W nowym wydaniu tygodnika „Sieci” Marek Pyza ujawnia, kim jest naznaczony przez Bartłomieja Sienkiewicza likwidator TVP. Daniel Gorgosz, za którym ciągną się prokuratorskie zarzuty, zatrudniał w TVP „martwą duszę”. Trzy sądy stwierdziły, że działał w ten sposób na szkodę spółki.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
„Likwidator z nieciekawą przeszłością”
Daniel Gorgosz, wyznaczony przez Bartłomieja Sienkiewicza na likwidatora TVP, to postać – delikatnie mówiąc – kontrowersyjna, która już przed laty działała na szkolę telewizji publicznej. Marek Pyza w artykule „Likwidator z nieciekawą przeszłością” wyjaśnia, o co chodzi w tej historii?
Zaczyna się ona w 2012 r., gdy z Ośrodka Programów Regionalnych do Ośrodka Administracji (OA) TVP trafia Renata Chałas, dotychczas zatrudniona na stanowisku redaktora. O zmianę jednostki wnioskuje Daniel Gorgosz, pełniący wówczas funkcję dyrektora OA. Prywatnie pani Renata jest żoną Jarosława Chałasa, prawnika doradzającego wtedy członkowi zarządu TVP Bogusławowi Piwowarowi. (…) Sądy ustaliły, że zmiana stanowiska i wiążąca się z nią podwyżka dla protegowanej Gorgosza to jeden wielki szwindel. Przede wszystkim dlatego, że kobieta nie pojawiała się w pracy, choć powinna to robić codziennie (nie miała zgody na pracę zdalną). W rzeczywistości odbywało się to sporadycznie, miała wchodzić do siedziby TVP na krótki czas, wstecznie podpisywać listę obecności i wychodzić
— wskazuje Pyza.
Skandale i inne mało chwalebne elementy biografii, a także jawne kłopoty z prawem – tak w skrócie można opisać Daniela Gorgosza.
Prokuratura Rejonowa w Rypinie postawiła mu zarzuty po śledztwie dotyczącym przekrętów w tamtejszym szpitalu. Gorgosz był tam kierownikiem ds. administracji, kontrolingu i zamówień publicznych. Miał poświadczyć nieprawdę w dokumencie i przyczynić się do straty placówki w wysokości ponad 5,5 mln zł, za co grozi pięć lat więzienia. Proces w tej sprawie trwa przed włocławskim sądem okręgowym. Gdzie nie zajrzeć – tam problemy. Minister Sienkiewicz dokonał rzeczy niezwykłej, trudno bowiem wyobrazić sobie postawienie na czele TVP postaci z większym negatywnym bagażem, bardziej skompromitowanej
— wyjaśnia publicysta tygodnika „Sieci”.
„Zielony kataklizm”
Za kilka dni w Warszawie odbędzie się wielki protest przeciwko Zielonemu Ładowi. Konrad Kołodziejski w artykule „Zielony kataklizm” zauważa, że realizacja założeń tej polityki Unii Europejskiej, która oficjalnie ma służyć walce o klimat, przyczyni się do znacznego zubożenia społeczeństwa. Podwyżki cen energii i ogrzewania czy wymóg kosztownej termomodernizacji budynków to tylko niektóre koszty, które już niedługo zaczną dotyczyć nas wszystkich.
Według obliczeń ekonomisty Marka Lachowicza rachunki dla przeciętnego gospodarstwa domowego w Polsce wzrosną rocznie o ok. 1560 zł., ale tylko pod warunkiem, że nie dojdzie do spekulacji w handlu emisjami CO2. W przeciwnym razie ceny emisji pójdą w górę znacznie bardziej i koszty dla gospodarstw domowych okażą się jeszcze wyższe – w najgorszym przypadku w 2030 r. zapłacimy ponad 7 tys. zł rocznie więcej niż teraz, a w 2040 r. nawet 10 tys. zł więcej. (…) osiągnięcie przez Polskę neutralności klimatycznej w 2050 r. będzie kosztowało 2,4 bln euro, czyli ponad 11 bln zł. W przeliczeniu na czteroosobową rodzinę daje to ok. 3,5 tys. zł miesięcznie
— podkreśla Kołodziejski.
Kiedy wstępowaliśmy do Unii, byliśmy mamieni hasłami spokoju i dobrobytu. Prześledźmy jednak działania unijnych oligarchów i zobaczmy, do czego nas prowadzą.
To oni masowo ściągali imigrantów z Afryki i Azji, aby obniżyć koszty pracy, czym doprowadzili do destabilizacji całego kontynentu, oni również – promując interesy globalnych korporacji – spowodowali upadek i ucieczkę przemysłu z Europy oraz pauperyzację klasy średniej. Teraz pod hasłami Zielonego Ładu posuwają się jeszcze dalej, niszcząc kolejne branże gospodarki, przede wszystkim rolnictwo, i przerzucając koszty swojej szkodliwej polityki na barki zwykłych Europejczyków. W naturalny sposób rodzi to pytanie o bilans zysków i strat wynikający z członkostwa w Unii Europejskiej w jej obecnym kształcie
— wskazuje publicysta.
„Przystępujemy do czegoś, czego nie ma”
Deklaracja przystąpienia do European Sky Shield Initiative (ESSI) wzbudzała wiele komentarzy i obaw dotyczących nie tylko przyszłości programu budowy naszego wielopoziomowego systemu obrony powietrznej Wisła, Narew, Pilica i Poprad, ale sensowności uczestnictwa tym w programie zainicjowanym przez Niemcy. Marek Budzisz w artykule „Przystępujemy do czegoś, czego nie ma” podkreśla, że… ESSI nie jest bowiem „projektem NATO-wskim” nie tylko dlatego, że nie uczestniczą w nim wszystkie państwa naszego kontynentu, które są członkami Paktu, choćby tacy potężni gracze, jak Francja, Wielka Brytania, Włochy czy Hiszpania.
Akces do inicjatywy zgłosiły Austria i Szwajcaria, państwa formalnie neutralne, oznacza to jednak, że integracja systemowa, o której często się mówi, będzie ograniczona, bo zinfiltrowana przez rosyjski wywiad. Austria nie może mieć pełnego dostępu do rozwiązań stosowanych przez siły państw NATO. Podobny problem jest z Turcją, która, choć jest członkiem Paktu, została wykluczona przez Amerykanów z dostępu do danych wrażliwych, co ma związek z zakupem przez Ankarę rosyjskich systemów S-400.
Dziennikarz podkreśla, że wątpliwości jest znacznie więcej i wszystko wskazuje na to, że z wojskowego punktu widzenia, nie mówiąc już o kwestiach strategicznych, ESSI ma niewielki sens i powinien być traktowany raczej jako projekt bardziej polityczny niż militarny.
Na polityczny wymiar tej inicjatywy zwracają też uwagę eksperci niemieckiego SWP, pisząc, że kanclerz Scholz po raz pierwszy powiedział o projekcie europejskiej tarczy antyrakietowej podczas przemówienia na Uniwersytecie Karola w Pradze w sierpniu 2022 r., w którym też, co warto pamiętać, bo to buduje kontekst całej sprawy, mówił o federalizacji Unii Europejskiej. Dopiero sześć tygodni później ówczesna niemiecka minister obrony Lambrecht podjęła ten temat przy okazji spotkania ministrów państw NATO w Brukseli. Celem tego projektu, jak zauważają eksperci, jest dążenie Berlina, aby stać się „liderem europejskiej obrony powietrznej”. To wyjaśnia, dlaczego Francuzi, Włosi, nie mówiąc już o Brytyjczykach, nie są zainteresowani inicjatywą Berlina, który, co ciekawe, wcale nie nalega na Paryż, aby rozważył przystąpienie do tego przedsięwzięcia
— czytamy w artykule
Co jeszcze w nowym wydaniu?
Polecamy także artykuły: Stanisława Janeckiego „Manewry europejskie”, Stanisława Płużańskiego „Wracają honory dla komunistycznych zbrodniarzy”, Gorana Andrijanicia „Spójrzmy na to trzeźwo”, Dariusza Matuszaka „Przegrana wojna”, Jakuba Augustyna Maciejewskiego „Bohaterowie, „uchylanci” i zmęczone społeczeństwo”, Macieja Walaszczyka „Polityczna wojna o country”, Jana Rokity „Wrzenie na amerykańskich uniwersytetach”, Grzegorza Górnego „Młody kraj ze starą tradycją”. Godna polecenia jest także rozmowa Doroty Łosiewicz z Pauliną Matysiak, posłanką partii Razem „Polskę stać na ambitne plany”.
Ponadto w tygodniku także komentarze bieżących wydarzeń pióra Bronisława Wildsteina, Doroty Łosiewicz, Samuela Pereiry, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Andrzeja Rafała Potockiego, Ryszarda Czarneckiego, Katarzyny Zybertowicz.
Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne online w ramach subskrypcji wPolityce.pl: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/690746-w-nowym-wydaniu-tygodnika-sieci-wielki-skandal-w-tvp