Wydarzenia związane z przechwyceniem przez izraelskich komandosów tzw. „flotylli pokoju” to jeden z najważniejszych symboli kryzysu, w jakim pogrążony jest region Bliskiego Wschodu. I można tak powiedzieć mimo tego, że prawdziwy przebieg wydarzeń jest do tej pory co najmniej zamazany.
Śmierć 9 ludzi na statku Mavi Marmara to też jeden z niewiele faktów, dotyczących całej sprawy co do którego nie ma większych sprzeczności jeśli chodzi o punkty widzenia zaangażowanych stron. Poza tym niemal wszystko jest dla stron kłótni o „flotyllę pokoju” przedmiotem większej lub mniejszej dysputy. Trudno się dziwić, gdyż temat ten jest najbardziej eksplozywny i polaryzujący dla mediów i polityków na całym świecie.
Izrael twierdzi że był to uzasadniony akt samoobrony, oraz że blokada Gazy jest uzasadniona z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju. Neokonserwatyści z USA – jak Charles Krauthammer – przytakują i powtarzają, że http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/content/article/2010/06/03/AR2010060304287.html blokada jest legalna. Co więcej, Krauthammer w swoim komentarzu twierdzi, że międzynarodowa krytyka jaka spadła na Izrael ma na celu pozbawianie tego państwa jakichkolwiek możliwości obrony w przyszłości.
Tego poglądu nie podziela lewica, zwłaszcza w USA. Na platformie blogowej Daily Kos błyskawicznie pojawiły się komentarze w których Izrael popełnił kolejną zbrodnię wojenną, atakując z premedytacją konwój z lekami dla umierających mieszkańców Gazy.
Podobne linie podziału i komentarze pojawiły się na całym świecie. I nie są one w przypadku działalności Izraela niczym nowym. Ale problem, który objawia się w patrzeniu na rzeczywistość przez polaryzacyjne szkła ideologii, jest na tyle głęboki, że uniemożliwia już jakiekolwiek realne działania, zarówno ze strony Izraela, jak i na przykład USA. W obecnej sytuacji, każdy ruch dyplomatyczno-militarny zostanie wyrwany z kontekstu i zinterpretowany przez obie strony jako - w najlepszym razie – nieudany, a w najgorszym razie sprzeczny z racją stanu, prawem Izraela do obrony, interesami bezpieczeństwa narodowego i tak dalej.
Filmy z ataku na Mavi Marmara obiegły Internet, i stacje kablowe w błyskawicznym tempie. Ale czy ktokolwiek popatrzył nań inaczej, niż tylko jako na kolejny dowód potwierdzający własną, ideologiczną słuszność? Jest to bardzo wątpliwe. W najtrudniejszej sytuacji znajdują się na pewno wszyscy, którym zależy na realnym postępie w tym regionie. W sferze deklaracji, na pewno do takich podmiotów zalicza się administracja Obamy. Jednak prezydent USA ma przed sobą zadanie nie do wykonania: chce jednocześnie poprawić relacje ze światem muzułmańskim i np. rozwiązać kwestią programu atomowego Iran czy zrestartować proces pokojowy. W sytuacji takiej jak kryzys wokół „flotylli” pokoju widać najlepiej, że te cele są w zasadzie nie do pogodzenia. I to nie tylko dlatego, że rzeczywiste problemy są tak trudne, że aż nierozwiązywalne ale raczej dlatego że obie strony (i ich zwolennicy) żyją chyba na osobnych płaszczyznach tej samej rzeczywistości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/103922-kurs-kolizyjny
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.