Czy dziennikarz Grzegorz Rzeczkowski pisząc artykuł na temat afery podsłuchowej, który został niedawno opublikowany w tygodniku „Newsweek”, pominął dla niego niewygodne fakty? Pytania na ten temat zadali mu dziennikarze Cezary Gmyz i Piotr Nisztor. Co odpowiedział Rzeczkowski?
CZYTAJ WIĘCEJ:
Gmyz zapytał Rzeczkowskiego, dlaczego ten nie opublikował odpowiedzi Marka Falenty na zadane mu pytania.
Hej @RzeczkowskiG powiedz mi młody człowieku czemu nie opublikowałeś odpowiedzi @MFalenta w swoim tekście? Choć ich Ci udzielił. Dziś ukazują się w Rzepie. Psuły ci narrację? Dziwię się, że @sekielski puścił ci ten shit do druku
— napisał na Twitterze Gmyz.
Na wpis korespondenta TVP Info odpowiedział sam Rzeczkowski.
Zrozumienie tekstu dłuższego niż partyjny przekaz wyraźnie przerasta intelektualne możliwości funkcjonariusza Gmyza. Łgarstwo ma jednak krótkie nogi
— odpowiedział dziennikarz, dołączając do wpisu fragmenty swojego artykułu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Publikacja „Newsweeka” o aferze taśmowej to dom wariatów. Wewnętrznie sprzeczna, pełna gwałtów na logice
Do wpisu Gmyza odniósł się również dziennikarz śledczy Piotr Nisztor, który również zarzucił Rzeczkowskiemu, że ten pominął pewne fakty.
Wszystko wskazuje że miał też odpowiedz z prokuratury o tym, że wątek rosyjski z zeznań Marcina W. jest badany. To tez pominął
I również na ten wpis odpowiedział dziennikarz „Newsweeka”.
To oczywiste kłamstwo mające przykryć niewygodne fakty. Dowody poniżej.
Wpis ten spotkał się z odpowiedzią Nisztora.
Szkoda tylko ze zabrakło precyzyjnej informacji, ze wątek rzekomej sprzedaży taśm Rosjanom został wyłączony do oddzielnego prowadzenia i śledztwo w tej sprawie się toczy. Zamiast tego manipulacje i pół prawdy naginane pod tezę.
kk/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/620456-czy-dziennikarz-newsweeka-pominal-niewygodne-fakty