Celnie skomentował były szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP Jakub Kumoch wpis internetowy red. Macieja Pieczyńskiego, który cytuje z kolei Witalija Portnikowa. Znany ukraiński publicysta twierdzi i uzasadnia, że „głównymi sojusznikami Ukrainy w drodze do UE jest nie Polska, ale… Niemcy i Francja”.
Nie Polska, a Niemcy i Francja
Portnikow na łamach portalu infopost.media opublikował tekst „Немає інших сусідів” (Nie ma innych sąsiadów), którego fragment w swoim twitterowym wpisie cytuje dziennikarz Maciej Pieczyński.
Powinniśmy sobie uświadomić, że nasi główni sojusznicy w Europie w kwestii integracji z UE to państwa, które nie mają do nas pretensji historycznych i nie boją się naszej konkurencji jako beneficjenta pomocy oraz jako kraju z potężnym (póki co) rolnictwem. Czyli (nasi sojusznicy to) państwa na zachodzie, a nie w centrum Europy. Nie Polska, a Niemcy i Francja.
— pisze Portnikow otwarcie napiętnując Polskę.
Za co ta krytyka? Za działania Polski zmierzające po pierwsze do uzdrowienia relacji polsko-ukraińskich poprzez uznanie prawdy o Rzezi Wołyńskiej oraz godny pochówek i upamiętnienie ponad 130 tysięcy Polaków wymordowanych w 1943 roku przez Ukraińców. Po drugie zaś za dbanie polskiego rządu o interes polskich rolników poprzez niezgodę na zalewanie Polski przez ukraińskie zboże.
Właśnie Francja - przy wsparciu USA - zmusiła Bułgarię oraz Macedonię Północną, aby usiadły za stołem rozmów, dzięki czemu odblokowana została eurointegracja Macedonii Północnej. Musimy być gotowi właśnie do takiego pośrednictwa. (…) Jakikolwiek kompromis zostanie odebrany jak porażka narodowa, zarówno dla Polaków, jak i dla Ukraińców. Doprowadzi do zniszczenia reputacji, obalania rządów, długich debat parlamentarnych oraz ulicznych starć. Będzie gorąco, bardzo gorąco. Ale innej drogi integracji europejskiej Ukraina nie ma
— kontynuuje cytowany przez polskiego publicystę Portnikow.
Portnikow to ukraiński publicysta, a nie oficjalny głos Ukrainy, rzecznik Zełenskiego itp. Nie. Niezależny od władzy, prozachodni, liberalny, przed wojną krytyczny wobec Zełenskiego
— zastrzega red. Pieczyński dając Portnikowowi prawo do własnych twierdzeń, jednocześnie jednak sugerując czytającym, że są one dowodem dziennikarskiej niezależności. Jakby rozumienie racji polskich mogło być wynikiem jedynie poprawności politycznej.
„Publicyści zrozumieli, że można teraz zdobywać rozgłos”
Na wpis Macieja Pieczyńskiego zareagował m.in były szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP Jakub Kumoch.
Portnikow się natychmiast przyłączył do awantury, co nie jest dziwne. Znam go bodajże 20 lat (z Moskwy nie Kijowa), nigdy nie posądzałem o sympatię wobec Polski. Pisze dobrym językiem, a tezy ma różnej mądrości. Dobrze, że Pan Redaktor zrobił na początku zastrzeżenie
— napisał na Twitterze.
Takich wrzutek i komentarzy będzie po obu stronach dużo. Publicyści zrozumieli, że można teraz zdobywać rozgłos
— dodał, a jego myśl dokończyła red. Maria Przełomiec.
niestety, równie nieodpowiedzialni jak opozycyjni politycy
— napisała.
Na wpis Pieczyńskiego zareagował także min. publicysta wPolityce.pl Marek Budzisz.
Warto dostrzec, że jak wciąż brak oficjalnej reakcji Ukrainy na polskie oczekiwania ws. Rzezi Wołyńskiej, tak nie ma ich wobec kolejnych aroganckich i niechętnych wobec Polski wypowiedzi i postaw nie tylko urzędników, ale i - jak się okazuje - publicystów ukraińskich.
CZYTAJ TAKŻE:
rdm/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/658096-kumoch-o-antypolskich-tezach-portnikowa-tak-zdobywa-rozglos