Marek Grabowski, socjolog, prezes Pracowni Badawczej Social Changes, podzielił się swoimi refleksjami po obejrzeniu filmu Agnieszki Holland „Zielona granica”. We wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych wskazał, że „to 2.5 godziny sprawnie zmontowanej opowieści pełnej hardcore’u emocjonalnego, stereotypów, przekłamań i manipulacji”.
Stereotypy, przekłamania, manipulacje
Socjolog podkreślił, że nie jest krytykiem filmowym, więc nie będzie „silił się na analizę artystyczną dzieła”, a „filmu Agnieszki Holland jako wydarzenia istotnego medialnie nie mogłem opuścić (tak jak oglądam rozmaite marsze czy konwencję stron wszelakich)”.
Film ogląda się dość dobrze. To 2.5 godziny sprawnie zmontowanej opowieści pełnej hardcore’u emocjonalnego, stereotypów, przekłamań i manipulacji. Czyli poza dobrym warsztatem filmowym to jednak gó.no. Głębia emocjonalna grup społecznych jest płaska jak deska
— ocenił Grabowski.
Jak wskazał, migranci zostali przedstawieni jako „dobrzy, dość zamożni, wykształceni, kulturalni, elokwentni i znający języki. Cream de la cream swoich krajów całymi rodzinami wybierający się w podróż do Szwecji (sic!)”.
Sama Białoruś w filmie Holland to „sympatyczny kraj ze złodziejami w mundurach, do tego dość brutalnymi. Ale z fajnym lotniskiem”.
A polska Straż Graniczna?
To w zasadzie SS-mani, tyle że bardziej prymitywni od niemieckiego oryginału, ochlapusy, brutalne ćwoki, swołocz
— napisał socjolog.
Odnosząc się do postaci aktywistów dodał, że w „Zielonej granicy” to „nieco zakręceni i z rozbieganym wzrokiem, ale szlachetni, bezinteresowni, nadzieja świata”.
Polska i Polacy to - według Holland - zło
Polską rządzą naziści, a sama Polska to dosłownie bagno, ale to już wiemy od lat. Teraz wybrzmiewa to jednoznacznie i bez symetryzmu. Zwykli Polacy w filmie nie występują, przez chwilę tyłem do widza pojawia się potencjalny szmalcownik. I wystraszona widokiem ciemnoskórych mieszkanka jakiegoś przygranicznego pipidówka. Dobrymi ludźmi są Czesi i Słowacy za gratis przewożący „ciapaków” (jak ich określa ta obleśna SG) zagranicę - nota bene film jest finansowany przez Czechów, więc nie dziwne, że pojawia się ukłon w ich stronę
— możemy przeczytać we wpisie zamieszczonym na Facebooku przez Grabowskiego.
Dopełnieniem obrazu polskiego rasizmu jest epilog. Polacy przyjęli 2 miliony uchodźców z Ukrainy, lecz cóż, ci mieli i pieski i kotki i klatkę z ptaszkiem („ptaszek mi zamarza”). Są biali i można ich zrozumieć bez znajomości francuskiego
— dodał.
Jak socjolog podsumował cały film?
Wizerunkowo Polacy są zwykłymi naziolami. Tak, Holocaust musiał wydarzyć się w Polsce - to oczywiste. Unia też jest zła i na rękę jej takie postępowanie z obcymi przez „rewanżystowski reżim”. Oczywiście nawet naziści mają skrupuły, ale to nie zmienia faktu, że są nazistami kopiącymi kobiety w ciąży i dokonującymi innych okropności o jakich nie śniło się mieszkańcom Francji, UK czy Kanady. Reżyserka nie daje odpowiedzi jak rozwiązać kryzys uchodźczy inaczej niż wpuszczając wszystkich
— napisał Grabowski dodając, że produkcja Holland „dobrze wpisuje się marketingowo w okres przedwyborczy”.
W jego ocenie film warto obejrzeć jako „wzorcowy obraz manipulacji” i pewnie też dlatego, by „wyrobić sobie własne zdanie”, ale „generalnie można ten czas spożytkować owocnej poza kinem lub na innym seansie”.
Sam Grabowski ocenił produkcję na 3/6.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wkt/FB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/663844-grabowski-o-filmie-holland-przeklamania-i-manipulacje