Właściwie to działa jak swego rodzaju uzależnienie, jak narkotyk albo alkoholowy trunek o niewielkiej liczbie procentów, który tak łagodnie wlewa się w siebie, że w ogóle nic groźnego za tym kryć się nie może.
Kto raz skosztuje, ten chce więcej i więcej, a stare doznania nie wystarczają, więc trzeba szukać mocniejszych środków pobudzających mózg do euforycznych stanów. Zaczyna się niewinnie, od jednego „kieliszka” – ach, obejrzę sobie „Fakty”, przecież opanuję sprawę, mam „niezależny osąd rzeczywistości”. Ale, po tych „Faktach”, jak po małym piwku, czemu by nie sięgnąć po kolejne „małe”? Nie zaszkodzi – to bach, „Fakty po Faktach” i jeszcze na popitkę „Kropkę nad i”. Następnego dnia rano, lekki kac może i jest. Co robić? Można lecieć do kiosku po „Gazetę Wyborczą”. Zapach papieru, wstępniak od redaktora Jarosława, a potem jakiś artykulik od Czuchnowskiego i już ulga, głowa nawet nie boli.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 7,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Jeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/584512-uzaleznieni-od-osmiu-gwiazd