Jak wygląda prawda o Ruchu Obrony Granic i czy działają tam „faszyści”, którzy uzurpują sobie uprawnienia służb mundurowych? Reportaż wcieleniowy dziennikarza Goniec.pl, Daniela Arciszewskiego, pokazał nieco inny obraz. Okazuje się, że ROG ostatecznie został tam przedstawiony w raczej korzystnym świetle. „Chcieliście chyba ‘zdemaskować faszystów’, a pokazaliście normalnych. ofiarnych ludzi, współpracujących z SG, popieranych przez Polaków i znających swoje prawa” - skomentował Cezary Krysztopa.
Koalicja 13 Grudnia staje na uszach, aby zdyskredytować Ruch Obrony Granic. Donald Tusk i ministrowie nie dali rady dłużej wmawiać Polakom, że problem przerzucania migrantów do Polski przez niemieckie służby nie istnieje. Zmuszeni więc byli zamknąć granice z Niemcami i zacząć zohydzać ludzi, którzy włączyli się w inicjatywę Roberta Bąkiewicza. Nie tylko „faszyści”, „brunatni”, „kibole” czy tam inne „ruskie onuce”, bo jeszcze „obleśni ludzie”, „pijani”, „naćpani” i „bezrobotni”, w dodatku „atakują Straż Graniczną” lub nawet „podszywają się” pod służby mundurowe.
Po potwierdzenie tych wszystkich oskarżeń zapewne udał się dziennikarz portalu Goniec.pl Daniel Arciszewski, ale chyba nie do końca się udało. Redaktor naczelny Gońca Janusz Schwertner musiał bowiem wyrwać z kontekstu fragment materiału swojej własnej redakcji, żeby choć zbliżyć się do tego celu.
CZYTAJ TAKŻE: Nawrocki: „Za sprawą pewnej propagandy rządu Donalda Tuska, doszło do próby podzielenia społeczników ze Strażą Graniczną”
„Ależ to jest smutne i żenujące”
Schwertner długo i namiętnie szukał „czegoś na Bąkiewicza” w materiale Arciszewskiego, niczym Adam Bodnar, już niedługo były minister sprawiedliwości, szukał podstawy prawnej. Znalazł więc coś takiego.
Ależ to jest smutne i żenujące nagranie. Robert Bąkiewicz radzi członkom Ruchu Obrony Granic, by „jak zostaną zatrzymani przez psy”, śpiewali„Jeszcze Polska nie zginęła”. I wraz z ekspertem TV Republika cieszy się, że „będzie z tego potem 2 mln wyświetleń”…. To jest patriotyzm?
— napisał na platformie X redaktor naczelny portalu Goniec.pl, niesamowicie „empatyczny” i „wrażliwy”, jeśli chodzi o migrantów czy środowisko LGBT, ale już nie jeśli chodzi np. o księży (szczególnie takich, którzy stworzyli piękną akcję charytatywną).
Widzimy, że Janusz Schwertner jest także niesamowicie wrażliwy patriotycznie, tym niemniej do wpisu dołączył trwający niecałą minutę fragment materiału trwającego 50 minut. W dodatku Robert Bąkiewicz i komisarz Jacek Wrona najwyraźniej jedynie żartują, ironizują.
Wyrwane z kontekstu?
W rozmowie z Polsat News poseł Przemysław Czarnek ocenił, że nagrania portalu Goniec (takie jak to zaprezentowane przez Janusza Schwertnera, bo na nie powoływał się dziennikarz Marcin Fijołek) dowodzą, że „do każdej inicjatywy i każdego, każdej aktywności, która jest popularna i potrzebna, przyłączają się również ludzie, którzy tam nie powinni być”. Jak tłumaczył, zna osobiście zarówno Roberta Bąkiewicza, jak i Jacka Wronę.
Jeśli to powiedzieli, to na pewno jest to wyrwane z kontekstu. Sądzę, że mówili to inni ludzie, którzy niestety dołączają się teraz do Ruchu Obrony granic, że nigdy tam nie powinni być przy każdej aktywności tak jest
— podkreślił były minister.
Nie wiem, w jakich okolicznościach to padło i kto je do końca powiedział. Sama aktywność Roberta Bąkiewicza pana Adama Borowskiego czy choćby Darka Mateckiego jeśli chodzi o posłów Prawa i Sprawiedliwości, i zmuszenie rządu do pracy na granicy zachodniej jest absolutnie świetnie oceniana w Polsce i świadczą o tym również sondaże
— powiedział Czarnek.
Co tak naprawdę pokazuje materiał?
Co znajdziemy w materiale portalu Goniec.pl? Dziennikarz na jedną dobę dołącza do Ruchu Obrony Granic i do Kostrzyna nad Odrą przybywa z ukrytą kamerą, którą rejestruje działania, spotkania, wypowiedzi, rozmowy, napotkane osoby.
Małżeństwo z Wadowic, które zdecydowało się dołączyć do ROG, a autor materiału przybywa rankiem na „zmianę warty” narzeka na niską frekwencję, nieco krytycznie wypowiada się m.in. o posłach i radnych, którzy „biorą za to pieniądze”. W istocie, tak posłowie, jak i radni, biorą pieniądze za swoją pracę - pobierają diety i uposażenia, a jednym z ich zadań w tej pracy jest zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa. Na przykład - ustanowienie prawa w taki sposób, aby granice państwowe były szczelne. Tymczasem słowa małżeństwa są interpretowane jako rozgoryczenie z powodu postawy liderów ROG, a przy tym - sugerowanie, że biorą za ROG pieniądze, a sami na granicy się nie pokazują. Tymczasem dotyczyło to parlamentarzystów, którzy - zdaniem pary aktywistów - przyjeżdżają na granicę po to, aby zrobić sobie z działaczami ROG zdjęcia. Typowe rozgoryczenie zwykłych obywateli. Autor próbuje ironizować, że zgromadzeni „pilnują flagi na wędce i ksenofobicznego transparentu”. Co w nim jest „ksenofobicznego”? Duży napis „Stop imigracji! Ruch Obrony Granic”.
W reportażu widzimy różne reakcje mieszkańców Kostrzyna, ale także ludzi z drugiej strony granicy. Młody Niemiec na rowerze zachwyca się działalnością ROG i twierdzi, że dobrze by było, aby w jego kraju funkcjonowały podobne inicjatywy, jednak niemieckie służby oskarżają przeciwników nielegalnej migracji o „rasizm” czy „nazizm”.
Oni już się zachowują, jakby Niemcy były ich krajem
— mówi po angielsku młody mężczyzna, który przyjechał do Polski, aby kupić papierosy.
Niemiec ocenił, że należy mówić o konieczności zatrzymania migracji, natomiast ci, którzy już dotarli do Europy i np. „wszczynają bójki, dźgają nożami”, byli deportowani do krajów pochodzenia.
Tutaj w Niemczech, ale przede wszystkim w Berlinie, masz codziennie przynajmniej jeden atak nożem i dwie strzelaniny
— przekonuje.
Z rozmowy dziennikarza z koordynatorem na początku reportażu wynika, że w danym momencie migrantów przerzucanych na polską stronę granicy nie ma, ale autor materiału w ten sposób buduje narrację, jak gdyby nie było ich wcale. Przypomnijmy, że mówimy o jednej dobie i jednym miejscu - Kostrzynie nad Odrą.
Pierwsza rzecz, którą robimy, to zgłaszamy się na miejscową policję i Straż Graniczną, że będzie tu taki posterunek jakby nasz. My nie możemy legitymować nikogo, możemy tylko rejestrować, nic więcej. Jeżeli jest jakieś podejrzenie, że coś się dzieje, to wtedy po prostu wzywamy policję tutejszą
— mówi koordynator.
Nie zbliżamy się w razie czego bliżej niż 2 metry, najlepiej nawet 2 i pół, bo tam mogą mieć jakieś noże, coś takiego. Nie mieliśmy jeszcze żadnego problemu ale tak na wszelki wypadek po prostu
— podkreśla.
Innymi słowy - nikt nie uzurpuje sobie prawa do zatrzymywania czy legitymowania. Nikt również nie atakuje policji ani Straży Granicznej. Zarówno Robert Bąkiewicz, jak i Jacek Wrona zwracają uwagę, że należy „dobrze żyć” ze służbami mundurowymi. To zresztą groteskowe, że osoby, które dzisiaj doszukują się ataków na Straż Graniczną w przypominaniu funkcjonariuszom SG, że nie mogą pozwolić się wykorzystywać jako „taksówki” dla nielegalnych migrantów, broniły celebrytek wyzywających strażników granicznych od „morderców”.
Całą historię z materiałem Gońca zgrabnie podsumował Cezary Krysztopa.
Hej Goniec, świetny materiał uczestniczący na temat Ruchu Obrony Granic , Robeta Bąkiewicza i Jacka Wrony:))). Chcieliście chyba „zdemaskować faszystów”, a pokazaliście normalnych, ofiarnych ludzi, współpracujących z SG, popieranych przez Polaków i znających swoje prawa. Gratulacje:)
— napisał na portalu X.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/735796-chcieli-zohydzic-rog-z-reportazem-wyszlo-na-odwrot
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.