Szaloną odwagą jest atakowanie Jacka Kurskiego przez Macieja Stuhra. A chwalebną gra w rosyjskim serialu pokazywanym w telewizji Gazpromu.
CZYTAJ TAKŻE: Żadnych hamulców! Pełen jadu wywód Stuhra o Jacku Kurskim: „Jest Pan złem. Woronicza 17 to miejsce wstydu i hańby”
Istnieje niewielka możliwość, że to tylko rola. Ale narracja jest zbyt osobista, żeby o rolę chodziło, choć o teatr zapewne tak. Teatr, czy raczej spektakl - w rozumieniu, jakie nadał temu pojęciu Guy Debord w swych esejach „Społeczeństwo spektaklu” i „Rozważania o społeczeństwie spektaklu”. Tylko dlaczego to jest spektakl nienawiści? Chodzi o Macieja Stuhra i jego napisany wieczorem 6 września na Facebooku list do Jacka Kurskiego. Może Maciej Stuhr nie dostał jakichś propozycji od TVP? Choć o to nie powinien mieć żalu, bo zrekompensowała mu to TVN i inne stacje, w których produkcjach występuje w takiej obfitości, że wręcz do wykończenia widza.
Maciej Stuhr napisał:
Jest Pan odpowiedzialny za rozlanie się tak gigantycznej fali nienawiści, że dosięgła ona także mnie. Człowieka, który jeśli o coś się kiedyś modlił, to o to, żeby nie dotknęła go nigdy nienawiść. Zamienił Pan adres Woronicza 17 [mieści się tam główna siedziba TVP] w miejsce wstydu i hańby, choć raczej… beki, żenady i globalnego pośmiewiska…
Wszystko to byłoby pewnie mniej żenujące, gdyby nie pewien epizod w życiorysie aktora.
Otóż Maciej Stuhr wystąpił w rosyjskim serialu kryminalnym „Bezsenność”. Wyprodukowała go w 2014 r. rosyjska firma Dixi TV i był pokazywany w streamingu, jednak popularność zdobył wtedy, gdy kupiła go i pokazała telewizja NTV należąca do Gazprom-Media. Czyli to tak, jakby chodziło o telewizję należącą do samego Władimira Putina, bo Gazprom to Putin. Zanim ukończono serial, Rosja zdążyła 20 lutego 2014 r. napaść na ukraiński Krym i go anektować.
Podczas kręcenia zdjęć Maciej Stuhr mógł się łudzić, że pracuje w Rosji, której władze i duża część społeczeństwa nie mają jeszcze ukraińskiej krwi na rękach, choć miały już na rękach krew czeczeńską i gruzińską oraz rosyjską, bo Putin godził się też na zabijanie niewygodnych Rosjan. Na przykład na zabicie 7 października 2006 r. dziennikarki Anny Politkowskiej. Wprawdzie polityka Borysa Niemcowa kazał zabić 27 lutego 2015 r., czyli już po nakręceniu „Bezsenności”, ale Stanisława Markiełowa, prawnika i dziennikarza, siepacze Putina zabili 19 stycznia 2009 r. A razem z nim dziennikarkę Anastazję Baburową. Prawnika i obrońcę praw człowieka Siergieja Magnickiego ludzie Putina zabili w listopadzie 2009 r. (zmarł po bestialskim pobiciu w więzieniu). Politycznych mordów w Rosji Putina było kilkaset.
Maciej Stuhr, tak wrażliwy na krzywdę imigrantów na polsko-białoruskiej granicy i reagujący na każde wydarzenie, gdy można było dokopać polskiemu rządu, jakoś nie wykazał wrażliwości na polityczne mordy w Rosji, gdzie pracował i na wojny wywołane przez Putina zanim zaczął pracować. Jakoś nie słychać było, żeby po napaści na Krym i wschodnią Ukrainę Stuhr junior protestował przeciwko wyświetlaniu serialu z nim najpierw w streamingu, a potem w telewizji należącej do Gazpromu - firmy wyjątkowo zasłużonej w prowadzeniu przez Rosję wojen hybrydowych i we wrogich działaniach przeciwko demokratycznym państwom Zachodu.
Jak taki wrażliwiec i demokrata pełna gębą, jak Maciej Stuhr, mógł się dać wykorzystać rosyjskiej machinie propagandowej? Bo przecież udział w rosyjskiej produkcji w takim czasie był jednym z dowodów, że nic złego się w Rosji nie dzieje, skoro prawdziwy demokrata i wrażliwiec nic takiego nie dostrzega. Czyli w jakimś sensie dokłada się do opinii, że Putin to fajny gość. Bardzo niefajny jest natomiast prezes TVP Jacek Kurski. Na tyle niefajny, że trzeba go nienawidzić.
Pod koniec listu Macieja Stuhra można odnieść wrażenie, że nienawiść odbiera mu rozum. I wyrzuca do kosza na śmieci zasady moralne. Konkluduje swoje złote myśli Maciej Stuhr tak:
Jest Pan złem. Powiem to mojemu synowi. I poproszę, żeby przekazał swoim dzieciom.
To jest czyste opętanie nienawiścią. Maciej Stuhr nigdy publicznie nie prosił syna, a poprzez niego swoich przyszłych wnuków, by pamiętali, jakim złem są Władimir Putin, szef MON Siergiej Szojgu czy szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow. Jakim złem byli stalinowscy sędziowie i prokuratorzy w PRL. Jego dziadek, prokurator w czasach stalinowskich, kimś takim oczywiście nie był.
Maciej Stuhr sam wyjaśnił, dlaczego dziadek był uosobieniem dobra:
To że mój dziadek rozpoczął pracę po wojnie w prokuraturze, nie robi z niego stalinowskiego prokuratora. Wręcz przeciwnie. Ś. P. Tadeusz Stuhr był człowiekiem o niezwykle czystym i przejrzystym życiorysie. Jako jeden z niewielu prokuratorów tamtych czasów nie uległ naciskom i nigdy nie zapisał się do partii. Tym samym właściwie przekreślił swoją karierę. Uprawiał ten zawód na prowincji, nie dostawał dużych spraw, i w związku z tym oczywiście politycznych ŻADNYCH. Za to po każdym udziale w procesji Bożego Ciała był wzywany na UB.
Piękne i przekonujące.
Piękne i przekonujące jest też to, że Maciej Stuhr, kręcąc w 2013 r. i na początku 2014 r. serial w Rosji, pokazywany potem w telewizji należącej do Gazpromu, jest czysty jak łza. Wtedy był zapracowany, więc nie miał czasu na okazywanie swojej wrażliwości i sprzeciwu, szczególnie wobec napadania przez Rosję na inne państwa i wobec wykonywania za wiedzą Putina egzekucji na wrogach rosyjskiej rozwiniętej demokracji. Ale jak już się Stuhr wyrobił, to pokazał wielką wrażliwość i zaangażowanie. Nie przeciwko Łukaszence i Putinowi, którzy imigrantów ściągali, krzywdzili i narażali na utratę zdrowia i życia. No, bez przesady.
Wystarczyło, że Maciej Stuhr pomagał imigrantom, żeby nie krzywdził ich polski rząd. To wymagało wręcz szalonej odwagi. A protestować przeciw Putinowi i jego poplecznikom nie grając w rosyjskich filmach to byłaby łatwizna. I krzywda wobec przeciętnych Rosjan, którzy czekali na rolę Stuhra z utęsknieniem. Prawdziwy bohater zawsze wie, kogo kąsać, a od kogo brać pieniądze i w tym czasie zawieszać na kołku swoją wyjątkową wrażliwość.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/613554-piekne-ze-stuhr-krecac-w-rosji-serial-jest-czysty-jak-lza