Polityczne starcia wokół kwestii imigracji były w USA zawsze niezwykle gorące. W 2010 r. ten spór może być równie ostry co w latach poprzednich. Widoki na jego zakończenie są tymczasem nikłe, a obie strony próbują zmaksymalizować swoje polityczne zyski.
Polityczny kontekst wszystkich działań legislacyjnych w USA w tym roku jest jasny – są to listopadowe wybory do Kongresu. W tych wyborach Demokraci mogą ponieść bardzo bolesne straty, włącznie z utratą kontroli nad Kongresem, a przynajmniej nad Izbą Reprezentantów. W Senacie jednym z najbardziej zagrożonych senatorów jest przywódca większości, Harry Reid ze stanu Nevada.
Rezultat Midterms będą zależeć od tego, jak bardzo zmobilizują się wyborcy „bazowi” dwóch partii. Republikanie - jak pokazują sondaże - http://www.politicsdaily.com/2010/05/12/enthusiasm-gap-between-republicans-and-democrats-shrinks/ są dużo bardziej zdeterminowani i entuzjastyczni co do wyborów niż Demokraci, chociaż ta przewaga nie jest już tak miażdżąca jak to było jeszcze kilka miesięcy temu.
Demokraci by wygrać, potrzebują tematu który zmobilizowałby ich tradycyjny elektorat. Po tym, jak Republikanie w Arizonie przyjęli nowe http://www.politicsdaily.com/2010/05/12/enthusiasm-gap-between-republicans-and-democrats-shrinks/, bardzo ostre prawo skierowane przeciwko nielegalnym imigrantom, ten temat niespodziewanie się pojawił. Reforma imigracyjna, odstawiona przez administrację Obamy – wyczerpaną politycznie po starciu o reformę zdrowotną - na boczny tor, znowu pojawiła się jako temat numer jeden w Kongresie.
Temat oczywiście nie jest nowy. W 2006 r. i 2007 r. George W.Bush próbował http://www.politicsdaily.com/2010/05/12/enthusiasm-gap-between-republicans-and-democrats-shrinks/ przeforsować swój projekt reformy, która zakładała m.in. stworzenie ścieżki dla legalizacji milionów nielegalnych imigrantów. Jednak jego plan – mimo wysiłków m.in. senatora John McCaina – nie zyskał aprobaty w Kongresie. Teraz Demokraci chcą powrócić do reformy imigracyjnej, chociaż tym razem celem nie jest reforma sama w sobie.
Plan Demokratów zakłada http://www.reuters.com/article/idUSTRE63R5HP20100430m.in. wzmocnienie granic przy jednoczesnym wprowadzeniu biometrycznych metod identyfikacji dla pracowników przyjeżdżających do USA, oraz – nieco podobnie jak propozycja Busha – zakłada wprowadzeni ścieżki legalizacyjnej dla nielegalnych imigrantów. Ich liczbę ocenia się na ok. 10 milionów. Jednak trudno sobie wyobrazić, że tak skomplikowaną i kontrowersyjną ustawę uda się przeprowadzić przez powolny z samej swojej natury Senat przed wyborami w listopadzie.
Plan Demokratów ma inny cel: chcą pokazać że poważnie traktują problem i zmobilizować Latynoski elektorat. To właśnie Latynosi mogą uratować senatora Reida przed porażką w stanie Newada. Tymczasem Republikanie przez swoją opozycję do jakichkolwiek planów reformy i poparcie dla nowego prawa stanowego w Arizonie narażają się na permanentną utratę poparcia u Latynosów, co może bardzo utrudnić walkę o Biały Dom w 2012 r. i później. Obie strony powinny zawrzeć taktyczny, merytoryczny kompromis – jednak w przedwyborczym klimacie o jakikolwiek kompromis będzie bardzo trudno.
Autor: Michał Kolanko
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/103923-imigracyjna-bitwa-w-usa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.