„Przeczytałem tekst Renaty Grochal w ‘Newsweeku’ i uważam, że najnowsza okładka w tym tygodniku to największy skandal i nieodpowiedzialność od bardzo wielu lat i będzie się ona śnić po nocach Tomaszowi Sekielskiemu. Poniżej weryfikuje treści, czego nie zrobiła sama redaktor” - tak swoją serię wpisów na temat okładkowego tekstu z najnowszego wydania „Newsweeka” rozpoczął Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej.
„Sfałszowane wybory” - to groźne hasło można przeczytać na najnowszej okładce „Newsweeka”. Wewnątrz jest tekst Renaty Grochal, która zdecydowała się na podstawie wypowiedzi jednej osoby, byłego działacza PiS Marka Zagrobelnego straszyć, że wybory mogą zostać sfałszowane.
W ostatnich wyborach w 27 tys. komisjach wyborczych pracowało ponad 200 tys. osób. Przez 10 lat „przewinęło” się przez komisje przynajmniej pół miliona osób, a tygodnikowi udało się dotrzeć do 1 (słownie: jednego) świadka fałszowania i na nim opiera swoją tezę i okładkę
— napisał w swojej analizie Pawłowski.
Prezes OGB boleśnie konfrontuje z rzeczywistością kolejne fragmenty wspomnianego artykułu. Wystarczą do tego powszechnie dostępne dane, do których najwyraźniej nie sięgnęła autorka tekstu.
To treść tekstu najłatwiej zweryfikować: Zacznijmy od exit poll. Pod lokalami wyborczymi od lat przeprowadza badanie IPSOS. W 2019 roku różnica w wyniku PiS podana przez PKW a badaniem exit poll wyniosła 0,01 p.p. Czy w fałszowaniu wyników wyborów bierze udział IPSOS?
— zapytał retorycznie.
Dostawianie krzyżyków: Teorię można obalić w 5 minut sprawdzając dane PKW. Liczba głosów nieważnych z wyborów na wybory maleje. W 2011 było to 4,52 proc., w 2015 - 2,53 proc. a w 2019 - 1,11 proc. Za czasów PO było ich 3x więcej. Czy oznacza to, że za PO się bardziej fałszowało wybory? Gdyby autorka tekstu poświęciła 5 minut na sprawdzenie tej tezy znalazłaby mapę, która pokazuje że większy odsetek nieważnych głosów znajdziemy na zachodzie i północy Polski, gdzie przewagę mają wyborcy opozycji (czyli rozumiem też w komisjach). To kto w końcu fałszuje?
— kontynuował Pawłowski.
Głosy z zagranicy: Powinno się maksymalnie ułatwiać głosowanie za granicą, ale mówienie że to wypaczy wynik wyborów to kłamstwo. Głosy z zagranicy „wpadają” do jednego okręgu do Senatu (tu zawsze wygrywa opozycja) i do okręgu 19 (Warszawa) wpływ na wynik to max 1 mandat
— dalej punktował tekst „Newsweeka” prezes OGB.
W pewnym miejscu tekstu pojawił się argument, że… politycy opozycji nie będą wiedzieli, gdzie są nowo tworzone komisje wyborcze.
Niewidzialne nowe komisje: To argument tak absurdalny, że aż odębiałem. Opozycja nie będzie wiedziała o nowych obwodach do głosowania tylko wtedy jak im Kaczyński wyłączy internet bo wtedy nie będą mogli skorzystać z wyszukiwarki PKW… Absurdów i tez z palca w tym artykule jest dużo więcej, każdy może sam ocenić
— zaznaczył Pawłowski.
Łukasz Pawłowski na koniec zwraca uwagę na poważną kwestię - takie skandaliczne i absurdalne teksty, jak ten „Newsweeka”, są po prostu niebezpieczne dla społeczeństwa, bo mogą doprowadzić do powyborczych zamieszek, takich jak te w USA i Brazylii. Po porażce opozycji wyborcy KO mogliby wpaść na pomysł, by szturmować Sejm lub siedzibę Państwowej Komisji Wyborczej.
Dlaczego to wszystko ważne, bo okładki jak ta „Newsweeka” mogą doprowadzić do ludzkich tragedii jak 6 stycznia w USA czy ostatnio w Brazylii. Ponad 50 proc. wyborców KO nie wierzy, że wybory będą uczciwe. Jeśli PiS utrzyma się u władzy to właśnie oni mogą szturmować Sejm czy PKW. Szczególnie, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że pierwszy raz w historii zwycięska partia otrzyma mniej mandatów. Nawet 3 p.p. przewagi KO nad PiS może nie dać jej przewagi mandatowej. Wynika to z ordynacji wyborczej, ale kto to wyjaśni wyborcom w dniu wyborów?
— napisał Pawłowski.
Fala komentarzy po analizie Pawłowskiego
Szczegółowa analiza Łukasza Pawłowskiego wywołała duże wrażenie na komentujących w sieci. Poniżej niektóre komentarze w tym temacie.
Abstrahując od wielu niedorzeczności w artykule N, nie jest on przypadkowy.Powtarza to co już sufluje Tusk. To znaczy, że liczy się z bardzo prawdopodobną porażką i oswaja z nią swoich wyborców. Sugestia sfałszowania ma ściągnąć z niego odpowiedzialność i dać paliwo do zadymy po.
Bardzo ciekawy wątek
Człowiek kojarzony zdecydowanie bardziej z opozycją, niż z PiS, rzetelnie i metodycznie masakruje najgłupszy tekst w historii okładkowych tekstów @NewsweekPolska. Polecam lekturę wątku.
Znakomita analiza. Brawo. Oby więcej takich głosów rozsądku a mniej tępej partyjnej propagandy w rzekomo niezależnych mediach
Tak to jest jak plemienność przysłania zdolność do myślenia. Duch Tomka Lisa nadal obecny w biurach Newsweeka.
Można tylko podziękować za głos rozsądku.
Nie ma Pan litości dla oceny warsztatu dziennikarskiego Pani Redaktor. Jest Pan okrutny
tkwl/Twitter/Newsweek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/634042-to-trzeba-przeczytac-prezes-ogb-punktuje-tekst-newsweeka