Nasz czytelnik zwrócił uwagę na ciekawą zbieżność. Oto podobne okładki próbujące wyszydzić sojusz amerykańsko-polski (dziś fundamentalny dla bezpieczeństwa Polaków ale ważny i dla walczącej Ukrainy) zamieściły dwa tytuły prasowe.
Już 25 marca dużego prezydenta Bidena i malutkiego Dudę (prymitywny zabieg mający wywołać efekt komiczny) zamieściło pisemko niesławnego rzecznika stanu wojennego Jerzego Urbana:
Kilka dni później (4 kwietnia) podobny zabieg zastosował wydawany przez koncern z niemieckim kapitałem (zrozumiałe zatem) oraz licencją z Ameryki (trudniej) Newsweek Polska, kierowany przez Tomasza Lisa.
Pozostaje pytania, który od którego ściąga. Z sekwencji czasowej wynika, że Lis od Urbana. Ale obaj mogli przecież wspólnie biesiadować i Urban mógł się wygadać, a Lis pomysł podkraść. Także nie podejmujemy się rozstrzygać.
Jedno jest pewne: Urban i Lis w tej sprawie, i na pewno nie tylko w tej, stoją na tych samych pozycjach. Precz ze wstrętną Ameryką! Yankee Go Home! - wołają. Prawie jak Putin. Czy i Urbanowi i Lisowi chodzi o to, by nikt rzeźnikowi z Kremla i jego niemieckim przyjaciołom nie przeszkadzał?
Hal
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/593179-czy-to-urban-kopiuje-od-lisa-czy-lis-od-urbana