Czy media powinny być tak chłodne jak narracja w badaniach w naukach przyrodniczych czy ścisłych? Może i mogłyby, tylko nie miałoby to żadnego sensu. W dobrych mediach musi być to wszystko, co nie tylko ma styl, sens, ale i smak. Jak w wierszu Zbigniewa Herberta „Potęga smaku”. „To wcale nie wymagało wielkiego charakteru/ nasza odmowa niezgoda i upór/ mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi/ lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku/ Tak smaku/ (…) – pisał wielki poeta. Moja obecność w tygodniku „Sieci”, a także na portalu wPolityce.pl oraz w naszej telewizji wynika z tego, że to kwestia smaku.
Zacytujmy jeszcze Herberta: „Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana/ (Marek Tulliusz obracał się w grobie)/ łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy/ dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu/ składnia pozbawiona urody koniunktiwu/ Tak więc estetyka może być pomocna w życiu/ nie należy zaniedbywać nauki o pięknie/ Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać/ kształt architektury rytm bębnów i piszczałek/ kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów”. Czyż ten fragment nie jest instrukcją, jak sobie radzić z przemocą na różnych poziomach i w różnych dziedzinach, praktykowaną także przez niektóre media, również tą symboliczną. Jak sobie radzić z kolektywizmem myślenia? Herbert mówi, jak nie dać się ponieść.
Smak decyduje o tym, że nie warto się włączać w tworzenie zbiorowych mózgów. One nadają na tych samych częstotliwościach komunikaty obezwładniająco trywialne i konformistyczne. Smak sprzeciwia się skłonności do unikania wszelkiego ryzyka myślenia pod prąd, bo to by się nie spodobało jakiemuś aktualnemu salonowi. Smak chroni przed myślową miałkością, schematyzmem i przewidywalnością.
Na co dzień w mediach zalewa nas irytujące bla-bla-bla. Albo to, co nazywam zlewozmywakową psychoanalizą, którą szczególnie upodobali sobie artyści. Zalewa nas pseudoanalityczne tokowanie tzw. wyważonych, którzy zawsze są „z jednej strony”, „z trzeciej strony”, „z dwudziestej strony”, byleby niczego nie powiedzieć od siebie. Byleby nie zaryzykować własnej opinii (jak mawiał Stanisław Cat-Mackiewicz, najbardziej wyważoną pozycję ma się w trumnie, ale wtedy jest się martwym i nic się nie myśli). Albo na odwrót: mamy moralizatorski zapał przeróżnych świętoszków, najczęściej łamiących wszelkie zasady we własnym życiu, ale potwornie bezkompromisowych i wymagających wobec innych.
Dobre media nie powinny być tak gorące jak ideologie, które współcześnie często zastępują opis rzeczywistości. Nie powinny też być ultramoralizatorskie, bo wtedy żadna sprawa nie jest opisywana, tylko osądzana. Ultramoralizatorstwo to zresztą cecha współczesnych narracji, gdy chce się kogoś zniszczyć, a nie cokolwiek wyjaśnić, odbierając mu nie tylko zwykłą rację, ale i rację bytu.
Mając w tyle głowy „smak” Herberta, można się posługiwać zdrowym rozsądkiem, używać przekory i ironii, nie ulegać stadnemu pędowi i modom, nie przyłączać się do nagonek, nie urągać logice. To pozwala zachować odrębność od przeróżnych mainstreamowych sadzawek, gdzie wystarczy wskoczyć i powtarzać: „Ja też, ja też!”. I wtedy jest się uznanym za swego, i można śpiewać w chórze. Tylko po, jeśli można być solistą? Z tygodnikiem „Sieci” pod pachą.
Po latach w polskiej polityce zapanowały powaga i odpowiedzialność. Zapanowała troska o wspólne dobro, o wspólnotę Polaków, o Polskę. Pisząc o najważniejszych sprawach dla Polaków można tę troskę podzielać. A pamiętając o „smaku” nie popadać w takie tony, które mogą być dla czytelnika męczące. I pamiętając o „smaku” można nie popadać w konformizm, blagierstwo, służalczość, obłudę czy nawet głupotę. Konkurenci mogą przypinać naszym mediom różne łatki, próbować dyskredytować, najczęściej, żeby ukryć własne ułomności. Ale nie mogą odmówić nam oryginalności, smaku i troski o Polskę. Nawet gdy posługujemy się ironią. Dlatego warto czytać tygodnik „Sieci”.
Warto zamówić prenumeratę elektroniczną: dla siebie, dla bliskich, jako alternatywę dla wydania papierowego bądź jako jego wartościowe uzupełnienie. Można również zakup abonamentu potraktować jako wsparcie dla naszej redakcji. Każde takie wsparcie jest dla nas ważne i cenne. A dla naszych Czytelników prenumerata elektroniczna to dostęp do strefy Premium na portalu wPolityce.pl.
Wszystko jest tu jasne, szybkie, przejrzyste, a oferta wyjątkowo korzystna. Obecnie w promocji zapłacą Państwo jedynie 2,90 zł za pierwszy miesiąc. Wystarczy kliknąć TUTAJ. Warto!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/601112-wyjatkowa-oferta-adresowana-do-naszych-czytelnikow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.