„To przecież oczywiste, że Lisa nie skasowali za żaden mobbing ani skargi sprzed paru lat” - napisał na Facebooku Rafał Kalukin, były dziennikarz „Newsweeka”, obecnie pracujący w tygodniku „Polityka”.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Kalukin jest kolejnym dziennikarzem, który w ostatnim czasie zabrał głos w sprawie Tomasza Lisa i jego zwolnienia z „Newsweeka”. Dziennikarz, który obecnie pracuje w tygodniku „Polityka”, zamieścił swój komentarz pod wpisem innego byłego dziennikarza „Newsweeka” Wojciecha Staszewskiego. Zdaniem Kalukina, Tomasz Lis nie został wyrzucony za „żaden mobbing ani skargi sprzed paru lat”. Jak wspomina swoją współpracę z byłym już naczelnym?
Za naszych czasów Lis nie osiągnął jeszcze pełni swoich mobberskich możliwości. Bywało różnie, teraz słabo to wspominam, ciekawie zresztą z dystansu porozkminiać strategie dostosowawcze rozmaitych osób. Także Renaty. Ja nigdy nie umiałem zbudować z Lisem normalnej relacji, był jakiś stały komunikacyjny problem, ale przez większość mojej sześcioletniej z nim pracy jakoś to wszystko się kręciło. Potem coś mu przestało pasić, do dziś nie wiem co, i poczułem wtedy dokładnie to samo, co opisujesz - pusto wokół, nieprzyjemnie, ch… wie z jakiego powodu. Wtedy się ewakuowałem
— napisał, dodając, że „seanse metodycznego gnojenia konkretnych osób zaczęły się gdzieś w okolicach 2019-2020”.
Renata była jedną z tych najbrutalniej potraktowanych. Moim zdaniem to dobrze, że się teraz ujawniła, bo nikt nie powie, że tylko anonimy szargają Wielkiego Redaktora. Tyle że zrobiła to po swojemu (To Ja Byłam Ewą) i nie pytając nikogo o zdanie sprywatyzowała zbiorową traumę. Ale gdybym miał to jakoś zważyć, korzyść jest istotniejsza
— stwierdził.
W kolejnym wpisie zaznaczył, że „to przecież oczywiste, że Lisa nie skasowali za żaden mobbing ani skargi sprzed paru lat”.
Firma doskonale wiedziała, jak zarządzał ludźmi. Kiedy miałem scysję z Lisem w (chyba) 2013 r., dział HR był wręcz wspólnikiem w heblowaniu mojej skromnej osoby. Wręczono mi tam naganę z jakiegoś powodu z dupy wziętego, czego haerowiec w rozmowie nawet nie ukrywał. Poradził mi tylko, żebym się Tomkowi nie stawiał. Nie podpisałem kwita, ale dali mi spokój i potem zrobiło się wręcz miło
— przyznał.
Na koniec dodał:
Lis wyleciał za co wyleciał, a my się o tym kiedyś oficjalnie dowiemy bądź nie. Na mojego nosa takie historie wcześniej czy później zawsze jednak wychodzą.
kk/Facebook/Wojciech Staszewski pisze prozą
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/605604-b-dziennikarz-newsweeka-lisa-nie-skasowali-za-mobbing?fbclid=IwAR0fw-0NEHLiTHQg9xUeYfV2agI5W4loHTrUuYrQl-dWpL5iGntQVMnyQnM