Atak na świętego Jana Pawła II musimy widzieć w szerszym kontekście. Był przecież przygotowywany - temu służyła wieloletnia kampania budująca zbitkę ksiądz=pedofil poprzez maniakalne skupianie się na przestępstwach popełnionych przez duchownych przy marginalizowaniu wypadków zbrodni pedofilii wśród innych grup zawodowych, społecznych. Do tego ataku hodowano całą grupę uległych „publicystów katolickich”, pompowanych w mediach radykalnie wrogich Kościołowi. Mieli wejść do gry na całego, z otwartą już przyłbicą, w momencie uderzenia na największy autorytet Polaków, na świętego, którego słowa wciąż są w naszych sercach. I weszli. Bez wstydu, bez żenady. Może musieli.
A jednak, Polacy papieża-Polaka przed oszczerstwem obronili. Co autorom tej obrzydliwej nagonki poszło nie tak?
Przede wszystkim pamiętajmy, że uderzają w naprawdę świętego, krystalicznie czystego kapłana, którego życie było tysiące razy sprawdzane. Amunicja była podłej jakości, tak słabej, że ubecy w latach 50. uznali (w wątku kardynała Sapiehy) ją za śmiecie. Schylili się po nią funkcjonariusze potężnych mediów, przepakowali, spryskali perfumami, ale niczego to nie zmieniło.
Podjęły walkę z kłamstwami niezależne media. Dlatego zresztą są tak wściekle atakowane podłymi manipulacjami i tak uparcie nękane pozwami sądowymi. Tysiąc razy ogłoszono, że nic nie znaczymy, a w kluczowych momentach okazuje się, że jednak bardzo znaczymy.
TU DUŻO ZALEŻY OD PAŃSTWA: Nas się nie da zmęczyć czy zastraszyć. Pod jednym warunkiem: że w tym krytycznym roku będą państwo z nami. Dlatego prosimy o ten gest pomocy
Po drugiej stronie jest pycha. Ci ludzie żyją w bańce klakierów i nagród, które sami sobie przyznają. Nie rozumieją, że ich fałsz i obłuda jest przez Polaków dostrzegana.
Nie doceniono też zdolności wolnych Polaków do mobilizacji. Szkoda, że pracy organicznej na co dzień nie jest więcej, ale doceńmy i zrywy. Ten odegrał wielką rolę. Mimo złej pogody miliony Polaków w różnej formule pokazało niezgodę na ten pokaz kłamstwa i podłości wobec papieża, któremu świat, a my szczególnie, zawdzięczamy tak dużo.
Ubeckie kłamstwo powielone przez potężne media upadło. Nie mogę jednak uwolnić się od myśli, ile ofiar uszło tej medialnej maszynie pogardy na sucho? Ile razy - stosując takie same metody - źli ludzie osiągnęli swój cel? Ilu osobom bandycko odebrano (nawet jeśli na chwilę) dobre imię? Spokój? Możliwość działania? Zepsuto relacje z przyjaciółmi, bliskimi? Zniszczono zdrowie?
Wielu.
W czasie pielgrzymki w 1991 roku, w Olsztynie, Jan Paweł II mówił o znaczeniu ósmego przykazania.
Niewiele daje wolność mówienia, jeśli słowo wypowiadane nie jest wolne. Jeśli jest spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem, może nawet nienawiścią lub pogardą dla innych - dla tych na przykład, którzy różnią się narodowością, religią albo poglądami. Niewielki będzie pożytek z mówienia i pisania, jeśli słowo będzie używane nie po to, aby szukać prawdy, wyrażać prawdę i dzielić się nią, ale tylko po to, by zwyciężać w dyskusji i obronić swoje - może właśnie błędne - stanowisko.
Słowa mogą czasem wyrażać prawdę w sposób dla niej samej poniżający. Może się zdarzyć, że człowiek mówi jakąś prawdę po to, żeby uzasadnić swoje kłamstwo. Wielki zamęt wprowadza człowiek w nasz ludzki świat, jeśli prawdę próbuje oddać na służbę kłamstwa. Wielu ludziom trudniej wtedy rozpoznać, że ten świat jest Boży
— podkreślił papież.
Tak, słowo spętane egocentryzmem, kłamstwem, podstępem, może nawet nienawiścią lub pogardą dla innych może zabijać. Próbowano zabić papieża po śmierci. Próbuje się zabijać tą metodą codziennie.
Straszne mamy te nasze niektóre wielkie komercyjne media. Jedno dobre, że może niektórzy przejrzeli na oczy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/641150-ile-ofiar-uszlo-tej-medialnej-maszynie-pogardy-na-sucho