Jarosław Jakimowicz został oczyszczony z zarzutu gwałtu, jakiego miał się rzekomo dopuścić na obozie przygotowawczym Miss Generation w 2020 roku. Sprawa dobrnęła do finału dopiero po czterech latach.
W Klimkach pod Łukowem w woj. lubelskim odbywał się w 2020 roku obóz przygotowawczy wyborów Miss Generation i to tam, według oskarżenia, prezenter TVP Jarosław Jakimowicz miał zgwałcić jedną z zagranicznych uczestniczek konkursu, co ochoczo podjęły polskie media.
Prokuratura Rejonowa w Łukowie, na skutek zakończenia śledztwa umorzyła sprawę, a dotarcie do prawdy zajęła aż trzy lata głównie z tego powodu, że rzekoma ofiara Jakimowicza nieustannie zmieniała miejsca pobytu za granicą i polski wymiar sprawiedliwości napotykał na ciągłe trudności z jej przesłuchaniem.
Obwinienie Jakimowicza
Sprawa ujrzała światło dzienne pod koniec 2021 roku, gdy dziennikarz śledczy Piotr Krysiak zamieścił w mediach społecznościowych informację jakoby „znany prezenter telewizyjny, gwiazdor TVP” miał wykorzystać seksualnie uczestniczkę konkursu miss. Co znamienne, Krysiak nie podał w swojej publikacji żadnych personaliów sprawcy przestępstwa.
Mimo tego, polskie media niemal natychmiast podchwyciły skandaliczne informacje, a cała sprawa zaczęła rozwijać się w wyjątkowo szybkim tempie. Pracownicy innych redakcji ustalili, że może w tym kontekście chodzić o Jarosława Jakimowicza, który sam w rozmowie z portalem Onet przyznał, iż był uczestnikiem zgrupowania w Klimkach, jednak zarzuty o gwałt pod jego adresem są bzdurą.
W wyniku dziennikarskiego śledztwa znaleziono też rzekomą ofiarę prezentera TVP, którą okazała się młoda Holenderka mieszkająca w Wielkiej Brytanii. Według świadków, miała być ona w konflikcie z innymi uczestniczkami Miss Generation, zaś przy jednej z kolacji doszło do awantury, gdzie Jakimowicz wystąpił jako rozjemca uspokajający kobietę. Następnie miało rzekomo dojść do gwałtu w jednym z hotelowych pokoi, a młoda kobieta wyjechała do Warszawy, gdzie w szpitalu ginekologicznym dokonała obdukcji.
W następstwie tego do sprawy wkroczyła policja, która zebrała materiał dowodowy, przekazany później do łukowskiej prokuratury. Ta wszczęła dochodzenie ws. gwałtu. Co istotne, przez cały czteroletni okres badania tej kwestii nie postawiono zarzutów nikomu, a śledztwo prowadzone było w sprawie. Mimo napotkanych przez śledczych trudności udało się dwukrotnie przesłuchać rzekomą ofiarę Jakimowicza.
Postępowanie umorzono z braku znamion przestępstwa i cała „sprawa Jakimowicza” dotarła do finału.
Finał sprawy
Jarosław Jakimowicz postanowił bronić swojego imienia i wytoczył oskarżającemu go Piotrowi Krysiakowi sprawę sądową z oskarżenia prywatnego. Sąd Okręgowy odrzucił jednak oskarżenie Jakimowicza nie dopatrując się znamion zniesławienia.
Jak podaje „Fakt”, dziennikarze tej redakcji jako pierwsi poinformowali Jarosława Jakimowicza o decyzji prokuratury. Znany aktor i prezenter nie krył emocji i zaskoczenia, pojawiły się też łzy wzruszenia.
Nie wiem, co powiedzieć… Przez cztery lata próbowano mnie zniszczyć. Nikt nie ma pojęcia, ile zła mi wyrządzono. Jak cierpiała moja żona, dzieci. Co oni przeszli… Całe szczęście, że jest już po wszystkim. Od początku mówiłem, że nikomu nie zrobiłem krzywdy i w końcu to potwierdzono. Ciężar spadł z mojej piersi. To dobra wiadomość na święta…
— oświadczył dla „Faktu” Jakimowicz.
CZYTAJ TEŻ:
pn/”Fakt”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/686951-to-koniecumorzono-sledztwo-ws-rzekomego-gwaltu-jakimowicza