Powoli rozjaśnia się dlaczego tak wielki kontratak lewicowego establishmentu wzbudziło przejęcie platformy mediów społecznościowych Twitter przez przedsiębiorcę, wynalazcę, innowatora Elona Muska. Chodziło oczywiście o możliwość wpływu na obieg myśli i informacji, ale jak się okazuje, nie tylko.
Musk ujawnia bowiem szokujące informacje o tym, jak działał Twitter. Amerykańskie wolne media (bo lewicowe udają, że tematu nie ma) uważają to dziś temat numer jeden. Otwarcie mówią o długotrwałym i świadomym łamaniu konstytucji i wolności wypowiedzi przez władze Twittera, o bezprawnej ingerencji w życie publiczne i politykę.
Czytam na portalu Foxnews.com:
Drugi pakiet tak zwanych „Akt Twittera” („Twitter Files”) rzuciła światło na praktykowane przez firmę potajemnym umieszczaniu na czarnej liście określonych wpisów i użytkowników.
Prześledzenie ujawnionych dokumentów wykazuje, że zespoły pracowników Twittera zbudowały czarne listy, blokując nielubianym tweetom wejście na listę trendów, aktywnie ograniczając widoczność kont poszczególnych użytkowników a nawet całych tematów. Wszystko w sekrecie, bez informowania użytkowników.
Oto jeden z przykładów. Popularny konserwatywny publicysta Dan Bongino (@dbongino) został w pewnym momencie wprowadzony na „czarną listę wyszukiwania” - zwróćmy uwagę na dopiski na dole, to zdjęcie z wewnętrznego systemu Twittera.
Konserwatywny aktywista Charlie Kirk (@charliekirk11), założyciel organizacji-ruchu „Turning Point USA” został oznaczony hasłem „Do Not Amplify” - „nie wzmacniaj”. Co de facto znaczy - wygaszaj.
Co ciekawe, autorka śledztwa Bari Weiss przypomina, że Twitter zaprzeczał, że robi takie rzeczy.
W 2018 roku Vijaya Gadde (wówczas szefowa departamentu za to odpowiadającego) i Kayvon Beykpour (szefowa produktu) stwierdziły: „Nie robimy shadow banów, nie wyciszamy użytkowników. I dalej: „A już na pewno nie wyciszamy ze względu na poglądy polityczne i ideologiczne”.
Dziś okazuje się to kłamstwem.
Weiss stwierdza:
Pomyślcie o filtrowaniu widoczności (visibility filtering - VF) jako sposobie na tłumienie tego, co ludzie widzą na różnych poziomach. To bardzo potężne narzędzie - powiedział mi jeden z ważnych pracowników Twittera. Filtrowanie widoczności odnosi się do kontroli tego, co widzi użytkownik.
Używali tego do blokowania wyszukiwań poszczególnych użytkowników, do ograniczania zakresu wykrywalności określonego tweeta, blokowania wyświetlania postów wybranych użytkowników na stronie „trendy” oraz od włączenie do wyszukiwania hashtagów.
Wszystko bez wiedzy użytkowników”.
Jeden z inżynierów Twittera powiedział Weiss:
„Całkiem kontrolujemy widoczność wpisów. I mocno kontrolujemy rozpowszechnianie twoich treści. Zwykli ludzie nie wiedzą, ile robimy”.
Decyzje dotyczące kont uznanych za szczególnie niebezpieczne dla lewicy, zapadały na najwyższych szczeblach koncernu.
Jednym z kont, które na to „zasłużyło” było @libsoftiktok. Znalazło się nie tylko na czarnej liście trendów, ale i na kilku innych. Zawieszano je sześciokrotnie, za każdym razem aż na tydzień.
Sprawa budzi oburzenie i przerażenie jak daleko zaszło ograniczenie wolności słowa. Zapewne nie tylko na Twitterze, zapewne to tylko czubek góry lodowej. Wspomniany wyżej Charlie Kirkmówił w Fox News, że wyciszano go i cenzurowano brutalniej i dokładniej niż konto państw i organizacji terrorystycznych. A kiedy o tym mówił, oskarżano o hołdowaniu teoriom spiskowym, wyszydzano i obrażano.
Dodam, że nie mam wątpliwości iż takie same mechanizmy zapewne funkcjonują w Polsce. I nie tylko na Twitterze, nie tylko na platformach społecznościowych ale i w mediach, na rynku reklamy, dystrybucji, na uczelniach, w korporacjach. Takie są źródła wielu sukcesów ludzi lewicy - czysta przemoc, niejawne mechanizmy blokujące, cenzura i łamanie elementarnych zasad demokracji.
Kiedy więc agencje światowe przynoszą informacje o procesach wytaczanych przez byłych menadżerów Twittera Elonowi Muskowi, jakoś trudno nam o współczucie.
Rzekoma „prawicowa teoria spiskowa” właśnie się potwierdziła. Na Twitterze obowiązywała czarna cenzorska lista konserwatywnych głosów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/625638-ta-prawicowa-teoria-spiskowa-wlasnie-sie-potwierdzila