Z rozbawieniem obserwuję podniecenie po opozycyjnej stronie, związane z rzekomym zagrożeniem dla wolności mediów w Polsce. Listy piszą, apele ogłaszają. W międzyczasie biedaki z grupy TVN, najgłośniej krzyczące o zagrożeniach, podliczyły właśnie ubiegłoroczne zyski: na czysto (netto) 331 milionów złotych, przy ponad 2 miliardach 100 milionach złotych przychodów ze sprzedaży. W innych prywatnych koncernach równie tłuste lata.
Wbrew propagandzie do mediów opozycyjnych i radykalnie opozycyjnych płynie szeroka rzeka pieniędzy ze źródeł publicznych: samorządowych, spółek z udziałem skarbu państwa, ministerstw. I tak na przykład Ministerstwo Klimatu i Ochrony Środowiska w latach 2021-2022 wykupiło w Grupie Eurozet kampanie za 2,5 miliona złotych. A przecież był to czas ostrego sporu o Odrę i Turów.
Za rządów Tuska media propolskie na żadną reklamę liczyć nie mogły i gdyby wrócił on do władzy, liczyć nie będą mogły. Dziś nie są w żaden sposób faworyzowane - ich udział w budżetach reklamowych spółek skarbu państwa jest w sumie może kilkuprocentowy. Jedyne, czego jesteśmy świadkami, to mniejsza niż kiedyś dyskryminacja. Podobnie fałszywy charakter mają zarzuty wobec mediów publicznych. Atakuje się ich wzmocnienie po roku 2015 w ogóle pomijając kluczowy element: w warunkach państwa postkomunistycznego, po kilkudziesięciu latach od rozdania koncesji, tylko w ten sposób można było zmniejszyć dyskryminację wyborców patriotycznych i konserwatywnych. Przewaga jaką do tego czasu miały ośrodki lewicowo-liberalne była dla Polaków upokarzająca i poniżająca: kilkadziesiąt procent Polaków nie miało swojej medialnej reprezentacji. Wszystkie największe stacje telewizyjne, radiowe, portale i gazety to samo śmieszyło, to samo oburzało, tak samo klaskały jednej stronie sporu politycznego, śpiewały Tuskowi z Lisem „100 lat!”.
Miało to swoje tragiczne dla Polski skutki: realne problemy społeczne nie były dostrzegane, skandale i złodziejstwa zamiatane pod dywan, nikt nie opisywał procesu zwijania państwa i wojska, nikt nie nazywał przyczyn emigracji młodych, którymi były złe, kolonialne rządy.
Dziś system medialny nie jest idealny ale wszystkie grupy społeczne, wszelkie istotne postawy ideowe są w mediach reprezentowane. W zasięgu pilota każdego Polaka są stacje antyrządowe, próbujące szukać jakiegoś balansu, popierające racje rządu; lewicowe i prawicowe.
W istocie to właśnie wyjątkowa na tle opanowanego przez okrutną tyranię Wschodu i miękki zamordyzm politycznej poprawności Zachodu wolność Polaków jest powodem tych histerii. Wolność jest niebezpieczna. Wolność osłabia władzę samozwańczych kapłanów demokracji, autorytetów postępowych, aktywistek i aktywistów promujących coraz to nowe „izmy” i „transe”.
To dzięki faktycznej wolności słowa polska była w stanie przełamać tyle niemożności, skutecznie obronić granicę wschodnią, nie zgodzić się na mechanizm przymusowej relokacji, zbudować silny Orlen, odbudować armię, przekopać Mierzeję Wiślaną, odzyskać setki miliardów złotych i przekierować je na cele prorodzinne i prospołeczne. Dzięki niej skutecznie przeciwstawiamy się - wraz z Węgrami - niemieckim próbom budowy scentralizowanego potwora pożerającego do reszty kompetencje państw narodowych.
Krótko po ewentualnej wygranej obecnej opozycji w Polsce zapanowałby medialny zamordyzm. Najpierw wykluczyli by tzw. symetrystów czy tych tak pewnych siebie redaktorów, którzy nie rozumieją iż szczeliny wolności także w mediach komercyjnych istnieją dzięki efektowi rządów Prawa i Sprawiedliwości. Potem spróbują wykończyć resztę.
System III RP, stworzony przez Michnika i Kiszczaka, nigdy nie był w stanie funkcjonować w warunkach pluralizmu. Dziś dodatkowo presję wzmacniają trendy i pieniądze płynące od lewicowej międzynarodówki, którą polska krnąbrność doprowadza do szału.
Redaktorki i redaktorzy dziś podpisujący apele w obronie wolności słowa przyklasnęliby temu z entuzjazmem.. Całość systemu medialnego byłaby konsekwentnie przesuwana na lewo, bo przecież celem jest reedukacja społeczeństwa. Każdego. Redaktor Jacoń wskazuje kierunek.
Trwająca wielka nagonka na media propolskie służy przygotowaniu gruntu pod tę akcję. Od Polaków zależy czy dadzą się oszukać. Potem protestować i znowu wybić się na niepodległość będzie dużo trudniej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/653287-najpierw-zetna-tzw-symetrystow-potem-reszte