Po 15 latach oddajemy dziś Czytelnikom „Gazetę Gdańską” z numerem 700.
Bezpłatną, zatem jak najbardziej ludową.
Sto lat temu, w numerze 12, pod datą wydawniczą 15 stycznia 1922 r., red. Jan Kwiatkowski, którego dzielność osobistą inaczej należy postrzegać niż współczesne prasowe zwarcia, zwracał się do ogółu czytelników polskiej gazety w Wolnym Mieście Gdańsku:
„Gazeta Gdańska ma za sobą 32 lata życia. Była w najcięższych dla polskości czasach w Gdańsku jedynym pismem polskiem, w najtrudniejszych warunkach utrzymywała się przy życiu podtrzymywana niezmordowanemi wysiłkami miejscowego społeczeństwa, a niejednokrotnie pojedyńczych jednostek. W skromnej szacie pisemka ludowego było ono przez długie lata za czasów pruskich symbolem tego, że polskość jest w Gdańsku i ma tu swe uprawnienia bytu. Po przewrocie politycznym w końcu roku 1918 polskość ta nabrała nowego życia i z tą chwilą powoli też inne życie weszło do prasy polskiej w Gdańsku.(…) Nowa Gazeta Gdańska będzie pismem o charakterze bezpartyjnym lecz narodowym”.
A dziś?
„Gazeta Gdańska” ma za sobą 15 - spośród prawie 132 - lat regularnego życia z wydawcą. Była w czasach najtrudniejszych dla lokalnej społeczności jedynym tytułem gdańskim bez konszachtów z miejscową władzą, w nieprzyjaznych okolicznościach utrzymywała się przy życiu podtrzymywana niezmordowanymi wysiłkami miejscowych firm, a niejednokrotnie pojedynczych przedsiębiorczych jednostek. Oraz zachętami Czytelników.
W skromnej szacie pisemka ogólnodostępnego była ona przez te lata za czasów demokratycznego autorytaryzmu jednego środowiska politycznego symbolem tego, że demokracja także w Gdańsku to różnorodność i od władzy odrębność - i ma tu swoje uprawnienie bytu. Po polskim przewrocie politycznym w 2015 roku ta różnorodność i odrębność nabrały nowego życia i z tą chwilą, jak się rok temu okazało, powoli też inne życie i inne tytuły weszły do prasy polskiej w Gdańsku ku pożytkowi społecznemu. Co nowe wysiłki „Gazety Gdańskiej” z zyskiem poznawczym dla jej Czytelników tylko inspiruje, usprawnić też może przemianę materii władzy.
Jubileusz Gazety Gdańskiej zbiega się z 3 rocznicą zamordowania prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Czyn bezrozumnego łotra, sprawcy tego zabójstwa, czeka wciąż na osąd sądu. To co nigdy nie miało prawa się wydarzyć będzie na zawsze częścią historii Gdańska. Trudno jednak akceptować fakt, że rozmiar i bezsens tej zbrodni ma być punktem wyjścia do nadawania mu politycznego kontekstu - i to przez środowisko PO, które prezydenta uprzednio poszturchiwało, a dziś prze do swoistej beatyfikacji całokształtu dokonań Pawła Adamowicza w sferze publicznej.
W spadku po jego rządach pozostały też zauważalne pasywa. To choćby sprawa Gedanii i jej miejsce w stuleciu Gdańska. Nie jej adres i nie jej funkcja sportowa lecz znaczenie naszego, polskiego pod szyldem Gedanii trwania i przetrwania. Zbyt wielu Polaków za Gedanię, za Polskę właściwie, zginęło, by jej obecna ruina była chlubą minionej władzy.
Jeśli Gdańsk Adamowicza uszanował Grassa, pisarza i żołnierza Hitlera, dlaczego Gdańsk Dulkiewicz nie radzi sobie z Gedanią, posterunkiem polskiej historii pod rządami NSDAP?
Może trzeba zrobić coś wspólnie skoro TEN stadion to nie działka budowlana.
Wspólnie czyli gmina, inwestor z bagażem, spółki, które rosną w siłę?
Mamy wspólne „uprawnienie bytu”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/582778-gazeta-gdanska-bez-konszachtow-z-miejscowa-wladza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.