„Jeśli ktoś podejrzewa dalajlamę o to, że przed kamerami molestuje dziecko, to sam ma problem, a jego podejrzenia więcej mówią o nim samym” - przekonuje znawca buddyzmu tybetańskiego, Adam Kozieł (Helsińska Fundacja Praw Człowieka) w rozmowie z tygodnikiem „Newsweek”.
Kontrowersyjne nagranie z Dalajlamą XIV
W Wielkanocny Poniedziałek ogromne kontrowersje w sieci wywołało nagranie, na którym tybetański przywódca i laureat Pokojowej Nagrody Nobla, Dalajlama XIV, prosi młodego chłopca, aby „possał mu język”.
Jego Świątobliwość często droczy się z ludźmi, których spotyka, w niewinny i żartobliwy sposób, nawet publicznie i przed kamerami
— brzmiało wydane później oświadczenie biura dalajlamy. Przywódca przeprosił również chłopca, jego rodzinę oraz wszystkich, którzy mogli poczuć się dotknięci.
To jest niestosowne i nikt nie powinien tego usprawiedliwiać
— napisała na Twitterze działaczka na rzecz praw człowieka, Deepika Pushkar Nath, która zamieściła w sieci nagranie z lutego, pokazujące wyżej opisaną sytuację.
Znawca buddyzmu tybetańskiego broni duchowego przywódcy
Innego zdania jest jednak znawca buddyzmu tybetańskiego i przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Adam Kozieł.
Dalajlama (…) podkreśla, iż żałuje, że mógł komuś sprawić przykrość. Mimo to ludzie na Zachodzie dalej widzą w jego zachowaniu coś zdrożnego – zapewne dlatego, że patrzą przez pryzmat własnych doświadczeń
— stwierdził w rozmowie z „Newsweekiem”.
Dziennikarz tygodnika, Jacek Pawlicki, zwrócił uwagę swojego rozmówcy na fakt, że patrzymy na sytuację „raczej przez pryzmat skandali pedofilskich w Kościele katolickim”. Wówczas ekspert odpowiedział, że Tybetańczycy nie dostrzegają podtekstu seksualnego w ssaniu języka.
Takie jest doświadczenie ludzi Zachodu
— skonstatował.
(…) jeśli ktoś podejrzewa Dalajlamę o to, że w biały dzień, przed kamerami, molestuje dziecko, to sam ma problem, a jego podejrzenia więcej mówią o nim samym niż o Dalajlamie. Są przecież jakieś granice absurdu!
— podkreślił, dopytywany, czy można zatem powiedzieć, że tybetański przywódca duchowy i religijny nie zrobił nic złego.
W ocenie Adama Kozieła, sprawę z lutego można byłoby uznać za zamkniętą, jednak została „rozdmuchana” przez zachodnie mainstreamowe media, które uczyniły z niej „sensację”. Dodatkowo zadziałały hasztagi „#dalailama #scandal” w mediach społecznościowych.
Coś mi się widzi, że bycie znawcą buddyzmu tybetańskiego wymaga mocnych nerwów
Napiszmy wprost. Mądrzej jest nie wspomnieć o tym, bo to wcale nie jest podobne. To nie przychodzi do żadna rubryka.
A teraz proszę sobie wyobrazić, co działoby się w „Newsweeku”, gdyby podobnej rzeczy dopuścił się którykolwiek papież - czy to obecny i żyjący, czy też któryś z poprzedników Franciszka na Tronie Piotrowym…
CZYTAJ TAKŻE: Szokujące zachowanie Dalajlamy! Przywódca pocałował chłopca w usta i powiedział: „Possij mi język”. Jest oświadczenie
aja/Twitter, Newsweek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/642283-kuriozalna-obrona-dalajlamy-xiv-w-newsweeku