Twórcy Kanału Sportowego przedstawili kulisy konfliktu w stworzonym przez nich medium. Po publicznym wyłożeniu przez Mateusza Borka i Tomasza Smokowskiego pretensji pod adresem Krzysztofa Stanowskiego na antenie Kanału Sportowego, sam zainteresowany postanowił odpowiedzieć na swoim kanale Weszło TV. Jednymi z głównych osi sporu między współzałożycielami „KS” miały być rozliczenia finansowe, manipulacje, a nawet… matka Krzysztofa Stanowskiego.
Od dłuższego czasu w przestrzeni publicznej pojawiały się domysły dotyczące mojego odejścia z Kanału Sportowego, a od miesiąca - gdy usunąłem KS z opisu w swoich mediach społecznościowych - temat stał się głośny
— oświadczył 13 października na Twitterze (X) Krzysztof Stanowski.
Wyjaśnienia Stanowskiego
Stanowski poinformował dalej, że złożył wypowiedzenie, wobec czego zobowiązany jest świadczyć pracę przez trzy miesiące, czyli do końca stycznia przyszłego roku.
To okazało się katalizatorem upublicznienia konfliktu między Stanowskim a pozostałymi założycielami Kanału Sportowego. Niedługo po publikacji oświadczenia Stanowskiego, Borek, Smokowski i Pol postanowili odnieść się do niego w internecie. Dyskutowali publicznie na temat umowy założycielskiej „Kanału Sportowego”, wobec której okazywali swoją podejrzliwość. Wobec tych supozycji, Stanowski zdecydował się opublikować na kanale WeszłoTV wyjaśnienie sytuacji w Kanale Sportowym z jego punktu widzenia.
Według relacji Stanowskiego między założycielami Kanału Sportowego panuje gęsta, nieprzyjazna atmosfera, a podstawowym problemem jest rozliczanie zysków Kanału. Stwierdził też on, że mimo bardzo dobrych wyników finansowych i dużej oglądalności, podział zarobków nie był sprawiedliwy.
Mam takie podejście do pracy, że żeby wszystko się zgadzało, to musi się zgadzać atmosfera albo biznes. Jeśli nie zgadza się ani jedno, ani drugie, a do tego dochodzą różnice co do standardu zachowań akceptowalnych, to wtedy trzeba szukać wyjścia awaryjnego
— wyjaśnił na kanale WeszłoTV Krzysztof Stanowski.
Finansowe rozliczenia współtwórców Kanału Sportowego miały, według Stanowskiego, nie premiować jego pomysłów, „które generują miliony wyświetleń” oraz nie dostawał „więcej niż osoba, która jest na wakacjach”.
Krzysztof Stanowski wypowiedział też kilka gorzkich słów o kolegach, z którymi podjął się trudu zbudowania pozycji Kanału Sportowego w internecie. Według niego, koledzy, którzy publicznie skrytykowali Stanowskiego, nie pozostawili mu wyboru i musiał zareagować.
Moi niedawni wspólnicy mogli po prostu nic nie mówić. (…) Niepotrzebnie o mnie rozmawiacie i szkoda, że w sposób mocno zmanipulowany. Mateusz, nie pozostawiłeś mi wyboru
— ocenił dziennikarz
Prawda jest taka, że nie działamy w super atmosferze. Tak naprawdę nie jesteśmy nawet kolegami, albo nimi co najwyżej bywamy. Tomek zresztą za każdym razem gdy się tylko napił, od razu wyznawał, że mnie nienawidzi. Po co pracować z kimś, kto mnie nienawidzi?
— powiedział w kontekście współpracy z Tomaszem Smokowskim.
Mateusz miał, ma i będzie miał problem ze mną, z Weszło, z moimi pracownikami, problem, którego nie umiem zdiagnozować i rozwiązać. Ale on nie zniknie i wszyscy to wiemy. Mam dość toksyn, agresji słownej, obmawiania, intryg. Nie chce mi się
— stwierdził na temat Mateusza Borka.
Wydaje się, że spór Stanowskiego z Kanałem Sportowym przybrał szczególnie ostry i decydujący charakter właśnie z powodu jego konfliktu z Mateuszem Borkiem. Jak wyznał Krzysztof Stanowski, powziął ostateczną decyzję o opuszczeniu Kanału we wrześniu. Był on wówczas w Hiszpanii na meczu FC Barcelony, gdy pozostali wspólnicy Kanału Sportowego rozwiązali umowę z jego matką, która zajmowała się w ich przedsięwzięciu księgowością. Według Stanowskiego, Mateusz Borek jako główny powód wypowiedzenia podał… polubienie przez nią w mediach społecznościowych wpisu zachwalającego jej syna, a krytykującego pozostałych założycieli Kanału. Sam Stanowski przyznał, że przede wszystkim charakter współpracy z Mateuszem Borkiem wpłynął na jego odejście.
Mateusz mówił, że w firmie, w której jest wspólnikiem, nikt nigdy nie będzie zarabiał więcej od niego. To jest tak głupie, małostkowe, że trudne aż do skomentowania. Ale tu nie chodziło o logikę, a o czyste ego
— wyjaśniał w nagraniu Stanowski.
Gdybym miał najkrócej odpowiedzieć dziś na pytanie, co rozwaliło Kanał Sportowym, to odpowiedziałbym, że zazdrość
— dodał.
Reakcja Borka i Smokowskiego
Na tym jednak nie koniec. Nagranie Krzysztofa Stanowskiego nie pozostało bez echa i doczekało się komentarza ze strony skonfliktowanych z nim twórców Kanału Sportowego. Wyraźnie jednak widać, że wypowiedzieli się oni w o wiele bardziej koncyliacyjnym i wyważonym tonie.
Dochodzimy do wniosku, że warto w pewnym momencie zamilknąć niż mówić za dużo, żeby nie nakręcać niepotrzebnej spirali. Pamiętamy to, co jest dobre i mamy nadzieję, że czas złagodzi emocje. Idziemy do przodu, chcemy cieszyć się przyszłością. Wszystkiego najlepszego Krzysiek na nowej drodze.
— oświadczył Tomasz Smokowski.
Do słów Krzysztofa Stanowskiego odniósł się też Mateusz Borek.
Pewnie w niektórych aspektach każdy pozostanie przy swojej prawdzie. Będzie prawda Matiego, prawda Krzysia. Natomiast przesłuchałem ten materiał, lubię czasami pobawić się w pewną konwencję półartystyczną, mniej poważną, czasem bardziej poważną. Wyciągnąłem kilka naprawdę fajnych, konstruktywnych wniosków. Myślę, że wspólnie z Krzyśkiem - ja mam 50, on 40 lat - też chciałbym za jakiś czas pamiętać tylko dobre rzeczy. I nie chcę nakręcać niepotrzebnej spirali. Ma na pewno Krzysiek rację mówiąc, że jesteśmy zbyt dorośli, za dużo przeżyliśmy, trochę razem zbudowaliśmy. Niech każdy idzie w swoją stronę. Krzysiu, wszystkiego dobrego
— dodał Mateusz Borek.
CZYTAJ TEŻ:
pn/Youtube/WeszłoTV/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/670297-stanowski-odpowiada-na-zarzuty-borka-jest-komentarz-ks