożeń przerażenie. Lech Kaczyński

tego się w ogóle nie bał, nie zwracał uwagi na to, co tak często i ze

szkodą dla państwa paraliżowało innych. Jego poczucie sprawiedliwości

i wola napiętnowania przestępców, wyjątkowa prawość

i szlachetność, czynią z niego wzorzec dla kolejnych pokoleń.

Musimy jeszcze raz zacząć

rewolucję Solidarności

Wojciech Reszczyński

Lech Kaczyński był jednym z nas i to Jemu zawdzięczamy, że

po 20 latach od odzyskania niepodległości, także dzięki utworzonemu

za Jego sprawą Muzeum Powstania Warszawskiego, udało

się przywrócić naszą wiarę w patriotyzm, w poczucie dumy z faktu

bycia Polakiem. To odczucie jest silne i uodparnia na działania

tych, którzy wolą Polskę słabą i skłóconą.

Musimy jeszcze raz zacząć rewolucję Solidarności – tak jak powiedziała

Anna Walentynowicz – którą prezydent Lech Kaczyński

tak szczególnie cenił i wyróżnił.

On jeden powiedział,

że tak jednak nie wypada

Piotr Semka

W grudniu 1991 roku ukazała się książka Zbigniewa Bujaka

pod prowokacyjnym tytułem Przepraszam za Solidarność.

Niedługo potem dowiedzieliśmy się o wystawieniu na sprzedaż

przez Bujaka legitymacji Grup Oporu Solidarni, chyba z Kalisza.

Na domiar złego legitymacja znalazła się na aukcji organizowanej

przez żonę generała Kiszczaka.

Symbol upokorzono podwójnie. Po pierwsze wystawiono go

w ogóle na sprzedaż. A po wtóre sprzedano go za grosze. Zaczęliśmy

kręcić zdjęcia do kolejnego odcinka Refleksu na ten temat.

Istotą programu było rozpaczliwe poszukiwanie przez nas na korytarzach sejmowych

kogoś, kto zareagowałby na takie świętokradztwo, na obrażanie

sprawy i idei, o którą tak ciężko i długo walczono. Szybko niestety

odkryliśmy, że wszyscy raczej dziwią się, że to my się dziwimy.

Tylko Ryszard Bugaj i Lech Kaczyński zgodzili się w tej

sprawie wystąpić przed kamerą. Pamiętam do dziś nagrane słowa

Kaczyńskiego: – Takich rzeczy robić nie wolno. – Nawet jeśli

pieniądze z aukcji miały iść na cele charytatywne? – dopytujemy.

Leszek podkreśla raz jeszcze: – Nawet jeśli tak było, to takich

rzeczy robić nie wolno.

Tu czuł się u siebie

Jan Ołdakowski

Lech Kaczyński chętnie do nas wracał, przyjeżdżał na

każdą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, spotykał się

z kombatantami. Czuł się tu dobrze, rozkwitał, bo choć tego nie

pokazywał, źle znosił te nagonki na niego, tę niechęć prymitywną

i popkulturową, ale niekiedy wyczuwalną. I po ostatnich

obchodach, a był to piękny, ciepły dzień, udało się nam go wyciągnąć

do parku Saskiego, do jednego z ogródków restauracyjnych.

Ludzie przechodzili, kłaniali mu się, ale szanowali jego

prywatność. W pewnym momencie przypadkowo przechodził

Władysław Stasiak z żoną. Do dziś pamiętam jego zadziwioną

minę i uśmiech Prezydenta.

Lech Kaczyński tu, w Muzeum Powstania Warszawskiego, był

u siebie, nabierał wiary w sens walki o silną Polskę, ładował akumulatory.

Autentyczny i uczciwy – kampania prezydencka 2005

Piotr Zaremba

Nie rozpieszczany przez sondaże, walczył bez gigantycznego

obciążenia, jakie stało się udziałem faworyta, Donalda

Tuska. Już po wyborach powiedział, że nigdy nie uważał się za dziecko szczęścia, że wszystko

przychodziło mu z trudem, więc każdy sukces uznawał za błogosławieństwo

losu. Szkoda, że podczas prezydentury Polacy zbyt

rzadko widzieli jego twarz ujawnioną podczas kampanii – człowieka

ciepłego, dowcipnego i wyluzowanego.

Ale to już całkiem inna historia.

„Coś ty Atenom zrobił…”

Krystyna Lachowicz

W gabinecie Prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego na eksponowanym

miejscu umieszczona była niewielka fotografia Marszałka

Józefa Piłsudskiego w niezwykle szlachetnej i gustownej

oprawie.W taki sposób,z taką starannością traktuje się zazwyczaj

fotografię kogoś bliskiego, rodzonego. Ten drobny szczegół miał

dla mnie zawsze mocną, symboliczną wymowę wyrazistej deklaracji

ideowej, uwzględniającej podjęcie odpowiedzialności za

współczesne państwo polskie w duchowej łączności wielu, wielu

pokoleń Polaków.

Przywracanie pamięci

Liliana Sonik

To było założenie klarowne, niemal naiwne w swej aksjologicznej

prostocie: ludziom, którzy wiele dla wolnej Polski poświęcili,

należało się od wolnej Polski słowo podziękowania. Lech Kaczyński

w to wierzył i realizował metodą właściwą Prezydentowi RP:

przyznając ordery i przywracając pamięć.

PRL swoje służki wynagradzała stanowiskami, talonami na

dobra rzadkie, przydziałami mieszkań i specjalnymi emeryturami,

o zachowanie których do dziś toczy się bój. Wolna Polska,

słusznie przecież, naśladować PRL nie chciała. Ale nie o gratyfikacje

chodziło, tylko o pamięć i szacunek.

Szczęście?

Andrzej Zybertowicz

Dni żałoby, łzy, inny rytm życia, tłumy przed Pałacem – dla

wielu rodaków to był prawdziwy czas refleksji. Dla socjologa ta

refleksja miała wymiary dodatkowe. Patrzenie na Polaków, którzy

są razem, są i chcą się czuć silni, było jak powiew optymizmu.

Mogliśmy przekonać się, że jest w nas potencjał, że patriotyzm,

który zawsze leżał u podstaw działań Prezydenta, nie jest tak

przestarzałą ideą, jak by się mogło wydawać.

Lech Kaczyński często patrzył dalej niż inni. Problemy oceniał

z długiego dystansu, z perspektywy, która dla współczesnych

polityków bywa tak niewygodna. Rozwiązywanie problemów

w perspektywie długofalowej może powodować tymczasowe pogorszenie

sytuacji, niezadowolenie społeczne, namacalne koszty.

Wiara jak kromka chleba

ks. Henryk Zieliński

Po latach od tego wydarzenia trzeba zauważyć, że ani Prezydent,

ani środowisko, z którego wyrastał, nie miało żadnego politycznego

interesu w zamianie abp. Wielgusa na – jak już wtedy

można się było spodziewać – abp. Kazimierza Nycza. Swoisty

radykalizm, solidaryzm, antyliberalizm i demaskowanie dekadencji

ideologii postmodernistycznej, stale obecne w nauczaniu

abp. Wielgusa, były przecież bliższe pisowskiemu opisowi świata

niż postawa i sympatie abp. Nycza. Ale inspiracją do działania

nie były korzyści polityczne, tylko swoisty puryzm w spojrzeniu

na Kościół, którego Lech Kaczyński zawsze czuł się prawowitym

członkiem. To dlatego nie zawahał się użyć wszelkich środków,

aby jego Kościół, w jego Warszawie, był biblijnie „bez skazy

i zmarszczki”.

Lech Kaczyński

i polityka zagraniczna

Marek A. Cichocki

Coraz wyraźniej dociera do mnie, że w polityce zagranicznej

Lecha Kaczyńskiego sprawą absolutnie kluczową była polityka

wschodnia. W jego rozumieniu Polska nie ma żadnego ważniejszego

zadania w Europie, jak współtworzenie nowego ładu

wolnych, demokratycznych państw Europy Wschodniej. Z tego

punktu widzenia relacje transatlantyckie czy polityka wewnątrz

UE były dla niego raczej uzupełnieniem, instrumentem do tego

podstawowego celu, a nie wartością samą w sobie.

Micheil Saakaszwili

Polska straciła wielkiego patriotę, Europa – lidera walczącego

Lech Kaczyński nie mieścił się w ramach tradycyjnej, racjonalnej

polityki, stawiał on wyżej moralność, politykę prawdziwych

wartości, jeżeli tak można powiedzieć, stawiał moral-politic nad

real-politic. Właśnie dlatego zaryzykował w sierpniu 2008 roku,

wraz z innymi liderami Europy Wschodniej, i przyleciał do Tbilisi,

aby wesprzeć Naród Gruziński walczący o wolność, niepodległość

oraz wartości demokracji. Stał obok Gruzji wtedy, kiedy nasz kraj tego najbardziej potrzebował. Właśnie dlatego wszyscy

w Gruzji płakali, kiedy dowiedzieli się o jego śmierci.

Zawsze stał

po stronie najsłabszych

Grzegorz Bierecki

Śmierć Prezydenta RP profesora Lecha Kaczyńskiego jestdla mnie szczególnie bolesna. To był wyjątkowo uczciwy, mądry,

prawy, dobry człowiek. Kochał Polskę jak nikt inny i wiedział,

jak ważna jest nie tylko praca dla rozwoju Rzeczypospolitej, lecz

także pamięć i pielęgnowanie historii, co pragnął wyrazić właśnie

w powołaniu Muzeum Powstania Warszawskiego i hołdzie katyńskim.

Jako niezłomny patriota od zawsze walczył z próbami

zawłaszczania wartości narodowych, stawiał na rozwój i bezpieczeństwo

kraju, niejednokrotnie padając ofiarą ostrej, niczym nieuzasadnionej

krytyki i niesprawiedliwych komentarzy.

Pana Prezydenta poznałem w 1981 roku w czasie pierwszej

Solidarności, kiedy na moją prośbę przygotował statut Federacji

Młodzieży Szkolnej. Był wówczas doktorem praw, specjalizującym

się w prawie pracy. W podziemiu Lech Kaczyński kierował

tajnym zarządem regionu gdańskiego Solidarności, w którego

pracach uczestniczyłem jako przedstawiciel Niezależnego

Zrzeszenia Studentów. Później pomagałem Mu w odbudowaniu

Solidarności, gdy po 1989 roku pracowaliśmy w Komisji Krajowej

NSZZ Solidarność.

Warto być człowiekiem

przyzwoitym

Krystyna Grzybowska

Wykonywał swoje obowiązki zgodnie z własnym sumieniem i maksymą: warto być

przyzwoitym. Nie mógł postępować inaczej, bo bronili go tylko

nieliczni dziennikarze, a wielu uważanych za obiektywnych szło

za głosem zmanipulowanej przez antypisowskie media publiczności.

Zmanipulowanej i ogłupionej plastikowym wizerunkiem

europejskości, wpędzonej w kompleks niższości wobec lepszego,

zachodniego świata, który ma być wzorem do naśladowania dla

każdego Polaka. Patriotyzm, duma z historii i poczucie wartości

własnej, wyrosłej z narodowych korzeni, to były cechy naganne

i nie europejskie. Ludzie zaczęli popierać polityków wysokiego

wzrostu, którzy swoją niekompetencję zastępowali bezczelnością

i poczuciem bezkarności.

Państwo według

Lecha Kaczyńskiego

Marek Migalski

Rzeczpospolita w wizji Kaczyńskiego miała być oparta na tym, co w polskich dziejach

najpiękniejsze i najlepsze. To miała być Rzeczpospolita nie

wstydząca się swojej tradycji, tego co konstytuowało nasz naród

i nasze państwo od stuleci. Prezydent bardzo dbał o to, by

obecne państwo nagradzało tych, którzy współtworzyli najpiękniejsze

karty jego historii, by kultywowało pamięć o przeszłych

pokoleniach naszych rodaków. Było więc w wizji Kaczyńskiego

owo postulowane państwo polskim, zakorzenionym w polskich

dziejach, bo miało służyć wszystkim Polakom, odwoływać się do

polskiej historii. To miało być państwo dla wszystkich Polaków,

tych biednych i tych bogatych, tych wykształconych i tych niewykształconych,

mieszkających w wielkich miastach i małych wioskach,

dla żywych i dla zmarłych…

Lech Kaczyński –

niepokorny polityk

w świecie „postpolityki”

Zdzisław Krasnodębski

Był to pierwszy prezydent nie tylko

z wyższym wykształceniem, lecz także z habilitacją i uniwersytecką

profesurą, mimo to przedstawiano go jako niewykształconego,

co przyszło tym łatwiej, że w Polsce – kraju, który wyprodukował

przez ostatnie dwadzieścia lat setki tysięcy ludzi z pseudowyższym

wykształceniem – za inteligencję uchodzi pewien rodzaj operatywnej

bezczelności i tupetu. Był to pierwszy prezydent, którego

przeszłość nie kryła w sobie żadnych mrocznych tajemnic. Był

jednym z przywódców Solidarności, jednak w świetle przekazów

medialnych można było sądzić, że nie miał nic wspólnego z walką

o wolność i dekował się na uniwersytecie, pisząc doktorat o Leninie.

W otoczeniu Lecha Kaczyńskiego nie było ludzi pokroju

Mieczysława Wachowskiego, Andrzeja Majkowskiego czy Marka

Ungiera, ale oceniano je niezwykle krytycznie. W Pałacu nie balowali

oligarchowie, on sam nigdy nie reklamował mebli japońskich,

nie chwiał się pijany na grobach pomordowanych, nie niszczył

urzędowych dokumentów, nie spiskował z generałami w Drawsku,

mimo to właśnie jego oskarżano o zakulisowe machinacje i pomawiano

o alkoholizm. Nikt nigdy nie zarzucił prezydentowi działań

korupcyjnych, ale też niewiele mówiono o tym, że jest uczciwym,

przyzwoitym człowiekiem. Wyśmiewano się z jego wzrostu i wyglądu.

Jego małżonka była prawdziwą damą, ale i ona z początku

była obiektem niewybrednych ataków.

Smoleńsk, 10 kwietnia 2010

Marek Pyza

Dzień zaczyna się powoli. W zadumie, wzruszeniu. Na Polskim

Cmentarzu Wojennym w Katyniu już kilka setek ludzi.

Za 10 minut przy głównym wejściu na teren Memoriału pojawi się Prezydent.

Koledzy skupieni na swojej pracy sprawdzają ustawienia kamer,

świateł, podłączenia kabli. Dla wszystkich to jedna z najważniejszych

transmisji. Obejrzy ją cały świat. Musi wypaść perfekcyjnie.

Stoimy obok plenerowego studia Jedynki. W altance czeka krzesło

Lecha Kaczyńskiego. Po mszy ma udzielić wywiadu.

Nagle spokojna atmosfera przyspiesza. Na twarzach pojawia

się niepokój, który budzi trwogę.

W jednej chwili misterne przygotowania przestają mieć znaczenie.

„Podobno samolot się rozbił”.

Gdy dojeżdżamy pod bramę Lotniska Północnego w Smoleńsku,

już wiemy. Na pewno.

Widziałem Polskę dumną

Jan Pospieszalski

Ludzie zaczęli mówić jeden przez drugiego. Tłumiąc łzy,

młody człowiek prawie wołał: „To trzeba głośno powiedzieć –

jak można było zapakować do jednego samolotu prezydenta, całe

dowództwo sił zbrojnych, tylu wybitnych ludzi? Jak można! Czy

myśmy się niczego nie nauczyli katastrofą w Mierosławcu? Jak to

się mogło stać? Takie rzeczy nie zdarzają się zwyczajnie ot tak, to

po prostu nie mieści się w głowie!”. Stojąca obok kobieta dodaje:

„Straciliśmy wspaniałych ludzi. Wielkiego patriotę, męża stanu.

Prezydent, który nie miał

luk w pamięci

Rafał A. Ziemkiewicz

Myślę,że powiedzieć trzeba przede wszystkim o jednym,o rzeczy

absolutnie bezdyskusyjnej: Lech Kaczyński był pierwszym

prezydentem III Rzeczypospolitej, który sprawował swój urząd

w sposób godny. Nie musiał kręcić ani niszczyć archiwalnych dokumentów,

by ukryć cokolwiek ze swej przeszłości, nie patronował

żadnym cwaniackim geszeftom i nie chwiał się na nogach.

W państwie zdemoralizowanym utratą elit i półwieczem komunistycznej

inżynierii społecznej, skazanym, generalnie, na polityczny

establishment bardzo niskiej jakości, to naprawdę wiele.

Lech Kaczyński

czyli państwowiec

Bronisław Wildstein

Idea sprawiedliwości była fundamentalna dla Lecha Kaczyńskiego.

Jego krótka kadencja jako ministra sprawiedliwości w rządzie

Jerzego Buzka przyniosła mu popularność i wizerunek szeryfa.

Ta postać w popularnej kulturze amerykańskiej, która nabrała

charakteru uniwersalnego,jest uosobieniem człowieka walczącego,

często samotnie, o sprawiedliwość, a więc przywracającego światu

ludzkiemu elementarny ład. Fakt, że wizerunek taki uzyskał Lech

Kaczyński, dużo mówi nam zarówno o nim samym, jak i o rzeczywistości

polskiej pod koniec ubiegłego wieku. Brak poczucia

sprawiedliwości był wówczas dojmujący. Jego efektem był również

brak bezpieczeństwa odczuwany zwłaszcza przez zwyczajnych

obywateli. To dla nich działanie nowego ministra przeciw

przestępczości miało tak wielkie znaczenie.

****

Lech Kaczyński.Portret

wydawnictwo M

wydanie 2010 r.

ISBN: 978-83-7595-202-5

Format: 16.0x23.0cm

Ilość stron: 404

Oprawa: Twarda z obwolutą

O Lechu Kaczyńskim – polityku, przyjacielu, ojcu i mężu – opowiadają jego współpracownicy, przyjaciele, znajomi, ale także historycy i publicyści.

Autorzy: Artur Balazs, Grzegorz Bierecki, Teresa Bochwic, Ryszard Bugaj, Marek A. Cichocki, Lejb Fogelman, Hanna Fołtyn-Kubicka, Zyta Gilowska, Andrzej Godlewski, Krystyna Grzybowska, Piotr Gursztyn, Danuta Holecka, Róża Janca-Brzozowska, Jarosław Kaczyński, Justyna Karnowska, Jacek Karnowski, Michał Karnowski, Anna Kasprzyszak, Michał Kolanko, prof. Zdzisław Krasnodębski, Krystyna Lachowicz, Bogumił Łoziński, Marek Migalski, Eryk Mistewicz, Mariusz Muskat, Andrzej Nowak, Krystyna Olszewska, Jan Ołdakowski, Jan Pietrzak, Jan Pospieszalski, Marek Pyza, Wojciech Reszczyński, Jan Maria Rokita, Zbigniew Romaszewski, Micheil Saakaszwili, Tomasz Sakiewicz, Piotr Semka, Liliana Sonik, Janusz Śniadek, Maciej Walaszczyk, Bronisław Wildstein, Krzysztof Wyszkowski, Piotr Zaremba, ks. Henryk Zieliński, Rafał A. Ziemkiewicz, Andrzej Zybertowicz, Piotr Zychowicz, Jan Żaryn.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych