Angela Getler, „transpłciowa dziennikarka” neoPAP, dał(a) prawdziwy „popis” na wczorajszym publicznym wysłuchaniu w sprawie ustaw liberalizujących prawo aborcyjne. Osoba reprezentująca - przypomnijmy - nie „Wysokie Obcasy”, „Replikę” czy inne lewicowe medium, tylko państwową agencję prasową, zadawała uczestnikom pytania m.in. o ciążę i menstruację. Niezależnie od ich płci. Doszło także do werbalnego starcia między Getler a członkiem zarządu Fundacji Życie i Rodzina Kają Godek. PAP opisała całą sytuację, a za „dziennikarką” ujął się w depeszy neoredaktor naczelny Wojciech Tumidalski.
Podczas wczorajszego wysłuchania publicznego w sprawie ustaw dotyczących aborcji Polską Agencję Prasową reprezentowała osoba zwana Angelą Getler - „transpłciowa dziennikarka”, która pracę w tym miejscu rozpoczęła już po zmianie władzy, w kwietniu bieżącego roku.
„Angela Getler, miło mi”
Trzeba przyznać, że uczestnikom wydarzenia zadawała pytania dość zaskakujące jak na redakcję, dla której pracuje. Dotyczyło to zwłaszcza przedstawicieli środowisk pro life. Niezależnie od ich płci, Getler chciała wiedzieć, czy… były kiedykolwiek w ciąży, jak również - czy menstruują. Na nagraniu, zamieszczonym m.in. przez Kaję Godek, ale również Artura Stelmasiaka z Tygodnika Katolickiego „Niedziela”, w dialog z „transpłciową dziennikarką” wchodzi Krzysztof Kasprzak, członek zarządu Fundacji Życie i Rodzina. Na początku widać jak Getler zadaje obecnej na wysłuchaniu publicznym młodej działaczce pro-life pytania o ciążę i menstruację.
Jest to pytanie bardzo intymne
— odpowiada uczestniczka.
Pani jest naprawdę z Polskiej Agencji Prasowej? Jak się pani nazywa?
— pyta Kasprzak, zwracając się do Getler.
Angela Getler. Miło mi
— odpowiada dziennikarz w sukience w kwiaty.
A może pani pokazać plakietkę? Pani młodym dziewczynom zadaje takie pytanie, że to skandaliczne
— dopytywał Stelmasiak.
Mężczyzn, którzy tu są, też o to pytam. Zadaję różne pytania, czasami naiwne, czasami merytoryczne
— podkreśla Angela Getler.
Potwierdzenie pierwszego zdania mamy w dalszej części filmiku. Getler rozpędza się do tego stopnia, że pytania o ciążę i menstruację zadaje… księdzu.
A czy może ksiądz był kiedyś w ciąży? Albo czy ksiądz menstruuje?
PAP o „obraźliwych słowach Godek”
To jednak nie jedyna zaskakująca sytuacja z udziałem Angeli Getler. Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina odmówiła „dziennikarce” PAP komentarza. Jak czytamy w depeszy PAP i niektórych innych mediach, działaczka pro-life miała zwrócić się do Getler: „Proszę się ode mnie odsunąć, bo się brzydzę. Jak podchodzi do mnie gej, albo inna osoba z tego środowiska, to mam odruch wymiotny”. Rzecz w tym, że póki co w sieci nie widać nagrania dokumentującego tę sytuację. Zwrócił na to uwagę m.in. dziennikarz Telewizji wPolsce.
Za Angelą Getler wstawiła się PAP oraz jej obecny redaktor naczelny Wojciech Tumidalski, publikując depeszę w następującej formie:
W czwartek w Sejmie działaczka antyaborcyjna Kaja Godek zwróciła się z obraźliwymi słowami do dziennikarki PAP. Uważamy, że w życiu publicznym nie ma miejsca na krzywdzące zachowania, jakich dziś doświadczyła nasza dziennikarka
— oświadczył redaktor naczelny PAP Wojciech Tumidalski.
Do zdarzenia doszło tuż przed czwartkowym wysłuchaniem publicznym czterech projektów ustaw o przerywaniu ciąży, które relacjonowała m.in. dziennikarka PAP Angela Getler.
Przed Salą Kolumnową podczas ostrej wymiany zdań między działaczkami proaborcyjnymi a posłanką PiS Agnieszką Wojciechowską van Heukelom głos zabrała również członkini zarządu Fundacji Życie i Rodzina Kaja Godek. „To są środowiska, które popełniają przestępstwa rozprowadzając nielegalne środki poronne” - mówiła o proaborcyjnych aktywistkach.
Zapytana przez reporterkę PAP Angelę Getler o to, z jakiego artykułu popełniane jest to przestępstwo, Godek odmówiła odpowiedzi.
Proszę się ode mnie odsunąć, bo się brzydzę
— powiedziała Godek, zwracając się do dziennikarki.
Jak podchodzi do mnie gej, albo inna osoba z tego środowiska, to mam odruch wymiotny
— dodała.
Getler pytana o te wydarzenia powiedziała:
Jest mi oczywiście przykro, gdy ktoś nie chce ze mną rozmawiać, tylko dlatego że z góry ocenia mnie ze względu na moją transpłciowość. W Sejmie jestem jednak przede wszystkim dziennikarką Polskiej Agencji Prasowej i to Kaja Godek odmówiła sobie możliwości udzielenia rzeczowej wypowiedzi dla PAP-u oraz wszystkich mediów, które korzystają z naszych usług
— dodała.
Dziennikarka zaznaczyła jednocześnie, że przedstawicielki innych organizacji antyaborcyjnych nie odmawiały rozmowy z nią.
O komentarz w tej sprawie dziennikarze zwrócili się do obecnej na wysłuchaniu publicznym minister ds. równości Katarzyny Kotuli.
Za tydzień albo za dwa tygodnie będziemy na rządzie rozmawiać o mowie nienawiści. Są słowa, które nigdy nie powinny paść
— powiedziała.
Redaktor naczelny PAP Wojciech Tumidalski zadeklarował pełne wsparcie dla dziennikarki.
Uważamy, że w życiu publicznym nie ma miejsca na krzywdzące zachowania, jakich dziś doświadczyła nasza dziennikarka - na dodatek w gmachu parlamentu
— podkreślił.
Czy Godek rzeczywiście obraziła Getler?
Jak sytuacja wygląda z perspektywy Kai Godek?
Wyszłam skomentować aborcyjną agresję. Widoczny po prawej transseksualista wchodził na mnie fizycznie i atakował. Okropne!
— napisała na platformie X.
Ciekawe spostrzeżenie poczynił m.in. dziennikarz Telewizji wPolsce Konrad Hryszkiewicz.
Skoro to był briefing prasowy, to dlaczego na stronach TVN24 nigdzie nie widzę zapisu wideo, które potwierdzałyby użycie tych słów? Mam wierzyć „na gębę” mediom, które wiele razy oczerniały środowiska pro-life?
— zapytał na platformie X
Żeby nie było - wideo na stronie TVN24 kończy się tuż przed momentem rzekomej sytuacji, która miała miejsce. Inne media bezmyślnie podają dalej informacje jako pewnik.
Czy Kaja Godek rzeczywiście wypowiedziała tego rodzaju słowa? W długim wpisie na platformie X ani wprost nie potwierdza, ani nie zaprzecza.
Drogie Panie, niestety przyszła pora i na Polskę. Z dnia na dzień coraz częściej będziemy stawać się ofiarami trans-aktywistów. Każda kobieta, na którą fizycznie pakuje się barczysty transseksualista 2 metry plus obcas, przebrany w sukienkę i szpilki, wykonujący agresywne ruchy - może dostać odruchu wymiotnego. Jest to naturalna reakcja organizmu normalnej kobiety. Trans-obrzydliwość, którą znamy z opowiadań z zagranicy, gdzie transy ładują się do damskich łazienek i przebieralni, są agresywni wobec dziewczyn albo wprost molestują je w miejscach publicznych - przyszła już niestety do Polski
— napisała działaczka pro-life.
Człowiek, który wczoraj atakował mnie w Sejmie, podobno nie robił tego pierwszy raz. Pod moim wpisem o zaistniałej sytuacji pojawiły się komentarze, że już wcześniej bywał agresywny wobec otoczenia. Ponadto człowiek ten pytał wczoraj księdza oraz naszą koleżankę z fundacji @zycieirodzina Laurę Lipińską, czy menstruują. Widać, że wykorzystuje swoje stanowisko służbowe (stanowisko dziennikarza) do realizacji niezdrowych fascynacji
— dodała.
Jestem bardzo ciekawa, jak autorzy ustawy zakazującej krytyki LGBT wyobrażają sobie karanie ludzi za naturalne reakcje ich organizmu - ile konkretnie lat więzienia planujecie wpisać za odczucie mdłości, ile za to, że jakaś kobieta faktycznie dostanie torsji?
— podkreśliła.
I czy planujecie w jakiś sposób zabezpieczyć Polaków, szczególnie polskie kobiety przed trans-przemocą? Bo wczoraj ksiądz, wolontariuszka Fundacji oraz ja sama staliśmy się ofiarami tej przemocy. Teraz mogą się nimi stać kolejne osoby w Polsce…
— podsumowała Godek.
Jakimś „dziwnym trafem” mimo wszystko jesteśmy zdziwieni tym, w jakim kierunku idzie „uzdrawianie mediów publicznych”. Bo nie chodzi już nawet o to, czy ktoś z dziennikarzy jest tzw. osobą LGBT+, ale raczej o sposób wykonywania pracy, zwłaszcza, gdy - w likwidacji, bo w likwidacji, ale jednak - reprezentuje się media państwowe.
CZYTAJ TAKŻE: „Nowoczesność” zawitała do PAP. Zatrudniono transpłciową dziennikarkę. Prywatnie Angela Getler „zbiera na waginę”
aja/X, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/692145-transplciowa-dziennikarka-pytala-ksiedza-o-menstruacje