Reporter Telewizji wPolsce24 Szymon Szereda został wezwany dziś do komisariatu policji ws. rzekomego przeszkadzania uczestnikom protestu przed siedzibą Sądu Najwyższego z 27 czerwca 2025 r., którzy nie zgadzali się z uznaniem wyniku wyborów prezydenckich 2025 roku. Prawda jest taka, że dziennikarz po prostu wykonywał swoje zawodowe obowiązki, czyli zadawał pytania uczestnikom demonstracji. Mimo to usłyszał zarzut zakłócania protestu. „Do zarzutu się nie przyznaję. Było to wykonywanie normalnej pracy dziennikarskiej. Zastraszając, represjonując chcą zamknąć usta niewygodnym dziennikarzom” - zaznaczył Szymon Szereda. W jego obronie stanęli działacze Ruchu Obrony Granic, a także liczni przedstawiciele środowiska dziennikarskiego w Polsce.
Uczestnicy protestu z czerwca bieżącego roku zarzucali dziennikarzowi, że zakłóca jego przebieg, ponieważ… relacjonował wydarzenie i pytał o opinie znajdujących się tam ludzi.
Ja tylko poinformuję pana, że odnotujemy sobie pana dane
— mówił wówczas jeden z funkcjonariuszy policji, który spisał personalia dziennikarza wPolsce24.
Dęte zarzuty
Szymon Szereda zaznaczył dziś rano na antenie Telewizji wPolsce24, że nie przyznaje się do jakiejkolwiek winy.
Do zarzutu oczywiście się nie przyznaję. Było to wykonywanie normalnej pracy dziennikarskiej. Zastraszając, represjonując chcą zamknąć usta niewygodnym dziennikarzom
— zaznaczył Szereda.
Dziennikarz podziękował też za to, że w jego obronie stanęli aktywiści z Ruchu Obrony Granic, którzy przyszli przed budynek komisariatu, do którego wezwanie otrzymał.
Przesłuchanie rozpocznie się o godz. 10., ale najpierw chcę podziękować przede wszystkim za przybycie i powiedzieć, że jestem bardzo podbudowany tym, że tutaj przybyli Polacy, przyszli polscy patrioci. Jest cały „oddział specjalny” Ruchu Obrony Granic z Marcinem Butrymem na czele. To bardzo budujące
— zapewnił Szymon Szereda.
Co do samego oskarżenia, to jest ono absurdalne i ciężko mi się z nim jakkolwiek zgodzić, bo dosłownie mowa jest o tym, że chodziłem i zadawałem pytania uczestnikom jednej z manifestacji, którzy kontestowali, podważali wynik wyborów prezydenckich i próbowali jednocześnie bojkotować prace Sądu Najwyższego 27 czerwca bieżącego roku, kiedy ten rozpatrywał protesty wyborcze. Na tej demonstracji była cała plejada KOD, p. Mateusz Kijowski wraz z żoną. Po kilku dniach dowiedziałem się od kolegów dziennikarzy, że była tam p. Marta Lempart
— wskazywał.
„Ruski model rządzenia”
Podkreślał, że jego przypadek nie jest jednostkowy, gdyż oskarżenia tego rodzaju pojawiły się pod adresem wielu innych dziennikarzy.
Co ciekawe, nie jestem jakimś odosobnionym przypadkiem w tej kwestii. Oskarżenia dotyczące zakłócenia zgromadzenia pojawiły się wobec kilku dziennikarzy. To pokazuje, że w Polsce zmierza się do de facto ruskiego modelu rządzenia, co robi obecnie koalicja 13 grudnia z Donaldem Tuskiem na czele. Chodzi o to, aby w ten sposób zastraszyć dziennikarzy, niewygodne media, próbować zamknąć nam usta. To jednocześnie ma wywołać efekt mrożący, przestraszyć społeczeństwo i pokazać, że może nie warto angażować się w opozycyjne inicjatywy, bo później można mieć problemy, można być wleczonym po komisariatach policji, można mieć wytaczane jakieś ofensywy prawne. Można się znajdować pod takim ostrzałem aparatu państwa, także wymiaru sprawiedliwości, którym kieruje człowiek Donalda Tuska, Waldemar Żurek
— mówił Szereda.
Będziemy mówili prawdę i to, jak było podczas tych wydarzeń, bo to nasza ekipa i również inni redakcyjni koledzy byli atakowani w tamtym dniu przez agresywnych uczestników demonstracji prorządowych. Na pewno będziemy walczyli o prawdę, w razie czego również przed wymiarem sprawiedliwości. Będziemy bronić naszych racji. Niech żyją wolne media!
— podsumował Szymon Szereda.
Wsparcie Ruchu Obrony Granic
Wsparcia reporterowi Telewizji wPolsce24 przed budynkiem komisariatu udzielił Ruch Obrony Granic.
Ten zarzut, który został postawiony p. Szymonowi, gdyby to nie było wszystko takie straszne w naszym kraju, to byłoby po prostu śmieszne. Chodziło o to, że wykonuje swoją pracę
— podkreślał Marcin Butrym z Ruchu Obrony Granic.
Ktoś, z kim on się nie zgadza, żeby on nagrywał akurat tę sytuację, która się działa, zgłosił na Policji, że p. Szymon wprowadza tu jakieś zamieszanie. Coś tu jest mocno nie tak
— mówił.
„Będziemy dochodzili prawdy”
Reporter Telewizji wPolsce24 poinformował po wyjściu z komisariatu policji, że usłyszał już zarzuty w całej sprawie.
Zarzut, najprościej mówiąc, dotyczy tego, że zadawałem w dniu 27 czerwca podczas protestów przed Sądem Najwyższym demonstracji dotyczących rozpatrywania protestów wyborczych uczestnikom, także powiązanym ze środowiskami KOD, prorządowymi, pytania. Do zarzutu oczywiście się nie przyznaję. Było to wykonywanie normalnej pracy dziennikarskiej
— zapewniał.
Takie też oświadczenie złożyliśmy i na ten moment czekamy na zapoznanie się z dalszymi aktami tej sprawy. Oczywiście będziemy dochodzili prawdy w tej sprawie, bo nie może być tak, że dziennikarze, przedstawiciele mediów, prasa, będą stawać się obiektem represji wyłącznie dlatego, że relacjonują wydarzenia doniosłe społecznie, a to niewątpliwie nim było. Tam chodziło przecież o podważenie ważności wyborów, w których zwyciężył prezydent dr Karol Nawrocki
— uzupełnił Szymon Szereda.
Utrudnianie czynności zawodowych
Do skandalicznej sytuacji, wskazującej na próby ograniczania wolności słowa w Polsce, odniósł się krytycznie na antenie Telewizji wPolsce24 sędzia Piotr Schab.
Działanie p. Szeredy, zważywszy na uwarunkowania, w jakich doszło do rozmowy z p. Kijowskim, można nazwać formą interwencji prasowej, czyli takim oddziaływaniem dziennikarzy, które zmierza do wyjawienia okoliczności pewnych sytuacji, mających doniosłe znaczenie społeczne. Tak się działo w tym wypadku, bowiem mieliśmy do czynienia ze sprawą rangi państwowej – próbą negacji roli IKNiSP, co bezpośrednio mogłoby mieć znaczenie dla oceny ważności wyboru głowy państwa, czyli była to sprawa najdonioślejsza z doniosłych i dziennikarz realizował swoje przywileje, wynikające z art. 11 Prawa prasowego
— mówił sędzia Piotr Schab.
Podkreślił, że „zachowanie funkcjonariuszy Policji zmierzało wprost do tego, żeby p. Szereda zaniechał swoich działań zawodowych”.
Można rozważać tu naruszenie przepisów art. 43 Prawa prasowego, czyli przestępne godzenie w wykonywanie przez dziennikarza prawem przewidzianych czynności zawodowych
— dodał.
Kultura konformizmu
Swojego oburzenia akcją wymierzoną w Szymona Szeredę nie krył również na antenie Telewizji wPolsce24 dziennikarz Wiktor Świetlik.
Nie jest tak w Polsce, że się zastrasza obywatela, żeby on nie wyrażał opinii, bo mu państwo coś złego zrobi. To odgrywa się w inny sposób – na poziomie konformizmu społecznego, czyli obywatel ma nie wyrażać poparcia np. dla PiS, ponieważ w wielu środowiskach jest to niemodne i on zostanie przez grupę po prostu zagnębiony
— wskazywał.
Ludzie w korporacjach, w instytucjach publicznych… Często mam tak, że często podchodzą do mnie ludzie na ulicy i mówią „panie Wiktorze, ja się z panem zgadzam”. Jedni mówią, że głosują na PiS, czasami na Konfederację, czasami na Brauna - z tym się zgadzam, z tym się nie zgadzam, ale mówią „ja nie mam z kim o tym porozmawiać, bo ja się w mojej pracy nie mogę do tego przyznać, bo zostałbym zaszczuty przez resztę albo musiałbym zmienić tę pracę
— podkreślił Wiktor Świetlik.
Atak prawny „kodziarzy”
W obronie Szymona Szeredy stanął również redaktor naczelny Telewizji wPolsce24 Jacek Karnowski.
To jest, jak myślę znak, i też znak takich absurdalności represji, które przetaczają się przez Polskę. Żeby jasno powiedzieć o co chodzi, to pamiętacie próbę podważenia wyniku wyborów prezydenckich i gorącą atmosferę wokół kolejnych decyzji Sądu Najwyższego? Było jedno z posiedzeń Sądu Najwyższego, na którym rozpatrywano protesty i były dwie demonstracje. Była demonstracja, powiedzmy, prawicowa, która domagała się poszanowania prawa i była demonstracja tzw. środowisk kodziarskich, którzy protestowali
— przypominał.
Szymon Szereda tak jak normalny reporter w normalnym kraju wyposażony w mikrofon i w kamerę telewizyjną pytał jednych, a potem poszedł do drugich. I pytanie tych drugich, pytanie do Kodziarzy jest podstawą tego ataku prawnego, jeszcze nie oskarżenia, ale już są przecież wezwania na policję, przesłuchanie w prokuraturze o to rzekome zakłócanie demonstracji
— ciągnął.
Reporter chodzi po prostu po otwartym terenie przed Sądem Najwyższym i to jest powód, żeby angażować państwo polskie, żeby go wzywać na przesłuchanie
— oburzał się Jacek Karnowski w Telewizji wPolsce24.
CZYTAJ TEŻ:
maz/wPolsce24/X/YouTube
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/746815-gdzie-wolnosc-slowa-reporter-wpolsce24-uslyszal-zarzuty
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.