Lewicowo-liberalny „The New York Times” opublikował w ten weekend obszerny artykuł, w którym autorka Pamela Paul krytykuje łatwość z jaką terapeuci w Stanach Zjednoczonych wysyłają nastolatków na procedurę zmiany płci.
Paul rozmawiała z kilkoma osobami, które jako nastolatki przeszły operację zmiany płci, a potem zdały sobie sprawę, że popełniły błąd i rozpoczęły proces detranzycji, czyli powrotu do ich prawdziwej płci.
Przyczyny dysforii płciowej
Wszyscy podkreślają, że decyzja psychologów zostały podjęte pośpiesznie, a eksperci nie wzięli pod uwagę wszystkich możliwych przyczyn ich dysforii płciowej, takich jak depresja, ADHD i tym podobne.
Dziennikarka na przykład rozmawiała z Grace Powell, dziewczyną, która już w wieku 13 lat zaczęła myśleć o zmianie płci. Powodem była depresja, którą odczuwała, ponieważ w dzieciństwie doświadczyła przemocy seksualnej. Jednak przez cały proces nikt jej o to nie pytał. W wieku 17 lat zaczęła brać leki blokujące hormony, a na miesiąc przed pójściem na studia przeszła podwójną mastektomię. W żadnym momencie nie była pytana o swoje traumy i problemy.
Żałuję, że nie było więcej otwartych rozmów. Powiedziano mi, że na mój problem jest tylko jedno lekarstwo i jedna rzecz, którą mogę zrobić
— mówi dziś Grace, która wróciła do swojej płci.
Innym rozmówcą „NYT”, który zdecydował się na zmianę płci, jest Paul Garcia Ryan, mężczyzna, który w wieku od 15 do 30 lat wierzył, że jest kobietą. Kiedy miał 15 lat odwiedził poradnię psychologiczną, gdzie psycholog od razu powiedział mu, że jest kobietą w ciele mężczyzny, nie wdając się w dyskusję na temat możliwych przyczyn jego depresji. Na uniwersytecie przeszedł operację zmiany płci, która spowodowała komplikacje zdrowotne. To wtedy zaczął myśleć o detranzycji.
Zmuszają nas, by wierzyć w slogany: oparta na dowodach opieka ratująca życie, bezpieczna i skuteczna, konieczna z medycznego punktu widzenia – a nic z tego nie jest oparte na dowodach
— powiedział dla NYT.
Garcia-Ryan, pracownik socjalny specjalizujący się w problematyce tożsamości płci, dziś prowadzi stowarzyszenie „Najpierw terapia”, które promuje kompleksowe leczenie dysforii seksualnej za pomocą psychoterapii. Jak twierdzi, nikt poniżej 25. roku życia nie powinien przechodzić transformacji, jeśli nie próbował rozwiązać swoich problemów dłuższą psychoterapią.
Szantaż emocjonalny
Należy w tym miejscu zauważyć, że Paul nie zaprzecza całkowicie, że zmiana płci, jak twierdzi, „w niektórych przypadkach ma sens”. Często jednak zdarza się, że dysforię płciową można leczyć metodami innymi niż operacja i zmiana płci. To pierwsza ważna teza zawarta w tekście jednego z najważniejszych lewicowo-liberalnych mediów głównego nurtu.
Po drugie, istnieje silne lobby trans osób, psychologów i terapeutów, którzy prześladują ekspertów chcących o tym jasno mówić.
Artykuł cytuje kilkoro rodziców dzieci z dysforią płciową którzy doświadczyli prawdziwego emocjonalnego szantażu ze strony lekarzy. Eksperci ci twierdzili, że zmiana płci jest jedynym rozwiązaniem dla ich dzieci. „NYT” opisuje przypadek Kathleen, której 15-letni syn powiedział rodzicom, że jest trans. Po odkryciu, że jej syn może cierpieć na ADHD, zwróciła się do lekarza, aby ustalić diagnozę.
Spodziewałam się jakiejś oceny, diagnozy. Spotkanie było jednak krótkie. Lekarz powiedział tylko: czy chce pani martwego syna, czy żywą córkę? Byłam w szoku
— cytuje autorka tekstu Kathleen, po czym sama pisze:
Rodzice są ostrzegani, że podążanie jakąkolwiek ścieżką inną niż zaakceptowanie deklarowanej przez dziecko tożsamości płciowej oznacza narażenie młodego człowieka z dysforią płciową na ryzyko samobójstwa. Dla wielu rodziców, to jest równoznaczne z szantażem emocjonalnym. Zwolennicy zabiegu korekcji płci cytują badania wykazujące związek między tym modelem opieki a niższym ryzykiem samobójstwa. Stwierdzono jednak, że badania te miały wady metodologiczne lub zostały uznane za niezupełnie „rozstrzygające“.
Na koniec w artykule cytuje się także ekspertów.
Laura Edwards-Leeper, która od 2007 roku zajmuje się problemami transpłciowości stwierdziła, że coraz więcej młodych ludzi u których dysforia płciowa często wiąże się z innymi problemami psychicznymi nie powinna być leczona interwencjami chirurgicznymi i hormonalnymi.
Również Stephanie Winn, terapeutka rodzinna, zarejestrowała rosnącą liczbę młodych ludzi przechodzących proces detranzycji i zdała sobie sprawę, że naleganie na zmianę płci jest szkodliwe dla młodej populacji.
To nie są jacyś „prawicowi” eksperci, ale lekarze, którzy w zasadzie nie odrzucają zmiany płci jako metody leczenia dysforii płciowej, ale zwracają uwagę, że jest ona stosowana zbyt często i zbyt łatwo.
Z powodu swojej szczerości mają poważne problemy i są określani mianem „transfobów”. Winn, ze względu na groźby zdecydowała, że będzie pracować z pacjentami wyłącznie online. Tekst opublikowany przez „The New York Times” to jeden z nielicznych głosów liberalnego establishmentu, w którym przyznano, że kwestia transpłciowości całkowicie wymknęła się spod kontroli. Coraz więcej jest osób, które głęboko żałowały, że dokonały masakry swojego ciała, a potem czuły się równie źle, albo nawet gorzej.
Komentarz Sakowskiego
Ciekawy komentarz do tekstu zamieścił Łukasz Sakowski, biolog i bloger naukowy, który niedawno ujawnił swoją historię związaną z detranzycją, czyli cofnięciem zmiany płci. Na swoim Facebooku napisał:
“New York Times, czyli mainstream mainstreamów, opublikował w weekend duży raport na temat tranzycji i detranzycji. Wynika z niego jednoznacznie to, co już od dawna pokazują badania:
1) Większość osób wyrasta z dysforii płciowej (powyżej 80%; w niektórych badaniach jest to blisko 100 proc., a przy odpowiedniej terapii środowiskowej praktycznie wszyscy wyrastają z dysforii);
2) Ci, którzy się decydują na zmianę płci, w ciągu kilku lat w większości z niej rezygnują dokonując detranzycji (zwłaszcza w przypadku osób podejmujących tranzycję w młodym wieku; co więcej z każdym rokiem odsetek detranzycji rośnie, bo każdy kolejny rok to czas na dojście do ładu ze swoją psychiką i zrozumienie, że zmiana płci to błąd);
3) Nawet tranzycja „tylko” społeczna (zmiana imienia i form na płci przeciwnej, bez brania hormonów czy blokerów dojrzewania) jest szkodliwa bo nakierowuje świadomość na utwierdzanie w błędnym przekonaniu o sobie – tak jak utwierdzanie osoby z depresją, że ma rację, że życie nie ma sensu, zamiast wyprowadzić ją z błędnych przekonań poznawczych, ruminacji, tłumienia pozytywnych emocji itd.
4) Aktywiści trans wprost tłumią i próbują cenzurować debatę na temat zmiany płci. Kiedy polskie mainstreamowe media pozwolą na pisanie i mówienie o tych faktach? Póki co większość z nich prezentuje albo wyłącznie argumentację środowiska trans, która jak widać jest oparta na masie błędnych przesłanek, albo tylko od czasu do czasu dopuszcza krytykę, którą jednak zawsze zaopatrza w komentarze „ekspertów” (czerpiących oczywiście korzyści finansowe ze zmieniania płci) rozcieńczających krytykę denializmu płciowego, a proporcje pochwalania zmiany płci do wypowiedzi sceptycznych to mniej więcej 9:1.”
CZYTAJ TAKŻE Mówiła o szkodliwości blokerów i została zaatakowana. Przypadek Roisin Murphy jest pouczający z kilku powodów
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/680969-liberalny-nyt-ostrzega-przed-zabiegiem-zmiany-plci