„Protestujemy przeciwko zniesławianiu zarówno nas osobiście, jak i Biełsatu - niezwykle ważnej dla Białorusinów, ale także dla państwa polskiego instytucji” - piszą m.in. była dyrektor stacji Agnieszka Romaszewska i obecnie p.o. dyrektora Aleksy Dzikawicki. Ci, którym likwidator TVP zarzuca finansowe nadużycia, odpowiadają na te oskarżenia.
CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Likwidator TVP oskarża pracowników Biełsatu, w tym byłą dyrektor. Pracownik stacji odpowiada: To absurd!
Likwidator Telewizji Polskiej złożył do prokuratury zawiadomienie, według kontrakty na usługi informatyczne zawierane przez Biełsat miały narazić spółkę w likwidacji na milionowe straty. Onet pisze także o fikcyjnych fakturach, na usługi, które nie były realizowane.
Stanowczo odrzucamy oskarżenia kierowane pod naszym adresem w artykule portalu onet.pl a przytoczone w tekście pod tytułem „Onet ujawnia. Ponad 200 umów telewizji Biełsat ze spółką zarejestrowaną w prywatnym mieszkaniu”. Protestujemy przeciwko zniesławianiu zarówno nas osobiście, jak i Biełsatu - niezwykle ważnej dla Białorusinów, ale także dla państwa polskiego instytucji, której budowaniu poświęciliśmy kilkanaście lat życia
— piszą osoby, których to zawiadomienie ma dotyczyć.
Dla wyjaśnienia nie tylko nieprawdziwości, ale wręcz absurdalności stawianych nam zarzutów trzeba po krótce przedstawić system działania Biełsatu. Nasza stacja, dążąc do jak najszerszego dotarcia do widzów na Białorusi, a także ogólnie - na wschodzie, od wielu lat jest już nie tylko tradycyjną telewizją, a platformą multimedialną, wykorzystującą w szerokim zakresie dystrybucję IT. Od początku swojego istnienia Telewizja Biełsat wykorzystywała do produkcji i przekazu informacji techniki cyfrowe, w czasie gdy w TVP powszechnie jeszcze stosowało się zapis na taśmach
— wyjaśniają byli i obecni współpracownicy stacji. Dodają, że standardowe metody działalności w sieci stosowane w TVP, nie miały zastosowania w przypadku Biełsatu:
Niestety infrastruktura TVP była zupełnie nieprzystosowana do sprostania wymogom Biełsatu, czyli nadawania na zagranicę i to w dodatku w warunkach wojny informacyjnej. Strony WWW TVP były w stanie zalążkowym. Warto zauważyć, że do dziś dnia TVP nie ma systemu dziennikarskiego, który by obsługiwał cyrylicę i posiadał specjalne panele do sprawnego tłumaczenia treści (Biełsat stale używa 4 języków). Nie mówiąc już tym, że system redakcji stron WWW w TVP do chwili obecnej nie ma takich funkcjonalności jak np. możliwość: -Ułożenia atrakcyjnej foto-historii -Prowadzenie tekstowych online’ów z wydarzeń trwających dłuższy czas -Atrakcyjne łamanie tekstu i foto w długim artykule (tzw. longreadzie) -Integracja stron z portalem X (Twitter) i zasysanie stamtąd treści -Integracja stron z YouTubem i pokazywanie treści stamtąd na stronie, co zwiększa oglądalność na YouTubie -Rubryki „Najbardziej popularne newsy” -co wymaga integracji z Google Analytics, (odbiorcy chętnie czytają najbardziej popularne treści)
Tłumaczą także, że 9 lat temu, po serii problemów ze stroną kanału „ówczesny szef techniki Biełsatu zdecydował o zrobieniu audytu stron WWW Biełsatu i w efekcie kierownictwo stacji zdecydowało się stopniowo dokonywać outsourcingu dystrybucji IT”.
Nie napotkało to na opór kierownictwa TVP i osób odpowiedzialnych za technologie w spółce, jako że cały czas obawiano się, iż ataki hakerskie na Biełsat mogą uszkodzić kluczowe systemy w firmie. Biełsat działał więc cały czas jako technologiczna wyspa. Dla dziennikarzy programów informacyjnych Biełsatu były dostępne tylko pojedyncze komputery, z których można było połączyć się z systemami wewnętrznymi TVP. Trzeba przy tym wyjaśnić, ze biełsatowski system dystrybucji IT nie został od razu stworzony jako całość
— piszą, zaznaczając, że system był z czasem rozwijany i unowocześniany:
Kolejne udoskonalenia były rozwijane w kolejnych latach, w zależności i od specyficznych potrzeb związanych z sytuacją polityczną i od trendów światowych w rozwoju technologii dystrybucyjnych. Na przykład posiadając dużą redakcje na Białorusi, a także korespondentów w Rosji oczekiwaliśmy opracowania takiego systemu, który pozwoli na bezpieczną, zdalną pracę. Należało zapewnić bezpieczeństwo współpracownikom Biełsatu, nie tworząc jednocześnie luk, poprzez które można by się włamać do systemu.
To szczególnie ważne, bo korespondentom zza wschodniej granicy, za ich działalność groziło pozbawienie wolności.
W ten sposób został stworzony wewnętrzny system zarządzania i edytowania treści w architekturze rozproszonej. Dziennikarze Biełsatu mogli się zalogować do systemu z każdego miejsca na świecie i edytować teksty, przesyłać materiały w jedną bądź drugą stronę, nie ujawniając ani danych osobowych ani geolokalizacji. Ponieważ wewnętrzny VPN używany przez TVP nie pozwalał na dostęp do treści z portali uznanych za niebezpieczne (głownie rosyjskich), które były konieczne w pracy Biełsatu, a ponadto dostęp do niego mogli mieć tylko ludzie zarejestrowani w systemie TVP z imienia i nazwiska, został stworzony odrębny VPN, a informatycy pracującej na zlecenie Biełsatu firmy Devkom, jeździli na Białoruś osobiście konfigurując komputery dziennikarzom stacji
— mowa tu o firmie, która według Onetu miała wystawiać faktury za niezrealizowane usługi.
Ciągłe ataki informatyczne
Systemy Biełsatu musiały w tym okresie dostosowywać się także do zmieniających się czasów.
Przeprowadzane też były testy odbioru, zarówno satelitarnego jak i internetowego w określonych lokalizacjach, gdy dochodziły do Biełsatu informacje, że gdzieś odbiór jest słabszy lub zakłócany, W związku z tym, że lawinowo wzrastał rynek użytkowników urządzeń mobilnych z dotykowym ekranem, żeby zwiększyć szanse na odbiór treści Biełsatu, zostały zamówione aplikacje na te urządzenia w systemie Android i IOS. Stworzone zostały dwie odrębne aplikacje do przekazu treści newsowych i treści wideo. Potem, gdy rozpowszechniła się cyfrowa telewizja naziemna, stworzone zostały też aplikacje na telewizory, do odbioru SMART TV w systemach Android, IOS, Samsung oraz LG i Biełsat przeprowadził kampanię promującą taki odbiór swoich treści
— opisują osoby odpowiedzialne przez lata za pracę stacji.
Po generalnym ataku na Biełsat ze strony służb białoruskich (po masowych protestach społecznych w 2020 r.) nasi informatycy stworzyli system „luster” stron WWW, co powodowało, że byli w stanie w ciągu pół godziny przenieść stronę Biełsatu na inny adres internetowy. Zapewniało to ciągłość rozpowszechnienia treści Biełsatu przez sieci społecznościowe pomimo blokady podstawowego adresu WWW. Były one w tym czasie intensywnie rozbudowywane
— zaznaczają. W międzyczasie rozwijała się też redakcja:
Dyrekcja Biełsatu zdecydowała też uzupełnić program video skierowany do rosyjskojęzycznych odbiorców ( poświęcony głownie tematyce międzynarodowej i regionalnej) o rosyjskojęzyczny portal Vottak.tv. Została więc zbudowana odrębna strona tej redakcji.
Kwestie finansowe
Przez cały czas swojego istnienia Biełsat nie otrzymywał środków na inwestycje w infrastrukturę informatyczną, był więc zmuszony do outsourcingu także usług takich, jak konfiguracja sygnału TV do dystrybucji IT i uwzględnienia tego w wydatkach bieżących
— przypominają współpracownicy kanału. Dodając:
Do niedawna sygnał TV Biełsat był codziennie rozdzielany pomiędzy 8 aplikacji SMART i News oraz do retransmisji na YouTube. System IT stworzony przez firmę Devcom, a użytkowany przez Biełsat okazał się przy tym wyjątkowo bezpieczny i odporny zarówno na ataki DDoS, jak i na próby włamania, choć jak wiadomo hakerzy związani z Białorusią i Federacją Rosyjska są bardzo sprawni i udało się im złamać zabezpieczenia wielu firm i państwowych instytucji w różnych krajach.
W oświadczeniu mowa też o tym, że „mając na uwadze bardzo szeroki zakres wykonanych prac, kosztów poniesionych przez Biełsat nie można uznać za zbyt wysokie”. Zaznaczają także kto de facto odpowiadał przez lata za finansowanie stacji.
Argument, że spółka TVP poniosła straty, wydając środki na zabezpieczenie działalności Biełsatu w Internecie, jest o tyle nietrafiony, że gdyby Biełsat opierał się wyłącznie na technice telewizyjnej, koszty (pokrywane zresztą w całości przez MSZ) były by o wiele wyższe
— czytamy w oświadczeniu, w którym podkreślono, że ich działania dotychczas spotykały się z uznaniem ze strony resortu spraw zagranicznych.
Skutkiem nieustających ataków hakerskich na nienależycie zabezpieczone strony WWW Biełsatu mogłoby być całkowite zaprzestanie działalności internetowej kanału, a wielomilionowe nakłady MSZ na działalność internetową Biełsatu zostałyby zaprzepaszczone. Pod czas corocznych rozmów z przedstawicielami MSZ na temat przeznaczenia środków w danym roku, koszty usług informatycznych były jedną z ważniejszych pozycji. Koszty te były każdorazowo przejmowane ze zrozumieniem i akceptowane. Ministerstwo wręcz oczekiwało od nas rozszerzenia działalności internetowej co wiązało się z co raz wyższymi kosztami usług informatycznych. W żadnym z rozliczeń rocznej dotacji, jaki Belsat składał ministerstwu, nie było zastrzeżeń do działalności internetowej ani do poniesionych na ten cel kosztów. Wręcz przeciwnie, statystyki dotarcia do odbiorców, spotykały się z uznaniem przedstawicieli MSZ
— tłumaczą osoby odpowiedzialne przez wiele lat za stację, podsumowując:
Obecnie, gdy oskarża się nas, że zdefraudowaliśmy pieniądze przeznaczone na usługi IT, gdy firma, która ofiarnie i efektywnie pracowała z Biełsatem przez wiele lat jest oskarżana o wystawianie fałszywych faktur, obawiamy się, że system dystrybucji IT wypracowany przez Biełsat przez lata, ulegnie zniszczeniu, a TVP nie będzie w stanie go ani pozyskać, ani zastąpić. Niestety mamy już pierwsze niepokojące sygnały, że tak się dzieje. Fałszywe oskarżenia, oparte na całkowicie niekompetentnej ocenie sytuacji mogą bowiem zaszkodzić nie tylko nam osobiście, ale i poważnie utrudnić funkcjonowanie Biełsatu.
Pod oświadczeniem podpisali się była dyrektor Biełsatu Agnieszka Romaszewska-Guzy, Waldemar Domański, Volha Shved, Miroslav Ciunovič, a także obecnie pełniący obowiązki dyrektora Biełsatu Aleksy Dzikawicki.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ TEMAT. Romaszewska i Dzikawicki odpowiadają na artykuł Onetu. „To są niedopuszczalne oszczerstwa!”
jw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/699868-pracownicy-bielsatu-falszywe-oskarzenia-zaszkodza-stacji