Grzebiąc piórem po okolicy doszliśmy z „Gazetą Gdańską” do numeru 800.
Takie zgromadzenie wydań zajęło naszej manufakturze 17 lat. Doświadczaliśmy różnych emocji i różne emocje dystrybuowaliśmy. Niektóre odwzajemnialiśmy, inne wprost przeciwnie.
Życie papierowej Gazety dzisiaj to raczej ekstrawagancja, ale też unikalny splendor. Historyczny wymiar „Gazety Gdańskiej”, jej znaczenie dla utrzymania polskich przyczółków w czasach niemieckiego terroru, przerasta bieżące swary.
Cieszy, że po Gdańsku nie jeździ już tramwaj z napisem „Danzig”, zasiedlany w czasach hitlerowskiej opresji przez konduktorki spełniające się w mordowaniu ludzi w KL Stutthof. Więc, pamiętając o losie redaktorów przedwojennej „Gazety Gdańskiej” staramy się konsekwentnie pilnować, by słowo żadnego bęcwała nie fałszowało na polskich drogach w okolicy.
Reszta zaś to bieżące didaskalia, którymi władztwo miejscowe ubarwia codzienność. Oglądamy ją z własnej perspektywy, doznając pomocy ze strony Czytelników. I różnych recenzentów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/681465-grzebiac-piorem-doszlismy-z-gazeta-gdanska-do-numeru-800