„Mieszkam w Berlinie sześć lat. Przez piętnaście lat w Warszawie nie spotkało mnie tyle plag, co tutaj” - pisze na portalu kobieta.onet.pl Ewa Wanat, była szefowa Radia TOK FM. Jak przyznaje, do Niemiec wyjechała po wygranej PiS. Mimo wstrząsających przeżyć, kocha Berlin i wyraża zadowolenie, że do stolicy RFN „uciekają” ludzie z Polski.
Ewy Wanat plagi berlińskie
Co spotkało Ewę Wanat w Berlinie? Z lektury jej tekstu na kobieta.onet.pl można odnieść wrażenie, że same tragedie lub - jak pisze dziennikarka - same „plagi”.
O mało nie zostałam napadnięta, dużo nie brakowało, a rozjechałaby mnie ciężarówka, gdy jechałam na rowerze, zalało mi mieszkanie
— opisuje Wanat życie w stolicy Niemiec.
Mieszkam w Berlinie sześć lat. Przez piętnaście lat w Warszawie nie spotkało mnie tyle plag, co tutaj
— przyznaje była szefowa TOK FM.
Dziennikarce na emigracji nie podoba się także to, że kierowcy nie przepuszczają pieszych, w wielu miejscach nadal nie można płacić kartą, a „w metrze okropnie śmierdzi”. To nie jedyne niedogodoności, których Ewa Wanat doświadcza w Berlinie. Dalej dowiadujemy się bowiem, że mieszka w kamienicy, w której „od czterech dni nie działa ogrzewanie”, nie ma również ciepłej wody.
Na całe szczęście po przeciwnej stronie ulicy mam klub fitness. Tam się kąpię i co wieczór siedzę w saunie. Nagromadzonego ciepła starcza mi jeszcze na kilka godzin
— pisze.
„Powietrze coraz cięższe”
Sądziła, że w Berlinie spędzi najwyżej rok.
Kiedy w 2015 r. starłam się o grant na napisanie książki o tym, jak Niemcy z kraju, który zgotował światu okrutną wojnę, stały się jednym z najbardziej otwartych społeczeństw Europy
— dowiadujemy się z tekstu Wanat.
Dziennikarka wspomina, że wcześniej przebywała w Niemczech w latach 1985-1990
W 2005 r., wraz z pierwszą wygraną PiS, mój entuzjazm zmalał. W 2010 r., po katastrofie smoleńskiej i rozpętanej potem wojnie polsko-polskiej, w ogóle wyparował. Zaczęło mi być coraz mniej wygodnie w Polsce. Powietrze coraz cięższe, coraz więcej koni, z którymi się trzeba kopać. A życie tylko jedno i coraz krótsze
— czytamy dalej.
„Kocham to miasto jak żadne inne”
Czy po wszystkich ciężkich przeżyciach Wanat wróci do Warszawy? Jak na razie dziennikarka nie ma takiego zamiaru.
Mieszkam tu, bo kocham to miasto. Jak żadne inne. Częściowo te niedostatki rekompensuje to, jak często się ludzie do siebie uśmiechają na ulicy. I powietrze, którym się lżej oddycha, nie tylko dosłownie, ale i w przenośni. Ta przenośnia nawet ważniejsza niż
— podkreśla.
Tu się nie liczy ani wypchany portfel, ani zadarty nos na stanowisku. W berlińskim różnorodnym tłumie każdy jest u siebie i każdy może być, kim chce. Stolica Niemiec przyciąga artystów, twórców różnej maści, freaków. Z Polski przyjeżdżają informatycy, projektanci, graficy, filmowcy, a nawet poeci
— pisze była szefowa TOK FM.
Poznałam mnóstwo osób LGBT+, które od czasu przejęcia władzy przez PiS uciekły do Berlina, żeby normalnie, godnie żyć
— dodaje dziennikarka.
To miasto jest w ciągłej przemianie, w ruchu, pulsuje. Jest i brzydkie, i piękne. Ma zachwycające miejsca i swoje ciemne strony. Nie jest bezpieczne, statystyki kryminalne są tu dużo wyższe niż w Warszawie. Jednak czuję się bezpieczna. Czuję, że Berlin nade mną czuwa
— czytamy dalej.
Była szefowa radia Tok FM poznaje uroki życia w kraju szalejącej praworządności i multikulti. Można odnieść wrażenie, że tęskni za życiem pod rządami „pisoskiego reżimu”, od którego uciekła. Leming vs rzeczywistość - 0:5
aja/Onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/629405-w-polsce-lepiej-niz-w-niemczech-zaskakujace-wnioski-wanat