Wybiera sobie człowiek studia prawnicze, prestiżowe, wymagające, z nadzieją na karierę, pozycję społeczną i właściwe zarobki i sobie rusza w świat palestry, na spokojnie sobie zaczynając na przykład od takiego referendarza. Sprawa prosta, przychodzą ludzie z papierami, że zakładają firmę, zmieniają władzę spółki, przerzucasz te papiery bez pośpiechu, między pierwszą kawą a drugim ciastkiem, wokoło wysyłając sygnały jak bardzo przeciążony jesteś. A tu nagle klops - w Krajowym Rejestrze Sądowym pojawia się pismo, w którym do gigantycznej spółki państwowej - TVP - zgłasza się nowe władze, osadzone tam na podstawie bardzo wątpliwej postawy prawnej. Neowładza wpada tam na czele nieoznakowanych osiłków, ale większość mediów o tym nie mówi, elity dają względne przyzwolenie, więc może by tak wpisać uzurpatorów jako legalne władze?
Niestety kilka dni później - zgodnie z ustawą - powołuje się inne władze TVP, ale te legalne nie mają aprobaty dziennikarzy Onetu, Gazety Wyborczej i paskowego TVN24. Co więc wybrać - prawo czy święty spokój? Niby się jest prawnikiem, ale przecież kondycja polskiej palestry jest taka, że sobie można z dowolnego przepisu wyssać jakąkolwiek interpretację i jej beneficjenci zawsze publicznie przyklasną. Głupio jednak podpisywać się pod nielegalną zmianą władzy w spółce wartej miliardy złotych, bo może jednak kiedyś ktoś przywróci jakiś elementarny ład prawny i przepisanie gigantycznego koncernu medialnego jakimś gościom z telewizji osiedlowej może przynieść dla takiego referendarza konsekwencje prawne.
Co więc tu robić? Najlepiej zatem - poczekać. Jakoś to będzie.
Inaczej trudno sobie wyjaśnić zwłokę KRS w uwzględnianiu wniosków o zmianę władz z Mateusza Matyszkowicza na Michała Adamczyka. Co prawda profesor Michał Romanowski na łamach „Rzeczpospolitej” twierdzi, że to sprawa skomplikowana i powinno się na jej rozwiązanie dłużej poczekać, wręcz zachęca do tego, ale - przypomnijmy - chodzi tu o wielką spółkę o strategicznym znaczeniu dla państwa.
Sąd rejestrowy powinien nowego wpisu dokonać w ciągu 7 dni od złożenia wniosku - ten termin w przypadku prezesostwa Adamczyka minął trzy dni temu. Sąd może przedłużyć ten czas i tak się właśnie tutaj dzieje, ale powróćmy do osi zagadnienia - chodzi o spółkę skarbu państwa, mający wpływ na resztę kraju we wszystkich aspektach - włącznie z bezpieczeństwem.
Wyobraźmy sobie analogiczną sytuację - nie Sienkiewicz ale Kosiniak-Kamysz uznaje, że trzeba wymienić władze w Polskiej Grupie Zbrojeniowej w czasie np. przygotowań do obrony kraju. Robi to wbrew przepisom, wniosek trafia do KRS i referendarz szybko bierze urlop, by wypocząć w Chorwacji, bo stres przy sprzeciwianiu się bezprawiu władzy naraził go na szczególne zmęczenie. I tyle - Krabów nie kończymy montować, bo jedne władze go chcą, a inne nie - najlepiej więc nic nie robić, niech rozstrzygnie to ktoś z zewnątrz - tym razem ze wschodniej strony.
Za naszą wschodnią granicą trwa brutalna wojna, nad Bugiem Łukaszenka ściąga nowych imigrantów, wśród których umieszcza przeszkolonych funkcjonariuszy służb, w Europie przyjmuje się pakt migracyjny, a nasza „medialna grupa zbrojeniowa” jest w potężnym kryzysie, który jednym wpisem do KRS można by zażegnać.
Sąd rejestrowy nie łamie prawa - oczywiście. Ale oprócz przestrzegania przepisów jest jeszcze etos pracy, profesjonalizm, rzetelność i efektywność, których nie opisuje żadna konstytucja, ustawa czy uchwała. Bez kręgosłupa moralnego to sobie możemy reformować kraj do woli, a na koniec i tak zostanie u jego fundamentów przemoknięta dykta.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/677223-niepowazna-zwloka-we-wpisywaniu-nowych-wladz-tvp-do-krs