„Ten krwotok wywołał Sienkiewicz. Sprowadził na media bezprawie. Skutkiem tego jest gwałtowna utrata oglądalności rzędu 70 proc.” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl przewodniczący KRRiT Maciej Świrski. Podkreślił, że media publiczne „zamierają i zanikają” mimo ogromnych możliwości technicznych. „Ludzie, którzy przejęli media, są niebezpiecznymi ignorantami” - podsumowuje szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Portal wPolityce.pl: Jak pan ocenia sytuację mediów publicznych po roku rządów koalicji Donalda Tuska?
Maciej Świrski przewodniczący KRRiT: Mamy rządy ignorantów, a cała trudna sytuacja mediów publicznych właśnie z tej ignorancji wynika.
Bartłomiej Sienkiewicz, były szef MKiDN, jest dumny z tego, że siłowo i z naruszeniem prawa przejął w grudniu ubiegłego roku media publiczne. Mówi, że zatrzymał „krwotok”.
Nie rozumiem, co znaczy słowo „krwotok” w ustach Bartłomieja Sienkiewicza. Semantycznie, krwotok oznacza jakieś zagrożenie dla życia. Jeśli trzymać się tej metafory, to właśnie to, co zrobił Sienkiewicz, jest śmiertelnym zranieniem mediów publicznych. Ten krwotok wywołał Sienkiewicz i to on powoduje, że media publiczne zamierają i zanikają. Sprowadził na media bezprawie, które ciągle trwa. Skutkiem tego jest gwałtowna utrata oglądalności rzędu 70 proc. Zawieszenie na kilka dni jednego z programów, a później jego odwieszenie, spowodowało radykalną utratę widzów. Przy zasięgu technicznym obejmującym całą Polskę, mamy oglądalność przykładowego programu na poziomie 150 tys. osób. A przecież dostęp do tego sygnału ma 25 mln osób.
Ludzie głosują pilotami. Widać nie podoba się im propozycja programowa „czystej wody”.
TVP zachowuje się teraz jak telewizja kablowa. Ma taką ofertę programową, że niektóre audycje mają oglądalność na poziomie ok. 200 tys. osób. A przecież zasięg techniczny TVP, który pokrywa całą Polskę i ponoszone na niego koszty są olbrzymie. Tymczasem wyniki w zakresie dotarcia z tym programem do obywateli są na poziomie telewizji kablowej w jakimś dużym mieście.
To dlaczego Bartłomiej Sienkiewicz jest z siebie dumny i szczęśliwy?
Jeśli mówimy o poczuciu szczęścia Bartłomieja Sienkiewicza, które ma być spowodowane tym, co zrobił, to ono jest szczęściem samego pana Sienkiewicza. Pewnie sądzi, że coś załatwił. Tymczasem, abstrahując od politycznego aspektu tych zdarzeń i patrząc na nie tylko punktu widzenia czysto zarządczego, widać, że ludzie, którzy przejęli media, są niebezpiecznymi ignorantami.
Takich ludzi wskazał Sienkiewicz, a oni teraz media publiczne likwidują, zamiast je przemeblowywać.
Podjęli decyzję o bezprawnym wejściu do mediów publicznych, z pominięciem ustaw i konstytucji, jedynie na podstawie uchwały Sejmu, która źródłem prawa w Polsce nie jest. Nie wiedzieli, że istnieje instytucja Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji? Nie wiedzieli, że istnieje ustawa o radiofonii i telewizji? Nie wiedzieli, jak wygląda proces naprawczy przedsiębiorstwa, na wypadek, kiedy chcieliby rzeczywiście coś naprawiać? Ciągle powtarzali, że chcą naprawić media publiczne, a droga, którą wybrali, całkowicie uniemożliwia jakąkolwiek naprawę. To przecież stan likwidacji.
Czyli nie chcieli naprawiać mediów publicznych, ale je spacyfikować?
Gdyby chcieli coś naprawiać, czy też po prostu przejąć media publiczne poprzez mianowania własnych ludzi do zarządów, to mogli to zrobić przez proces restrukturyzacji. Wybranie likwidacji mediów publicznych świadczy o ich całkowitej ignorancji. To oznacza bowiem, że pewne czynności nie mogą być podejmowane. Nie mówię już o tym, że mediów publicznych likwidować nie można, bo ustawa nie przewiduje takiej możliwości. Ich decyzji niosą ze sobą konkretne konsekwencje.
Jakie to są konsekwencje z punktu widzenia KRRiT?
Każda decyzja ma swoje konsekwencje. W przypadku postawienia mediów publicznych w stan likwidacji, tą konsekwencją była niemożność przekazania im środków z abonamentów. Przez swoją ignorancję i brak znajomości prawa, Sienkiewicz i ludzie przy nim funkcjonujący wywołali olbrzymi konflikt prawno-finansowy. Powstały kryzys finansów mediów publicznych jest zawiniony przez Sienkiewicza. Nie ma bowiem możliwości przekazywania transzy abonamentowych do mediów, gdzie rządzą ludzie, którzy nie zostali do nich prawomocnie powołani. Jeśli bowiem likwidacja nie jest możliwa, to i powołanie likwidatorów nie jest możliwe.
Niemniej ten pozorny proces likwidacji idzie naprzód.
Sądy zajęły dziwne stanowisko, że media publiczne można likwidować. Wpisują tych likwidatorów do KRS, co powoduje dodatkowe olbrzymie zamieszanie prawne. Nie byłoby go, gdyby nie pierwotna decyzja Sienkiewicza-ignoranta. Wystarczyłoby, że rozpocząłby proces restrukturyzacji, a nie likwidacji i całego zamieszania z likwidatorami, by nie było. Niestety mamy do czynienia z rażącą ignorancją. Widzimy radykalne pogorszenie się sytuacji mediów publicznych i utratę oglądalności i słuchalności.
Pomijając fakt, że w tak niejasnej sytuacji przekazanie środków z abonamentu mogłoby pana narazić na odpowiedzialność prawną, to czy mogłoby one zmienić sytuację mediów publicznych?
Wywołany ignorancją Sienkiewicza kryzys finansowy mediów jest teraz przez niego „klajstrowany” atakami na KRRiT i jej przewodniczącego. Rada jest oskarżana, że spowodowała kryzys finansowy, bo nie przekazuje środków z abonamentu. Warto przypomnieć, że wpływy z abonamentu, którymi dysponuje Rada, to zaledwie 602 mln zł, na 3,5 mld zł rocznych potrzeb mediów publicznych. Gdyby u władzy byli ludzie odpowiedzialni, a nie ignoranci, to zapewniliby w budżecie państwa odpowiednią sumę. Do tej pory była ona zabezpieczana specjalną ustawą o rekompensacie utraconego abonamentu.
Dlaczego tak radykalnie spadają wpływy z abonamentu?
Na skutek działań polityków z Platformy Obywatelskiej ludzie przestali kiedyś płacić abonament. Obecnie opłaca go niecałe 20 proc. osób do tego zobowiązanych. Zapoczątkował to sam Donald Tusk, kiedy będąc premierem po praz pierwszy, powiedział, żeby nie płacić abonamentu. A chodziło o jakiś ówczesny partyjny spór z koalicjantami. Każdy odpowiedzialny polityk wie, jakie są konsekwencje takich słów. Stało się tak, że zamiast 3,5 mld zł na media publiczne, mamy teraz 602 mln zł. Na domiar złego, suma tych wpływów z roku na rok spada i oczywiście nie jest to winą KRRiT. Środki z abonamentu trafiają obecnie do depozytu sądowego i jest to zgodnie z polskim prawem spełnienie wysuwanych roszczeń.
Słyszał pan o jakimś rządowym planie poprawy ściągalności abonamentu?
Wpływy z abonamentu spadają także dlatego, że nasze społeczeństwo się starzeje, a młode osoby nie oglądają już tak często telewizji. Zgodnie z prawem, abonament opłaca się za posiadanie odbiornika telewizyjnego, tymczasem młodzi ludzie zamiast telewizorów, mają teraz telefony lub laptopy. Instytucja abonamentu staje się całkowicie anachroniczna. Kierowani własną ignorancją, rządzący myślą, że są w stanie zapanować nad tymi procesami demograficznymi i nic nie robią, aby zapewnić finansowanie telewizji publicznej.
Potrzebny jest nowy model funkcjonowania telewizji publicznej?
Mamy do czynienia z przełomem technologicznym, który powoduje, że telewizja w znanym nam kształcie, przestanie funkcjonować i będzie adresowana głównie do ludzi powyżej 60 roku życia. W jaki sposób obecnie rządzący chcą prowadzić ten biznes medialny? Jaką mają strategię państwa w tej sytuacji? Jak chcą zapewnić funkcjonowanie mediów publicznych w nowoczesnym państwie? Są pytania odpowiedzi brak.
Dziękuje za rozmowę.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/716315-swirski-sienkiewicz-odpowiada-za-kryzys-finansowy-tvp