Pod koniec 2007 roku John Edwards, były senator ze stanu Karolina Północna, miał wszystko lub przynajmniej mógł powiedzieć, że ma wszystko przed sobą. Młody, telegeniczny, niezwykle pracowity, był uważany za nadzieję Partii Demokratycznej.
W 2010 r. Edwards to postać tak toksyczna, że odsunęli się od niego nawet jego najwierniejsi współpracownicy. Edwards to parias mediów, polityki i biznesu. Jak to się stało, że jego upadek był tak gwałtowny? I dlaczego ten upadek – romans z Rielle Hunter w trakcie kampanii prezydenckiej, w momencie gdy żona Edwardsa walczyła z rakiem – musiał zostać ujawniony przez National Enquirer, brukowiec, nie zaś przez elitarne media z Waszyngtonu?
Odpowiedź na te pytania jest skomplikowana, ale jednocześnie banalna. Tak jak postać samego Edwardsa, błyskotliwie opisanego przez swojego najwierniejszego politycznego doradcę w książce „The Politician” http://www.nytimes.com/2010/01/29/books/excerpt-the-politician.html. W dużym skrócie mówiąc, John Edwarda to najbardziej klasyczny przykład polityka, który uwierzył we własny wizerunek, człowieka który stworzył swój własny świat w którym nie był w stanie popełnić żadnego błędu. Na jego nieszczęście, ten świat nie miał nic wspólnego z rzeczywistością.
Był to świat w którym można jednocześni walczyć z biedą w Ameryce –Edwards często akcentował to, że jego ojciec był robotnikiem i w uważał się za reprezentanta wszystkich tych, którzy nie należeli do elity, i jednocześnie świat w którym fryzura za 400 dolarów http://www.slate.com/id/2164520 to coś całkowicie normalnego. Jest to świat w którym można jednocześnie kochać swoją żonę, i wielokrotnie okazywać to publicznie, a nawet traktować ją i jej chorobę jako polityczny atut i zdradzać ją z producentką filmów dokumentalnych o własnej kampanii wyborczej.
Romans nie był jednak najgorszy. Romans mógłby nawet zostać wybaczony Edwardsowi przez opinię publiczną....po kilku latach. Jednak fakt, że był on ojcem dziecka Hunter, a następnie – po tym jak sprawę ujawnił National Enquirer - wielokrotnie wypierał się tego publicznie, stał się gwoździem do trumny jego kariery.
Co najciekawsze, romans i ojcostwo nie zostało odkryte przez dziennikarzy śledczych Washington Post czy New York Times. To dziennikarze National Enquirer, zwykłego tabloidu, wydobyli na światło dzienne to, co elita medialna USA długo nie przyjmowała do wiadomości. Stało się tak, gdyż dziennikarze do końca wierzyli, że Edwardsa jest z ich świata, w którym to tak ogromny skandal, i to skandal w wykonaniu „cudownego dziecka” z samego szczytu politycznych sfer, nie jest po prostu możliwy. Lub inaczej: wierzyli samemu Edwardsowi, nawet gdy ten brnął w kolejne kłamstwa.
National Enquirer takich wątpliwości nie miał. Po raz kolejny okazało się, że w świecie polityki możliwe jest wszystko, i to niezależnie od posiadanej aparycji, historii rodzinnej czy – rzekomo – kryształowego charakteru. Casus Edwardsa to przykład na to, że pycha może zniszczyć każdego. To samo tyczy się mediów – pycha, wiara we własną wiedzę i przekonanie o wyższości intelektualnej i moralnej spowodowały, że historię Edwardsa w pełni opowiedział dopiero „zwykły” tabloid. Jak się okazuje, jego dziennikarze mieli w sobie więcej ze śledczych niż ich cieszący się tak wielkim poważeniem koledzy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/103925-upadek-johna-edwardsa