Świat amerykańskiej polityki i mediów, ale także zainteresowani z całego globu, w napięciu oczekiwali na ogłoszenie wejścia do kampanii wyborczej przez Rona DeSantisa. ten konserwatywny gubernator Florydy uważany jest słuszni za jedynego polityka mogącego powalczyć z Donaldem Trumpem w republikańskich prawyborach. Forma startu miała być nowatorska: w rozmowie (tylko audio) prowadzonej na platformie Twitter przez wynalazcę Davida Sacksa, z udziałem Elona Muska i oczywiście DeSantisa. Sukces wydawał się murowany - zarejestrowały się setki tysięcy chętnych do wysłuchania rozmowy, w tym autor tego tekstu.
Musk zachwalał wydarzenie jako historyczne gdyż pierwszy raz w dziejach poważny kandydat na prezydenta miał ogłosić start za pośrednictwem mediów społecznościowych. Czy tak się stało? Nie wiadomo gdyż technologia zawiodła. Rozmowę co chwila rwało, Musk komentował, że serwery są przegrzane, a w pewnym momencie wydarzenie po prostu, bez słowa wyjaśnienia, skasowano.
Amerykańskie portale zajmujące się polityką i mediami jednoznacznie oceniły to jako katastrofę. Uwagę skupiły techniczne wpadki, a nie wejście do gry DeSantisa. Na Twitterze mocy nabiera prześmiewczy trend DeSaster (katastrofa). Nie pomogła nawet jednoczesna z próbą startu niedoszłego wywiadu u Muska publikacja kampanijnego klipu:
Podkreśla tam, że „Nasz kraj idzie w złym kierunku”
Do wpadki konkurenta w szokującym stylu nawiązał Donald Trump, ogłaszając fejkową rozmowę - parodię, w której wziąć mieli udział rzekomo biorą sam Trump, Musk, DeSantis, lewicowy spekulant i bilioner George Soros, szef Światowego Forum Ekonomicznego Klaus Schwab, były wiceprezydent Dick Cheney oraz - uwaga! - diabeł i niemiecki zbrodniarz Adolf Hitler.
Rzekomy spór o to kto jest przy mikrofonie kończy rzekomy Trump:
„Diable, zaraz skopię ci tyłek. Hitlerze, już nie żyjesz. Dick Cheney brzmi, jakby wkrótce dołączył do Hitlera. Schwabie i Sorosu - wsadzę was obu do więzienia. A Ron DeSanctimonious (świętoszkowaty) może pocałować mój duży, piękny prezydencki tyłek w 2024 roku
— stwierdza.
Do wpadki nawiązał także prezydent Joe Biden, zamieszczając na Twitterze odniesienie do własnej strony kampanijnej, z komentarzem: „ten link działa”. W kolejnym wpisie zaatakował go już także programowo:
Wnioski? Ciekawe także dla nas. Nowinki kampanijne są fajne, ale najpierw muszą być przetestowane. Lepsze bywa tutaj wrogiem dobrego. A zanim coś się zniszczy, jakąś formę przekazu, warto sprawdzić, czy nowa w ogóle działa. Niektórym eksperymentatorom medialnym na prawicy to doświadczenie amerykańskie dedykuję. Cena może być słona.
Oczywiście, to dopiero start. DeSantis może się odbić, ma wielkie atuty, wielki sukces Florydy za sobą i świetny program, jest też młodszy od Trumpa, a patrząc z polskiego punktu widzenia, mniej podatny na rosyjskie manipulacje. Ale do gry wchodzi się tylko raz, i ten moment przegrał.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/647943-katastrofa-na-starcie-kampanii-desantisa